Ściąć rachunki za prąd
© ShutterstockWydatki na energię w przeciętnej polskiej firmie stanowią już ponad 20 proc. wszystkich kosztów. Paradoksalnie jednak, nawet ci przedsiębiorcy, którzy szukają oszczędności, w przeważającej większości są zdania, że akurat na energii (poza skutkami ewentualnej zmiany jej sprzedawcy lub taryfy) ugrać da się niewiele. Mylą się, a pól do popisu mają co najmniej kilka.
Zacznijcie od inwentaryzacji
W opinii Marcina Dąbkowskiego, eksperta z Centrum Doradztwa Energetycznego (CDE) w Mikołowie, warto zacząć od inwentaryzacji. Po pierwsze – budynku, w którym prowadzimy działalność, a po drugie – używanego sprzętu. – Audyt energetyczny przedsiębiorca często może przeprowadzić sam – dodaje Dąbkowski.
Chodzi o to, by zbadać zużycie energii i jego strukturę (czyli ile prądu pochłania oświetlenie, ogrzewanie, praca poszczególnych urządzeń itd.), a następnie stworzyć listę działań, które dzięki ograniczeniu czy racjonalizacji tego zużycia przyniosłyby oszczędności.
W polskich warunkach klimatycznych na pierwszy plan wysuwają się obejrzenie budynku i analiza dotyczących go planów i rysunków technicznych. Pozwoli to wykryć w nim nieszczelności i oszacować wydatki na zachowanie pożądanej temperatury. Znajomość tych kosztów przyda się przy ocenie, kiedy zwrócą się nakłady na ewentualny remont i zaczną związane z nim zyski. Na przykład ocieplenie za pomocą styropianu budynku wielkości domu jednorodzinnego (gdzie łączna powierzchnia ścian zewnętrznych wynosi ok. 200 mkw.) kosztuje 9–10 tys. zł.
Kolejny krok to inwentaryzacja instalacji elektrycznej i wszystkich urządzeń korzystających z prądu. Należy zwłaszcza zwrócić uwagę na ich sprawność energetyczną, czyli to, ile faktycznie tego prądu zużywają. – Oszczędności może przynieść nawet prosta wymiana opraw oświetleniowych i źródeł światła – zauważa Dąbkowski. W niewielkim biurze nie powinno to pochłonąć więcej niż 1 tys. zł. Ekspert CDE dodaje, że w polskich firmach wciąż można spotkać stare oprawy, w których da się zamontować jedynie przestarzałe żarówki rtęciowe lub sodowe. Do tego bywają one zainstalowane w źle dobranych miejscach. Przejście na nowoczesne oprawy i energooszczędne, ledowe źródła światła, może zmniejszyć miesięczne wydatki na oświetlenie o co najmniej jedną piątą. A jak pokazuje raport koncernu energetycznego innogy (dawniej RWE), w biurach to właśnie oświetlenie pożera najwięcej prądu: odpowiada za prawie 30 proc. ogólnych kosztów energii elektrycznej.
Czasami, zwłaszcza gdy w grę wchodzi większy obiekt, szczególnie produkcyjny, wymianę oświetlenia lepiej powierzyć specjalistycznej firmie, aby spełniało odpowiednie, szczegółowe normy.
Audyt może też pokazać, że musimy korzystać z większej ilości sprzętu, niż nam się wydawało. Ale eksperci z innogy pocieszają, że im więcej urządzeń elektrycznych, tym większe oszczędności można poczynić, rozsądnie ich używając. Z tym wiąże się postępowanie pracowników. Z raportu innogy wynika jednak, że są oni gotowi (w ponad 90 proc.) stosować się do zasad firmowej polityki oszczędzania prądu. Najczęściej wystarczy wyłączać sprzęt komputerowy na noc i gdy się z niego nie korzysta, nie zasłaniać niepotrzebnie okien, nie otwierać ich tam, gdzie działa klimatyzacja itd.
Znaczące zmiany na plus może przynieść wymiana lodówek, mikrofalówek, czajników elektrycznych czy zmywarek. Urządzenie o klasie energetycznej A+ potrzebuje o 13–15 proc. mniej prądu niż podobne o klasie A, a oznaczone jako A++ – nawet o 30 proc. mniej.
Ze sprzętem komputerowym rzecz ma się inaczej. – Jego wymiana miałaby jeszcze sens w przypadku wielkiego call center, gdzie stale włączonych jest kilkaset komputerów. Jednak w zwykłym biurze mija się to z celem – mówi Dąbkowski. Efekt na rachunku byłby wtedy niezauważalny.
Własny prąd
Kolejny sposób to własna instalacja produkująca energię elektryczną. – Najkorzystniejsze, z powodów formalnych i proceduralnych, wydaje się tu źródło fotowoltaiczne. W przypadku przeciętnego biura dobrze dobrana instalacja tego typu jest w stanie zmniejszyć koszty zakupu prądu o kilka, kilkanaście procent – uważa Dąbkowski. Wedle obowiązujących przepisów takie źródło o mocy do 40 kW może być zamontowane bez pozwoleń czy uzgodnień z zakładem energetycznym. Cena baterii solarnej wraz z instalacją to ok. 200 tys. zł. Małej firmie ta inwestycja zwróci się w ciągu kilku lat.
