Polska firma na rynku USA. Jak zatrudnić najlepszych, gdy CV nic nie znaczy, a skromność to wada?

rekrutacja w USA
Rekrutacja globalna okazuje się znacznie trudniejsza, niż mogłoby się wydawać. / Fot. Shutterstock / Media_Photos
Globalizacja rządzi światem. Podobno. Ale kiedy przyjrzymy się jej z bliska, widać wyraźnie, że w biznesie, a zwłaszcza w rekrutacji, lokalny kontekst kulturowy wciąż odgrywa decydującą rolę. Firmy, które potrafią go zrozumieć i świadomie wykorzystać, znacząco zwiększają swoje szanse na sukces.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Szczególnie w obszarze pozyskiwania talentów, gdzie o powodzeniu decydują nie tylko kompetencje, ale również relacje, zaufanie i umiejętność odczytywania subtelnych kodów kulturowych. Próba bezpośredniego przeniesienia europejskiego modelu rekrutacji, zarządzania talentami czy employer brandingu na rynek amerykański, bez odpowiedniego przygotowania i „tłumacza kontekstu”, może zakończyć się znacznie większym nieporozumieniem niż tylko językowym. Jak tego uniknąć, podpowiadają specjaliści HR Contact, którzy od ponad dekady skutecznie wspierają firmy w ich międzynarodowej ekspansji.

Rozwój technologii sprawił, że w wielu branżach do wykonywania pracy wystarczą dziś komputer i stabilne łącze internetowe. Firmy nie muszą już ograniczać się do lokalnego rynku ani liczyć na to, że idealny kandydat zgodzi się na relokację. Dla startupów i firm z sektorów IT, fintech czy e-commerce, oznacza to ogromną szansę na rozwój i dostęp do najlepszych talentów z całego świata. W praktyce jednak rekrutacja globalna okazuje się znacznie trudniejsza, niż mogłoby się wydawać.

- Sytuację europejskich pracodawców można porównać do aktorów marzących o karierze w Hollywood. Talent to za mało, jeśli nie ma obok kogoś, kto rozumie reguły gry po drugiej stronie oceanu. Gwiazdami zostają ci, których agent potrafi sprawnie poruszać się między dwoma światami, zna realia rynku w Los Angeles, ale nie traci z oczu tożsamości i kontekstu kulturowego swojego klienta. Potrzebna jest osoba, która rozumie oba światy i potrafi je ze sobą połączyć. Tylko tak europejskie firmy mogą skutecznie odnaleźć się w zupełnie nowej rzeczywistości. - zauważa Katarzyna Szudy, Generalny Manager w HR Contact.

Agent dwóch światów. Rekrutacja w kulturze globalnej

Rekrutacja to coś znacznie więcej niż publikacja ogłoszenia i selekcja kandydatów. To złożony proces, którego reguły dyktują nie tylko potrzeby rynku, ale przede wszystkim kultura i społeczne oczekiwania. A te w USA znacząco różnią się od europejskich realiów. Właśnie dlatego tak istotne staje się pojęcie kontekstu rekrutacyjnego. Skuteczne pozyskanie pracowników wymaga znajomości kodów kulturowych i stylów komunikacji środowiska, w którym się poruszamy. Samo przetłumaczenie oferty na język angielski to zdecydowanie za mało. Posługiwanie się tymi samymi słowami nie oznacza jeszcze, że zostaną one tak samo odebrane.

- To, co w Polsce uchodzi za skromność i szacunek, w USA interpretowane jest jako niezdecydowanie i brak wiary w siebie. I odwrotnie, kandydat mocno podkreślający swoje sukcesy, dobrze wypadnie w Ameryce, ale w oczach polskiego rekrutera może sprawiać wrażenie przesadnie pewnego siebie lub nieszczerego.” - wyjaśnia Katarzyna Szudy, która swoją karierę zawodową budowała po obu stronach oceanu. - “To samo dotyczy ofert pracy. Nawet subtelne różnice mają ogromny wpływ na to, kto odpowie na ogłoszenie i czy proces rekrutacyjny zakończy się sukcesem dla wszystkich. Właśnie dlatego rekruterzy muszą działać, jako łącznik pomiędzy firmą “tu” a rynkiem “tam”, pomagając zrozumieć potrzeby kandydatów i komunikować się z nimi w taki sposób, by po drugiej stronie zostać właściwie zrozumianym. - dodaje.

Kamera… akcja! Liczy się pierwsze wrażenie, drugiej szansy może nie być

Różnice w podejściu do pracy i rekrutacji są wprost proporcjonalne do dzielącej nas odległości. Nie bez powodu w mediach społecznościowych pełno jest relacji o kulturowym szoku, jakiego doświadczają pracownicy zza oceanu, trafiając do Europy i odwrotnie. A zaczyna się już na etapie rekrutacji. Klasyczne CV przestaje mieć znaczenie, zwłaszcza na stanowiskach seniorskich i menedżerskich. W USA liczy się marka osobista kandydata, a to firma musi umieć przekonać potencjalnego pracownika, że warto się do niej przyłączyć. Punktem wyjścia jest często elevator pitch, czyli zwięzłe, ale mocne przedstawienie wartości.

