Święty Mikołaj walczy. Pełny obraz Kuczyńskiego
Koronawirus wciąż ma wpływ na rynki, fot. Adobe StockMiałem nadzieję, że kończący rok komentarz poświęcę podsumowaniom (czego szczerze nie lubię) i prognozom, czyli temu, z czego za rok pewnie będę się śmiał. Okazało się, że pandemia postanowiła inaczej. Pod koniec listopada czekaliśmy na wyniki początku świątecznego sezonu sprzedaży detalicznej w USA (Czarny Piątek po Święcie Dziękczynienia), a tymczasem w świat finansów uderzyła znowu pandemia.
Od rana w ten właśnie Czarny Piątek nurkowały indeksy azjatyckie, a potem rozpoczęła się przecena na innych rynkach. Można powiedzieć, że kapitały uciekały do bezpiecznej przystani – zamykano pozycje dosłownie na wszystkim.
Jedynie cena złota ocalała, chociaż też wzrost był mikroskopijny. Przy okazji można wspomnieć, że bitcoin, też zanurkował i stracił ponad 8 proc. Tak upadł mit mówiący o czymś, co może zastąpić złoto jako bezpieczną przystań.
Na rynku surowcowym cena ropy WTI straciła ponad 12 proc. (inflacja może być mniejsza). Ucieczka do bezpiecznej przystani podniosła znacznie ceny obligacji, dzięki czemu bardzo spadła ich rentowność w USA (o blisko 10 proc.). Klasyczna bezpieczna przestań, czyli dolar, też mocno dostał w skórę, bo zaczęto mówić, że Fed zmieni swoją politykę na ultraliberalną.
Powód? Oczywiście nowy wirus odkryty w Afryce. Przez WHO nazywany jest „Omicron”. WHO określa go mianem wirusa „bardzo niepokojącego”. Pierwsze komentarze mówiły o tym, że SARS-CoV-2 zmutował do tej...
Więcej możesz przeczytać w 1/2022 (76) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.