Wielki powrót małych aut
Duże czy średnie? Coraz częściej odpowiedź brzmi – małe! Osoby pokonujące setki kilometrów tygodniowo albo firmy, które świadczą usługi w metropoliach, coraz częściej przekonują się, że warto postawić na małe, lekkie, oszczędne auta. Takie, dla których łatwo znaleźć miejsce na zatłoczonych parkingach.
Przed laty przeróżnych modeli segmentu A i B było bez liku. Wspomnijmy choćby bardzo popularne w Polsce Fiaty Seicento czy produkowane w naszym kraju Daewoo Matizy. Swoje miejskie autka oferowali i inni producenci. Dość wspomnieć o Škodzie Citigo, Citroënie C1, czy Toyocie Aygo. A segment B grupujący nieco większe modele? Cóż, to kiedyś była europejska potęga, z takimi autami jak Volkswagen Polo albo Renault Clio na czele.
Niższe koszty, zwinność w mieście
Choć do dawnych wolumenów sprzedaży daleko, to jednak widać, że wielu klientów wraca do tych miejskich maluchów. Powodów jest wiele, ale najważniejszy – zwłaszcza dla firm – to całkowity koszt własności (tzw. TCO). Paliwo i energia są coraz droższe, serwis skomplikowanych aut też nie należy do tanich, a w niektórych krajach UE podatki są wyższe, gdy mamy większe i droższe auto emitujące więcej dwutlenku węgla. Po drugie, w przypadku samochodów na prąd można liczyć na unijne dopłaty – dzięki nim wiele małych samochodów da się kupić naprawdę tanio. Dzięki temu miejskie, elektryczne samochody dostępne są dla mniejszych firm oraz użytkowników indywidualnych. Po trzecie, rynek małych pojazdów rośnie dzięki pojawieniu się u nas marek z Chin. Oferują one auta różnej wielkości, w tym i miejskie, ale za to doskonale wyposażone i sprzedawane w konkurencyjnych cenach.
Oczywiście europejscy producenci nie zasypiają gruszek w popiele i dbają, by mieć w ofercie miejskie modele. Przykładem może być choćby Fiat, który wykorzystuje doskonale znane nazwy modeli, by promować nowe, małe auta. Możemy kupić elektrycznego Fiata 500, czyli zgrabne, małe autko, które jednak – zważywszy na jego gabaryty – jest dość drogie, bo kosztuje co najmniej 106 tys. zł i to w wersji z małą baterią o pojemności niespełna 24 kWh. Cóż, w tym przypadku płacimy za styl. Cena jest za to atutem Fiatów Panda oraz Grande Panda. Mniejszego z nich można mieć za 66,4 tys. zł, ale w wersji hybrydowej, z litrowym silnikiem o mocy 70 KM. Tyle że podstawowa wersja Pandy ma naprawdę bardzo skromne wyposażenie. Większą i ciekawiej wyglądającą Grande Pandę można zaś kupić za 72,8 tys. zł – ze 100-konnym, benzynowym silnikiem. Ten model jest też dostępny w wersji na prąd – za co najmniej 110,5 tys. zł.
Nie tylko z Europy
Na spalinowe silniki stawiają za to Koreańczycy w dobrze znanych od wielu lat samochodach, które nadal są chętnie kupowane z myślą o poruszaniu się po mieście. To Hyundai i10 oraz Kia Picanto. Oba samochody w podstawowej wersji kosztują...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 11/2025 (122) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.