Inaczej jest w przypadku innych rodzajów OZE. – Szczególnie wiatraki wymagają szeregu pozwoleń, i to nie tylko z wydziału ochrony środowiska, ale również od sąsiadów. I nawet jeśli mówimy o pojedynczej instalacji, a nie całej farmie, to także poza zwartą zabudową miejską, na terenach podmiejskich, trudno jest sprostać tym wymogom – ujmuje rzecz Dąbkowski.
Jeżeli ktoś prowadzi działalność na niezurbanizowanym obszarze, może pomyśleć również o instalacji na biomasę (więcej o tym piszemy w dalszej części Dossier), szczególnie że sytuacja zmienia się tu dość dynamicznie. – Do tej pory biomasa była wykorzystywana głównie jako źródło energii cieplnej, jednak technologia stale się rozwija i można już mówić o kogeneracji, czyli produkcji energii zarówno cieplnej, jak i elektrycznej – wyjaśnia Ryszard Gajewski, prezes Polskiej Izby Biomasy (PIB). Ten segment zielonej energetyki ma też pewne przewagi nad innymi OZE. – To stałe, stabilne źródło energii, bo, w przeciwieństwie do źródeł fotowoltaicznych, wodnych czy wiatraków, jest niezależne od warunków atmosferycznych – mówi Gajewski.
Według niego instalacje na biomasę mogą być interesujące zwłaszcza dla tych małych i średnich przedsiębiorstw, które wykorzystują w swej działalności także ciepło, jak piekarnie, zakłady obróbki drewna, suszarnie, przedsiębiorstwa ogrodnicze (zwłaszcza z uprawami szklarniowymi), zajmujące się przetwórstwem, potrzebujące chłodu latem lub ciepła zimą itp.
Energetyka oparta na biomasie korzysta ze wsparcia z różnego rodzaju programów na poziomie wojewódzkim, ogólnokrajowym czy sektorowym (dotacje, pożyczki, gwarancje finansowe, poręczenia). – W najkorzystniejszym wariancie z takich programów można uzyskać nawet 60 proc. kosztów budowy instalacji – przekonuje prezes Gajewski.
Inteligentna sieć
Sposobem firm na obniżanie kosztów zakupu prądu stają się również inteligentne sieci energetyczne, nazywane smart grid. Chodzi głównie o pełniejszą, opartą na rozwiązaniach IT, integrację produkcji, przesyłu i dystrybucji energii, co pozwala zmniejszyć jej zużycie. W grę wchodzą m.in. inteligentne urządzenia dokonujące pomiarów w różnych miejscach poboru energii, które dostarczają precyzyjnych danych na temat zapotrzebowania na nią i pozwalają lepiej nią zarządzać, co może być istotne np. dla firm produkcyjnych. Dzięki informacjom dotyczącym zużycia prądu w poszczególnych porach dnia można efektywniej korzystać z różnego rodzaju taryf. A jeżeli korzystamy np. z własnych baterii słonecznych, to podłączenie ich do systemu pomiarowego daje jeszcze większe oszczędności, bo prąd może być przez jakiś czas pobierany tylko z nich (wtedy nie korzystamy z zasilania sieciowego), a przełączanie się jest płynne i automatycznie kontrolowane przez inteligentne urządzenia. Dotychczasowe doświadczenia pokazują, że oszczędności, jakie można uzyskać dzięki smart grid, sięgają 5–15 proc.
Zmiany związane z inwestycjami w oszczędne energetycznie funkcjonowanie przedsiębiorca powinien skalkulować pod kątem tego, po jakim czasie zobaczy istotną różnicę na rachunku – choćby i skumulowaną.
Co się składa na rachunek za energię
Opłaty za sprzedaż:
Za energię czynną (zużytą) – jedna z dwóch głównych składowych kwoty rachunku. Tu mamy największe pole do manewru, by poczynić oszczędności. Jeśli znamy stawkę konkretnego sprzedawcy za 1 MWh (w przypadku taryf dla firm) lub 1 kWh (dla gospodarstw domowych), obliczymy cenę, jaką mu zapłacimy.
Handlowa/manipulacyjna – pobierana przez sprzedawcę za obsługę i rozliczanie klientów. Zwykle ułamek kwoty rachunku, ale bywa też wysoka. Im dłuższy okres rozliczeniowy, tym jest niższa. W przypadku umowy kompleksowej (dotyczy rozliczenia zarówno za sprzedaż, jak i za dostawę prądu) zdarza się, że zakład energetyczny jej nie pobiera.
Opłaty za dystrybucję:
Abonamentowa – pobierana w związku z odczytywaniem liczników. Im dłuższy okres rozliczeniowy, tym jest niższa. Od 2027 r. jej nie będzie. Ułamek kwoty rachunku.
Przejściowa – wprowadzona w związku z rozwiązaniem kontaktów długoterminowych z elektrowniami. Od 2027 r. jej nie będzie. Ułamek kwoty rachunku.
Jakościowa – uiszcza się ją za korzystanie z krajowego systemu energoelektrycznego. Ułamek kwoty rachunku.
Składnik stały stawki sieciowej na rzecz danego Operatora Systemu Dystrybucyjnego i przez niego ustalany. Pokrywa głównie koszty utrzymania i naprawy sieci przesyłowej i dystrybucyjnej. Ułamek kwoty rachunku.
Składnik zmienny stawki sieciowej – pokrywa koszty, jakie Operator Systemu Dystrybucyjnego ponosi w związku ze stratami sieciowymi i przesyłaniem energii sieciami należącymi do innych operatorów. Jedna z dwóch głównych składowych kwoty rachunku.
Na OZE – ułamek kwoty rachunku.