- Nie da się po prostu skopiować polskiego procesu rekrutacyjnego i zastosować go za oceanem. To inne tempo, inne oczekiwania, inna rozmowa. W USA pierwsze wrażenie to często kluczowa szansa. Firmy, które tego nie rozumieją, bardzo szybko wypadają z gry. - mówi Szymon Kluba, Recruitment Manager w HR Contact.

Strategia zamiast selekcji, czyli witamy w Hollywood

Dlatego właśnie eksperci podkreślają, że skuteczna rekrutacja międzynarodowa wymaga czegoś więcej niż dobrze napisanej oferty pracy czy skrupulatnego przeszukania LinkedIn. Potrzeba partnera, który zna nie tylko lokalne rynki, ale potrafi też wejść w buty klienta, zrozumieć jego model biznesowy i przełożyć cele strategiczne na konkretne działania rekrutacyjne.

- W HR Contact mamy zasadę, że pracujemy i rekrutujemy tylko do firm, w jakich sami chcielibyśmy pracować. Właśnie dlatego nawiązując współpracę nie ustawiamy się w miejscu zewnętrznego wykonawcy, ale części zespołu. Nie zaczynamy od pytania o wymagania wobec kandydatów. Najpierw interesuje nas model biznesowy, plany na przyszłość, tempo pracy, struktura zespołu i styl komunikacji zarządu. Dopiero dzięki temu wiemy nie tylko, kogo trzeba zatrudnić, ale przede wszystkim dlaczego. - tłumaczy Szymon Kluba. Efektywny proces rekrutacyjny nie może dziś ograniczać się do oceniania CV i zamykania wakatów. To budowanie zespołu w oparciu o strategiczne cele firmy.

Precyzja i jakość

Jak w każdej dziedzinie biznesu, również w HR coraz silniej postępuje specjalizacja. Firmy coraz częściej decydują się na współpracę z wyspecjalizowanymi partnerami rekrutacyjnymi, dopasowanymi do branży, poziomu stanowiska czy specyfiki danego rynku. Takie podejście przekłada się na skuteczniejsze, bardziej dopasowane procesy.

- Nie działamy “dla wszystkich”. W ciągu ostatniej dekady zakończyliśmy sukcesem ponad 1000 rekrutacji na wysokie szczeble, głównie mid, senior i management. To nie jest liczba, która robi wrażenie masą, ale za to stoi za nią precyzja. Specjalizujemy się w konkretnych branżach, między innymi e-commerce, IT, fintech, e-mobility czy lotnictwo, gdzie rozumienie dynamiki rynku i kompetencji technicznych jest kluczowe. Znamy tempo i presję, z jaką żyją startupy i firmy technologiczne. Potrafimy szybko reagować, ale bez kompromisów jakościowych - mówi Katarzyna Szudy. To właśnie jakość, a nie ilość, jest fundamentem skutecznej rekrutacji zarówno w środowisku dynamicznych, skalujących się firm, jak i dużych organizacji, gdzie każde niedopasowanie personalne może kosztować czas i energię całego zespołu.

Mosty do sukcesu

Rekrutacja to proces oparty zarówno na danych, jak i na relacjach, a w przypadku ekspansji międzynarodowej te drugie nabierają szczególnego znaczenia.

- Odpowiadając na pytanie dlaczego ekspansja do USA wymaga “agenta” po obu stronach oceanu, trzeba podkreślić, że dobre rekrutacje nie dzieją się jedynie na papierze czy ekranie. Dzieją się w kontekście, którego nie da się przeczytać, a który my rozumiemy, bo w nim od lat pracujemy. Wiemy, że nie wystarczy tylko przetłumaczyć język, a potrzeba kogoś, kto zna realia rynku docelowego, a jednocześnie potrafi wejść w buty klienta z Polski. - podkreśla Katarzyna Szudy.

Amerykański sen można dziś śnić z dowolnego miejsca na świecie, ale jego realizacja, zwłaszcza w biznesie, wymaga czegoś więcej niż marzeń i dobrze napisanej oferty pracy. Potrzebna jest zdolność poruszania się w dwóch rzeczywistościach jednocześnie. 

- Trzeba rozumieć oba światy. Europejską specyfikę zarządzania talentami i amerykańską dynamikę rynku pracy. Celem ekspansji biznesu i międzynarodowej rekrutacji jest budowanie mostów między kulturami, językami i oczekiwaniami, pozwalających tworzyć zespoły, które naprawdę działają i wzmacniają firmy. - podsumowuje Katarzyna Szudy.

ZOBACZ RÓWNIEŻ