Piotr Wawrysiuk: "Na początku przyszłego roku powinniśmy osiągnąć break even" [TYLKO U NAS]
Piotr Wawrysiuk i Kuba DobroszekPsiBufet jest startupem założonym przez Piotra Wawrysiuka. W dużym skrócie - to dieta pudełkowa dla psów. Jedzenie jest przygotowywane ze składników jakości human-grade. Wybór dostępnych karm jest bardzo szeroki, również tych skomponowanych indywidualnie, które mogą zostać dostarczone pod drzwi klienta. PsiBufet to efekt miłości do zwierząt, a jego twórcy już wcześniej byli związani z branżą, prowadząc m.in. domowy hotel dla zwierząt.
Piotr Wawrysiuk był gościem kolejnego odcinka cyklu naszych wywiadów, gdzie rozmawiamy z najciekawszymi polskimi startupowcami. Przedsiębiorca opowiedział o branży pet tech, o początkach PsiBufet, pracy w Google, a także... zgadywał imiona sławnych psów! Poniżej znajdziecie zapis wywiadu - to jednak tylko fragment, dlatego zapraszamy do zapoznania się z nagraniem video.
PsiBufet zajął 25. miejsce w zeszłorocznej edycji naszego rankingu „25 najlepszych startupów”. Jak mocno rozwinęliście się od tamtego czasu?
To były wspaniałe miesiące, nie zapomnę ich nigdy (śmiech). W zasadzie potroiliśmy skalę biznesu, w tym momencie karmimy ok. 10 tys. piesków. Nie zaklinajmy jednak rzeczywistości – mamy za sobą naprawdę trudny rok. Najpierw dotknęły nas zmiany związane z Polskim Ładem, później wpływ miały wojna w Ukrainie, inflacja oraz wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. Na szczęście udało nam się opanować sytuację, co wiązało się m.in. z koniecznością znalezienia nowych dostawców.
Oraz z podniesieniem cen.
Wprowadziliśmy niedużą – ale jednak – podwyżkę, co obecnie pozwala nam budować fajny, zdrowy biznes. Jeżeli wszystko się uda – a jestem świeżo po spotkaniu z naszą dyrektor finansową – to na początku przyszłego roku osiągniemy break even. Jeśli chodzi o zwiększanie skali biznesu, to zdecydowanie idziemy zgodnie z planem. Skalowanie biznesu jest kapitałochłonne, ale dajemy radę.
Nie tak dawno pisaliśmy w „My Company Polska” o branży pet tech. Postawiliśmy wówczas tezę, że to świetny czas dla zwierząt domowych. Zgodzisz się z tym?
Pet tech to bardzo duży sektor gospodarki, choć jeszcze do niedawna nie do końca dostrzegany. Firm w branży jest coraz więcej – nie tylko w naszym kraju – one łapią coraz większą skalę, dostarczają po prostu dobre produkty. Ilość pet techowych innowacji na pewno będzie rosnąć, a opiekunowie zwierząt jeszcze więcej uwagi zaczną poświęcać swoim pupilom. Przestrzeń do wzrostów jest gigantyczna.
Z drugiej strony, mam wrażenie, że coraz więcej firm po prostu próbuje podczepić się pod pet techową falę, nie oferując w zasadzie żadnego wartościowego produktu.
Rynek zawsze weryfikuje biznesowe aktywności, dlatego jestem pewien, że podmioty, które chcą wyłącznie – jak to ująłeś – podczepić się pod pet techową falę, niebawem upadną. Ale tak jest nie tylko w pet techu, to cecha w zasadzie każdej branży.
Jakie najważniejsze trendy dostrzegasz na rynku?
Dobrze, że osoby 40+ stały się aktywnymi użytkownikami internetu, nie boją się korzystać z nowinek technologicznych i różnego rodzaju aplikacji mobilnych. Również płatności internetowe przestały być barierą. To niezwykle istotny czynnik wpływający na rozwój sektora pet tech.
A jakie dostrzegasz problemy?
Nie wiem, czy to problem, ale jeśli chodzi o sektor karmienia, to jesteśmy dosyć specyficznym rynkiem, gdyż przyzwyczailiśmy się do domowego karmienia – często dla pieska gotujemy, nie kupujemy gotowych, komercyjnych karm. To jednak wyzwanie, z którym warto się zmierzyć, bo jestem przekonany, że możemy w Polsce tworzyć firmy pet techowe konkurencyjne dla reszty świata. Choć to też nie jest łatwe, głównie ze względu na legislacyjne przeszkody.
To znaczy?
