Zaufanie mamy w DNA

Robert Garnczarek
Robert Garnczarek / Fot. materiały prasowe
Jeśli nic nie będziemy robić, wysokość naszej emerytury wyniesie ok. 30 proc. zarobków. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to nas satysfakcjonuje – mówi Robert Garnczarek, prezes zarządu UNIQA TFI.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2024 (109)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Rok 2024 to czas rekordowej liczby wyborów na świecie, w tym tak ważnych jak te w USA czy we Francji. Jak się to przekłada na rynki finansowe?

Rzeczywiście ten rok jest wyjątkowy – dwie straszliwe wojny toczące się niedaleko nas, do tego wybory w najważniejszych krajach świata. Siłą rzeczy towarzyszy temu wzrost napięcia i nerwowości, także na rynkach finansowych. Dla zarządzających funduszami inwestycyjnymi to swoisty przyspieszony kurs stosunków międzynarodowych. Z jednej strony świetna okazja do spekulacji, a z drugiej – niebezpieczeństwo popełnienia błędów.

Co pana najbardziej zaskoczyło?

Chyba reakcja prezydenta Francji, który wobec wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego rozpisał przedterminowe wybory. Decyzja ta zaskoczyła także rynki, bo w jej wyniku największy indeks giełdowy CAC40 zanotował spadki o 7 proc., a rentowność obligacji 10Y przesunęła się w górę o 30–40 p.b.

Na szczęście francuskie wybory nie okazały się katastrofą.

Ale pokazały wzrost poparcia społecznego dla skrajnych sił, zarówno po prawej, jak i po lewej stronie sceny politycznej. To z punktu widzenia gospodarki nie jest najlepszą wiadomością i z całą pewnością nie buduje prorozwojowego klimatu.

Czy powinniśmy się już bać?

Tłumacząc tę sytuację na język inwestycyjny, w dłuższej perspektywie może ona oznaczać wyższe deficyty, wyższą inflację, wyższy koszt obsługi długu – słowem: pogorszenie środowiska do inwestowania. Ale to nie oznacza, że będzie źle. Jestem jak najdalszy od przewidywania kataklizmu, raczej dostrzegam na horyzoncie nowe czynniki ryzyka w środowisku, które – mimo wszystko – nadal sprzyja inwestorom.   

Najważniejsze, amerykańskie wybory jeszcze przed nami…

I w związku z tym czeka nas mnóstwo spekulacji. Optymistyczne jest to, że trochę się do tej niepewności już przyzwyczajamy. W pewnym sensie nauczyliśmy się z nią żyć. Mam też wrażenie, że inwestorzy przeanalizowali wszystkie amerykańskie scenariusze wyborcze i z dużo większą atencją wsłuchują się w wypowiedzi członków FED.

A jak to wszystko wpływa na perspektywę inwestora, który po prostu chce godnie żyć na emeryturze?

Oszczędzanie na emeryturę to proces długoterminowy, im wcześniej zaczniemy to robić, tym lepiej. Każdy moment jest też dobry, żeby dokonać swoistej samooceny sytuacji i odpowiedzieć na pytanie, czy oszczędności i produkty inwestycyjne, które posiadamy, zapewnią nam na emeryturze stabilność. Jeśli nic nie będziemy robić, wysokość naszej emerytury wyniesie ok. 30 proc. zarobków. Warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy to nas satysfakcjonuje.

Jestem pewien, że większość czytelników odpowie przecząco.

Też tak myślę.

Niestety wielu z nas uznało chyba, że reforma emerytalna sprzed ponad 20 lat załatwi za nas wszystko…

Tymczasem jest dokładnie na odwrót. Największa rewolucja, jaka się wtedy dokonała, nie polegała bowiem na powstaniu OFE, tylko stopniowym przechodzeniu z systemu o zdefiniowanym świadczeniu do systemu o zdefiniowanej składce. Czyli na powstaniu indywidualnych kont emerytalnych w ramach trzech filarów. W efekcie mamy w kraju bardzo potężny arsenał licznych rozwiązań emerytalnych, takich jak IKZE, IKE, OFE, PPK, PPE. Każdy z tych produktów charakteryzuje się regularnością. Oznacza to, że możemy oszczędzać drobne kwoty, ale systematycznie i w długim okresie. To bardzo obniża ryzyko zmienności rynkowej i powoduje, że kumulowany kapitał poddany jest mniejszym wahaniom cen. Umiejętne korzystanie z tych rozwiązań pozwoli nam na godne życie. Oprócz podstawowej edukacji w tym zakresie potrzebna będzie jednak samodyscyplina i konsekwencja.

Jak, biorąc pod uwagę dostępne instrumenty finansowe, zabezpieczyć sobie godną przyszłość?

Przede wszystkim wykorzystać dostępne na rynku mechanizmy dedykowane rozwiązaniom emerytalnym.

To znaczy?

Na pierwszym miejscu zdecydowanie stawiam PPK. Jestem zwolennikiem tego programu, powiem więcej – uważam, że posiadanie PPK to pewnego rodzaju obowiązek. Przy średnich zarobkach na poziomie 5–6 tys. zł nieposiadanie PPK oznacza dobrowolną rezygnację mniej więcej z 50 tys. zł dodatkowego kapitału. Mnie na taką decyzję nie stać! Na kolejnym miejscu stawiam IKZE/IKE. W zależności od sytuacji warto postawić na jeden z tych produktów. Gdy już skorzystamy z tych dwóch mechanizmów, powinniśmy pomyśleć o kolejnych krokach.

