Tesla na nowo rozważy płacenie za samochody w bitcoinie

Tesla za bitcoiny? Coraz bardziej realny scenarius
Tesla za bitcoiny? Coraz bardziej realny scenariusz / Fot. Pexels.com
Elon Musk, dyrektor generalny Tesli, przyznał w minioną niedzielę, że jego firma na nowo rozważa obsługę bitcoina. Postawił jednak pewien warunek.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W lutym br. Tesla wywołała dużą sensację na rynku, kiedy Elon Musk poinformował, że będzie można kupować samochody za bitcoiny (BTC). Opcja ta finalnie pojawiła się w marcu, ale Musk niedługo później wycofał się ze swojej decyzji. 

Musk tłumaczył wtedy, że bitcoin (BTC) zużywa zbyt dużo energii elektrycznej i przez to nie jest eco-friendly. Z licznych analiz wynika, że utrzymanie i wydobywanie bitcoinów i sieci blockchain wykorzystującej algorytm Proof-of-Work (PoW) zużywa ok. 131 TWh (terawatogodziny) rocznie. Szacunki są tutaj różne i niektóre źródła wskazują na wyższe, a inne na niższe wartości. 

Jeśli przyjmiemy, że to 131 TWh, łatwo dojść do wniosku, że bitcoin zużywa więcej prądu niż niektóre kraje. Dla przykładu, Ukraina ma zużycie na poziomie 128,81 TWh, a Argentyna - 125,03 TWh. 

Ktoś mógłby teraz uznać, że bitcoin zużywa za dużo prądu i przyczynia się do pogorszenia klimatu. Takiego argumentu użył też Musk, kiedy ogłosił, że Tesla nie będzie jednak akceptować płatności w bitcoinie. 

Tesla a bitcoin - niekoniecznie chodzi o ochronę klimatu

Elon Musk znalazł się w nieciekawej sytuacji. Najpierw bowiem kupił bardzo dużo bitcoinów w imieniu Tesli, wydając na niego 1,5 mld dol. Później firma sprzedała 10% swojego portfolio, co Musk argumentował tym, że chce pokazać społeczeństwu, iż jest to realny pieniądz i można wypracowywać zyski na kryptowalutach, a także sprzedać dużą ilość BTC bez negatywnego wpływu na cały rynek. 

Zakup tak dużej liczby bitcoinów i umożliwienie kupowania samochodów Tesli w tej walucie sprawiły, że wiele mediów podchwyciło temat. To przełożyło się na znaczne zwiększenie ceny bitcoina w krótkim czasie, ponieważ mnóstwo osób uznało, że jest to świetny sposób na pomnożenie swoich pieniędzy. Kiedy jednak Tesla wycofała się z akceptowania bitcoinów, szybko doprowadziło to do krachu na giełdzie kryptowalut

Nieoficjalnie mówi się, że Musk wiedział o tym, jak dużo energii zużywa bitcoin i kiedy ogłaszał, że Tesla nie będzie akceptować bitcoina, podał "wysokie zużycie prądu" jako argument wpisujący się w obecne trendy. Chciał zasugerować, że dla jego firmy bardzo ważne jest środowisko i ochrona klimatu. 

Tymczasem bardziej prawdopodobne jest to, że Musk był naciskany zarówno przez inwestorów, jak również agencje rządowe. Po pierwsze, fundusze inwestycyjne, w tym takie, które zainwestowały w Teslę, są na etapie kupowania bitcoinów i zależy im, aby robić to za jak najmniejsze pieniądze, więc szybki wzrost ceny z ok. 35-40 tys. do ponad 60 tys. dolarów nie był im na rękę. Po drugie, Tesla pozyskała wiele dotacji i finansowego wsparcia od rządu na dalszy rozwój w ramach tworzenia firmy dbającej o środowisko i specjalizującej się w elektrycznych samochodach, a później de facto zainwestowała część tych środków w aktywo, które uważane jest za szkodliwe dla środowiska. To sprawiło, że Musk musiał zrezygnować z decyzji o możliwości kupowania Tesli za bitcoiny. Nie mógł natomiast sprzedać swoich bitcoinów, bo wtedy mógłby zostać posądzony o manipulowanie giełdą i cenami BTC. 

Obecnie Musk nie ma jeszcze problemów prawnych związanych z jego aktywnością w sektorze kryptowalut, niemniej społeczność BTC zdecydowanie go nie lubi i straciła do niego szacunek. W sieci nie brakuje artykułów i filmów krytykujących Muska. Nawet grupa hakerów Anonymous wzięła Muska na celownik i również przygotowała wideo, które krytykuje go jako osobę i przedsiębiorcę. 

Tesla zaakceptuje bitcoiny, gdy będą bardziej eco-friendly

W minioną niedzielę serwis Cointelegraph, zajmujący się kryptowalutami, opublikował artykuł, w którym jedna z najbogatszych kobiet w Afryce i szefowa firmy Sygnia, świadczącej usługi finansowe, mówi: "To, co widzieliśmy w przypadku bitcoina, to manipulacja cenami przez jedną bardzo potężną i wpływową osobę". Łatwo się domyślić, że chodzi jej o Muska. 

Musk nie wytrzymał już presji i zdecydował się skomentować artykuł. Napisał na Twitterze: "To jest niedokładne. Tesla sprzedała tylko ok. 10% swoich bitcoinów, aby potwierdzić, że BTC można łatwo upłynnić bez zmian na rynku". Dodał, że kiedy pojawi się potwierdzenie, że górnicy wykorzystują czystą energię (w skali ok. 50%) do kopania i przetwarzania bitcoinów, z pozytywnymi prognozami na przyszłość, Tesla wznowi przyjmowanie transakcji w bitcoinie. 

Firmy i osoby, które zajmują się utrzymywaniem infrastruktury Bitcoin regularnie dążą do tego, aby płacić za prąd jak najmniej i gdy to możliwe, przestawiają się na źródła energii odnawialnej. Co ciekawe, niektóre źródła podają nawet, że już teraz zasilanie dla Bitcoina pochodzi w 78% ze źródeł odnawialnych. 

Sprawdź: SpaceX Elona Muska

Może więc zapotrzebowanie na prąd jest duże, ale żaden kraj nie generuje elektryczności ze źródeł odnawialnych w tak dużym stopniu, jak BTC. Dla porównania, w Niemczech to np. 17%, a w Stanach Zjednoczonych - 8%. 

Jak widać, Elon Musk kolejny raz pokazuje, że nie do końca wie, jak poruszać się po tym grząskim gruncie, jakim jest rynek kryptowalut i BTC. Podobnie jak społeczność kryptowalut, radzimy, aby raczej nie traktować jego komentarzy na tyle poważnie, aby na ich podstawie decydować się na zakup lub sprzedać bitcoina. 

Czytaj o kryptowalutach na My Company Polska:

 

ZOBACZ RÓWNIEŻ