Życie po życiu
 
                             
                    W jednym z odcinków „Black Mirror” – świetnego serialu Netfliksa o wpływie nowych technologii – kobieta „wskrzesza” zmarłego męża. Nie dość, że nowy, hmmm, twór jest realistyczną lalką z wyglądu do złudzenia przypominającą ukochanego, to jeszcze na podstawie jego aktywności chociażby w social mediach potrafi się zachowywać jak on. Brzmi obiecująco? Nie spoilerując, rzeczywistość nie okazuje się aż tak różowa…
To skrajny przykład tego, czym już teraz zajmują się spółki deathtechowe. Dziś podobne projekty tworzące rozwiązania z różnych zakresów – od cyfrowego dziedziczenia po właśnie digitalowe awatary zmarłych osób – globalnie rosną w siłę, a sama branża staje się osobnym segmentem lifetechu. – To, co kiedyś było traktowane jako ciekawostka, zaczyna być postrzegane jako infrastruktura przyszłości – mówi Paweł Soproniuk, CEO LegacyApp, z którym wywiad możecie przeczytać na kolejnych stronach.
Jak słyszymy od founderów biorących udział w ostatnich edycjach Y Combinator – najbardziej prestiżowego akceleratora startupowego na świecie – deathtech był jednym z najczęściej wymienianych sektorów, jeśli chodzi o potencjał rozwojowy oraz inwestycyjny. Czy w Polsce zainteresowanie nim jest równie wysokie?
Nie tylko nasza klasa dla zmarłych
Pod pojęciem deathtech kryją się wszelkie technologie – urządzenia, aplikacje – wspierające branżę pogrzebową i pomagające sprostać wyzwaniom pojawiającym się w momencie śmierci. Śmierć w wielu kulturach wciąż bywa tematem tabu, dlatego sam sektor – przekornie mówiąc – rodził się dosyć długo. Ale chyba wreszcie jest gotów, by zawojować świat.
Z danych „International Business Times UK” wynika, że branża deathtech jest obecnie warta ok. 126 mld dol., z perspektywą wzrostu do 2030 r. do blisko 200 mld dol. Rocznie na świecie umiera ok. 63 mln osób, co daje ponad 170 tys. zgonów dziennie. Ludzie często nie zastanawiają się nad tym, co „potem”, co rodzi ogromne problemy formalnoprawne. Szacuje się np., że obecnie nawet 1/4 bitcoinów jest „bezpańskich” (nie można się do nich dostać, gdyż właściciel nie zostawił koniecznych informacji), z kolei w Wielkiej Brytanii powstał projekt rządowy do identyfikowania porzuconych środków na kontach bankowych – już teraz namierzono ponad 20 tys. rachunków niemających swojego właściciela, a kwota niewypłaconych polis na życie przekracza 9 mld funtów. Między innymi z takimi właśnie problemami próbują walczyć współczesne deathtechy.
Biznesowe szanse dostrzegają sami innowatorzy. W ciągu tylko jednego miesiąca w 2025 r. na świecie pojawiły się nowe, istotne platformy – EstateOS w Stanach Zjednoczonych czy iDecide w Australii – które już na starcie zanotowały niezłe wyniki. Każda z nich ma własne podejście do uporządkowania spraw po śmierci – od cyfrowych testamentów i planów dziedziczenia, przez pożegnalne wiadomości, po narzędzia do wykrywania kont i subskrypcji – jednak obie pchają deathtechowy biznes do przodu.
Rundy...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
        
    Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
 
    
Więcej możesz przeczytać w 11/2025 (122) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.
 
             
             
             
             
             
             
             
             
             
             
            