Rynek PPK obchodzi w tym roku pięciolecie. Jak pan ocenia ten czas i ten produkt?

Od strony klienta program jest fantastyczny. Przede wszystkim ma bardzo atrakcyjne stopy zwrotu przy bardzo niskich opłatach. Kilka dni temu spojrzałem na stan swojego konta PPK. W dużym uproszczeniu wyszło mi, że po pięciu latach oszczędzania mam na koncie o 90 proc. więcej środków, niż wpłaciłem. Z punktu widzenia klienta nie ma więc bardziej atrakcyjnego wehikułu inwestycyjnego do oszczędzania na emeryturę.

A od strony Uniqa TFI?

Również nie mamy powodów do narzekania. Osiągnęliśmy mocną, stabilną pozycje rynkową, przekroczyliśmy właśnie próg 1 mld zł w poziomie aktywów, którymi zarządzamy, dołączając tym samym do innych dużych podmiotów. Nasi klienci to ponad 10 tys. pracodawców i prawie 200 tys. pracowników. Osiągamy też bardzo dobre wyniki inwestycyjne.

Skoro jest tak dobrze, to dlaczego wciąż większość Polek i Polaków nie korzysta z programu?

Ma pan rację, z punktu widzenia regulatora niemal 50-proc. partycypacja w PPK nie jest sukcesem. Być może mieliśmy zbyt duży apetyt? Biorąc jednak pod uwagę atrakcyjność programu – z całą pewnością jego popularność powinna być wyższa. I tu pojawia się przestrzeń do działań prawodawcy. Moim zdaniem program powinien być wyposażony w mechanizmy zachęcające pracodawców do promowania programu wśród pracowników. Można by na przykład wzmocnić produkt od strony ulg podatkowych dla przedsiębiorców, by zależało im na jak najwyższej partycypacji wśród pracowników. Dziś, niestety, pracodawcy traktują niekiedy PPK jako dodatkowy obowiązek. Tak nie powinno być.

UNIQA jest silnym brandem na rynku ubezpieczeń. A jak jest na rynku kapitałowym? Co łączy te dwa światy?

Mając korzenie ubezpieczeniowe, staramy się przede wszystkim rozwijać produkty oszczędnościowe o długoterminowym charakterze. Wierzymy, że tego typu podejście do oszczędzania jest łatwiejsze i bardziej efektywne, a wspomniane produkty powinny się znaleźć na pierwszym miejscu inwestycyjnych potrzeb większości Polaków. Niezależnie od innych kanałów dystrybucji stawiamy również na bardziej tradycyjny kontakt z klientem. Ale „tradycyjny” nie oznacza „przestarzały”. Jako podmiot grupy ubezpieczeniowej mamy w swoim DNA budowę zaufania w relacji z klientami.

Na koniec zapytam, jak na działalność TFI wpływają regulacje w zakresie zrównoważonego rozwoju?

Inwestowanie zgodne z ideami zrównoważonego rozwoju znajduje się na wstępnym etapie. Po początkowym zachwycie i bardzo wysokich stopach zwrotu z takich inwestycji, którym towarzyszyły wahania cen na rynkach nośników energii oraz niskie stopy procentowe, ostatnio zainteresowanie nimi nieco spadło.

Czy to znaczy, że była to tylko przejściowa moda?

Absolutnie nie. W Uniqa mocno wierzymy, że ten kierunek jest właściwy i że wspomniany trend będzie się rozwijał. Tyle że, jak każdy nowy obszar, powinien zostać uregulowany. Warto dodać, że poza korzyściami finansowymi zarządzanie środkami klientów w zgodzie z zasadami zrównoważonego rozwoju daje poczucie przyczyniania się do czegoś istotniejszego niż tylko pomnażanie kapitału. To dodatkowa motywacja dla naszych pracowników, również tych, którzy zarządzają funduszami. W Uniqa utworzyliśmy dwa subfundusze, których polityka inwestycyjna jest zbieżna z wytycznymi regulatora dla tzw. ciemnozielonych funduszy. Są to Fundusz Europejskich Akcji ESG oraz Globalny Fundusz Akcji.

Wytłumaczy pan, czym są fundusze ciemnozielone?

To fundusze, których polityka inwestycyjna zawiera twarde elementy promujące zrównoważony rozwój.

Jak to wygląda w praktyce?

Mając odpowiednie narzędzia, badamy kondycję spółek pod kątem zrównoważonego rozwoju i na tej podstawie podejmujemy decyzje inwestycyjne. Co ważne, inwestujemy aktywnie, nie podpierając się innymi funduszami zagranicznymi realizującymi politykę zrównoważonego rozwoju. Fundusz Europejskich Akcji ESG szuka okazji inwestycyjnych w Europie, inwestując w spółki spełniające określone kryteria działania, Globalny Fundusz Akcji realizuje podobną politykę na rynku globalnym. Utworzenie podobnego funduszu na rynku polskim byłoby niemożliwe.

My Company Polska wydanie 10/2024 (109)

Więcej możesz przeczytać w 10/2024 (109) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