Kanarek w kopalni

Giełdowe byki, fot. Shutterstock
Giełdowe byki, fot. Shutterstock
Amerykańskie indeksy pobiły rekord wszech czasów. Trudno się dziwić optymizmowi inwestorów, bo w gospodarce USA nie ma śladu spowolnienia. Na horyzoncie jawi się bomba związana z gigantycznymi stratami w nieruchomościach komercyjnych.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 3/2024 (102)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

W ubiegłym miesiącu pisałem, że prawdę o rynku akcji w USA (co oznacza oczywiście, że na innych giełdach też) poznamy dopiero w drugiej połowie stycznia, kiedy to w Stanach rozkręcać się będzie sezon publikacji raportów kwartalnych spółek, który zazwyczaj pomaga obozowi byków.

Najwięcej uwagi skupiał przełom stycznia i lutego, kiedy to raporty kwartalne publikowały AMD, Alphabet (Google), Microsoft, potem Apple, Amazon i Meta (Facebook). Kolejnego dnia w USA opublikowano miesięczny raport z rynku pracy uznawany za „matkę wszystkich raportów”.

FOMC oczywiście stóp nie zmienił i nikt tego nie oczekiwał. Spodziewano się, że Powell podczas swojej konferencji prasowej będzie nieco bardziej „jastrzębi”, niż miało to miejsce w grudniu, ale nie oczekiwano niczego, co mogłoby inwestorów wystraszyć. A jednak szef Fed zaskoczył rynki. Powiedział, że nie wydaje mu się prawdopodobne, żeby FOMC obniżył stopy w marcu.

To się rynkowi akcji bardzo nie spodobało. Spadek indeksów wspomagany był tym, że słabe wyniki opublikowały AMD i Alphabet. Następnego dnia Amazon i Meta zachwyciły wynikami i prognozami. To w umysłach graczy wymazało ostrzeżenie Powella i indeks S&P 500 ruszył, a potem ustanowił nowy rekord wszech czasów.

Lepka część inflacji

Na zakończenie tego przełomu miesięcy w telewizji CBS w programie „60 minutes” Jerome Powell jeszcze raz potwierdził, że Amerykanie będą musieli dłużej poczekać na obniżkę stóp. Była to jastrzębia wypowiedź, ale w zasadzie jedynie potwierdzała to, co mówił po posiedzeniu FOMC. Nic więc dziwnego, że jedynie rynek obligacji i walutowy zareagowały.

Trudno się dziwić optymizmowi inwestorów, bo w gospodarce USA nie ma śladu spowolnienia, więc inwestorzy obstają przy scenariuszu „gospodarki Złotowłosej”, czyli najlepszym dla obozu byków scenariuszu – mocny wzrost gospodarczy z umiarkowaną inflacją. Jeśli chodzi o gospodarkę to dane makro zdają się potwierdzać tę tezę.

Ostrzegały jednak (zarówno w sektorze usług, jak i przemysłowym) duże wzrosty subindeksów cen płaconych w raportach ISM (indeksy menedżerów logistyki). Okazało się, że słusznie ostrzegały, bo w połowie lutego pojawił się niepokojący raport o inflacji CPI – wyniosła 3,1 proc. r/r (oczekiwano spadku z 3,4 do 2,9).

Co gorsze inflacja bazowa miała spaść z 3,9 na 3,7, a pozostała na 3,9 proc. Jak widać ta „lepka” część inflacji, czyli inflacja bazowa, na którą szczególnie mocno spogląda Fed, nie chce spadać. Zaczęto więc mówić, że „ostatnia mila” w walce z inflacją może być dużo trudniejsza niż oczekiwania. I rzeczywiście stosunkowo łatwo jest zejść z wysokiej inflacji, ale doprowadzenie do oczekiwanych 2 proc. może być trudne.

Może się więc okazać, że rację mają ci obserwatorzy gospodarki, którzy twierdzą, że nie realizuje ona scenariusza soft landing (bez dużej inflacji i bez recesji), ale no landing (owszem wzrost gospodarczy, ale przy stale wysokiej inflacji). Nic więc dziwnego, że inwestorzy już nie wierzą w marcową obniżkę stóp. Zdają się nawet zakładać, że być może dojdzie do niej w pierwszej połowie roku, ale w całym 2024 r. nie będzie ich więcej niż cztery (dotychczas oczekiwano sześciu obniżek).

Zielony Ład do poprawy

GPW na tle Wall Street dość długo wyglądała słabo. WIG20 tracił od szczytu w grudniu nawet 8,5 proc., a popytu zagranicznego nie było już widać. Nie wiązałbym tego zachowania GPW z naszymi zawirowaniami politycznymi, chociaż część inwestorów zagranicznych mogła z tego powodu stanąć z boku. Po prostu od października 2022 r. WIG20 do grudniowego szczytu zyskał ok. 70 proc. Korekta tak dużego wzrostu była całkiem uzasadniona.