Odpowiem na przykładzie PsiBufet. Jedzenie dla psów – czyli karma – to formalnie pasza, a więc musi być produkowane z wyrobów paszowych. Jeśli stosujemy bataty jako element karmy, to musimy znaleźć podmiot zarejestrowany jako podmiot paszowy, który sprzedaje bataty. Wierz mi, to nie jest prosta sprawa. Mnóstwo czasu spędziliśmy na rozmowach z Inspektoriatem Weterynarii, bo oprócz tego, że sprzedajemy jedzenie dla psów, to również jesteśmy jego producentem – mamy swój zakład, gdzie gotujemy, skąd wysyłamy produkty do klientów. Obecnie PsiBufet ma na tyle mocną pozycję, że możemy wymuszać na dostawcach np. zarejestrowanie się jako podmiot paszowy, ale jeśli jesteś nową firmą na rynku, to znacznie trudniej ci o podobne sukcesy.
A więc bariera wejścia na rynek jest wysoka?
Myślę, że tak. Za PsiBufet stoi duża hala produkcyjna, maszyny warte ok. miliona złotych. Oczywiste jest, że rozpoczynając działalność, raczej nie możesz sobie pozwolić na podobne inwestycje. Zaplecze produkcyjne rośnie wraz ze skalą.
Czy globalne podmioty pet techowe rozpychają się na naszym rynku?
To zależy od produktu. Na pewno Polska jest łakomym kąskiem dla firm z zagranicy, w różnych obszarach będzie zapewne coraz więcej prób wkraczania na nasz rynek. Czas jednak pokaże, czy z sukcesem. Muszę jednak powiedzieć, że rodzime firmy pet techowe absolutnie nie mają się czego wstydzić!
O, a więc jednak jest jakaś branża, w której nie musimy gonić tego osławionego Zachodu.
Oczywiście wiele zależy od zespołu budującego konkretne przedsiębiorstwo. PsiBufet na przestrzeni lat mocno ewoluował - udało mi się zatrudnić mega kompetentnych ludzi, dzięki czemu jesteśmy w stanie sprawniej działać. Mamy świetnych analityków, więc wiele ważnych decyzji podejmujemy w oparciu o naprawdę rzetelne dane.
Sporo mówisz o zespole – czy praca w startupie pet techowym jest możliwa, jeśli nie kochasz zwierząt?
Musisz jednak choć trochę lubić te pieski... W PsiBufet kilka razy przejechaliśmy się na współpracownikach, którzy nie czuli tego tematu. A jeśli nie czujesz tematu, to nie zostawiasz serca. Nie mówię, że każda osoba pracująca dla nas musi mieć pieska, ale jeśli nie lubisz zwierząt, to z pewnością nie jesteśmy dla ciebie odpowiednim miejscem do dalszego rozwoju. Nasze biuro na Saskiej Kępie ma duży ogród, każdy może wpaść ze swoim pupilem.
Nad jakimi nowymi funkcjonalnościami pracujecie?
Niedawno wprowadzaliśmy liczne zmiany – znaleźliśmy nowych dostawców, podnieśliśmy ceny, wprowadziliśmy elastyczne plany. A co planujemy? Tak jak zaznaczyłem na początku, liczę, że wkrótce osiągniemy break even. Chciałbym też na poważnie zająć się innymi produktami tj. smaczki czy woreczki na psie kupy. Na razie oferujemy tego typu rzeczy, ale sporadycznie, raczej jako gratisy – fajnie, gdyby klienci mieli możliwość dokupienia podobnych produktów.
Ponadto zamierzamy wprowadzić nowe – minium dwa - smaki jedzenia, choć na ten moment trudno mi powiedzieć, kiedy to nastąpi. No i oczywiście pracujemy nad digitalem, więc nasz serwis wkrótce stanie się jeszcze bardziej przyjazny użytkownikom.
Czego potrzebujecie na ten moment, by jeszcze szybciej się rozwijać?
Bacznie obserwujemy rynek, chcemy zobaczyć, w jaki sposób aktualna sytuacja makroekonomiczna wpłynie na zachowania klientów. Na razie nie widzimy negatywnego wpływu na to, co dzieje się w naszym biznesie, jest jednak pewnego rodzaju niepewność. Mam nadzieję, że czarne scenariusze się nie sprawdzą, ale w razie czego trzymamy rękę na pulsie.
---
Najlepsze polskie startupy - cykl video
Zachęcamy do zapoznania się z poprzednimi odcinkami cyklu:
"Biznes i powietrze nie mają granic" - wywiad z Wiktorem Warchałowskim, Airly