Nie zdziwiło mnie więc to, że w końcu stycznia popyt błyskawicznie doprowadził WIG20 do szczytu z grudnia. Umacniał się też złoty. Widać było znowu rękę inwestorów zagranicznych. Potwierdzają to dane o napływie kapitałów do Polski. Jak pisał w „Pulsie Biznesu” Ignacy Morawski „w ostatnich trzech miesiącach 2023 r. napływ udziałowego kapitału portfelowego do Polski wyniósł 1,9 mld zł i był najwyższy od połowy 2016 r.”.

Wtedy to w mediach, które zajmują się rynkami finansowymi, pojawiły się groźne tytuły, np. „WIG20 wymalował podwójny szczyt”. Przypominam, że podwójny szczyt zgodnie z analizą techniczną pojawia się wtedy, kiedy indeks zawraca spod szczytu i pokonuje wsparcie (2170 pkt.), rysując literę „M”, a nie wtedy, kiedy po prostu zatrzymuje się w pobliżu szczytu. Można najwyżej mówić, że wzrosło zagrożenie utworzeniem podwójnego szczytu. Oczywiście tego wykluczyć nie można, ale wszystko zależy od koniunktury na Wall Street.

W Polsce, ale nie tylko w Polsce, głównym tematem gospodarczym stały się protesty europejskich rolników. Obawiam się, że ten problem będzie tylko nabrzmiewał. Europejski „zielony ład” drastycznie obniża wydajność europejskiego rolnictwa, a konkurencja spoza Unii Europejskiej (w Polsce szczególnie z Ukrainy) uderza w dochody rolników. Zakładam, że Komisja Europejska będzie musiała spuścić nieco z tonu w sprawie „zielonego ładu”, co zmniejszy protesty. Jednak w Polsce im bliżej będzie do poważnych rozmów o wejściu Ukrainy do Unii Europejskiej, tym sytuacja stanie się groźniejsza.

Czysto polską sprawą była dyskusja na temat budowy CPK. Kwestia elektrowni atomowych jest poza dyskusją – jest zbyt oczywista. W sprawie budowy CPK wypowiedzieli się już chyba wszyscy (łącznie ze mną). Nie jestem specjalistą w kwestii transportu, ale potrafię logicznie myśleć. Nie ulega wątpliwości, że duże inwestycje znacznie podkręciłyby wzrost gospodarczy.

Jednak kwestia CPK źle się zaczęła. Na początku był to projekt jednej partii (PiS), a teraz dyskusja została opanowana przez populistów szermujących wielkimi słowami. Nic dziwnego, że poparcie dla budowy CPK przekroczyło 60 proc. Uważam jednak, że po prostu trzeba przeanalizować to, czy projekt się opłaci. Gdyby rzeczywiście powstał w ciągu 7-8 lat i kosztował 160 mld zł to ryzyko byłoby niewielkie.

Z doświadczenia innych (Berlin!) oczywiste jest jednak, że koszt całości i czas będzie dwa razy większy. Prognozy cargo i ruchu pasażerskiego są niepewne. Ludność Polski będzie szybko malała. Wartość militarna jest wątpliwa (duże lotnisko łatwiej jest unieszkodliwić niż wiele mniejszych). CPK zakłada budowę na terenie całej Polski prawie 1800 km nowych linii kolejowych – w ciągu ostatnich blisko 20 lat wybudowaliśmy 60 km… Warto to przemyśleć.

Łabędź czy kanarek

Wróćmy na rynki finansowe. A tam w połowie lutego widać było w zasadzie cztery zagrożenia dla amerykańskiej, więc i globalnej, hossy. Przede wszystkim martwił bardzo wąski rynek – dosłownie kilka dużych spółek odpowiadało za wzrost indeksów na Wall Street. Po drugie, zbyt dobre były nastroje inwestorów. Po trzecie, luty to statystycznie trzeci (po sierpniu i wrześniu) najgorszy miesiąc dla giełd. Po czwarte wreszcie, powrócił niepokój o stan regionalnych banków.

W jednym z tekstów agencja Bloomberg przekazała ocenę potentata nieruchomości Barry’ego Sternlichta, który twierdzi, że „szacowane straty w amerykańskich nieruchomościach biurowych wynoszą teraz ok. 1,2 bln dol.”. Mniejsze banki udzielały mnóstwo kredytów CRE (commercial real estates), więc one będą głównymi ofiarami tego problemu. Bloomberg twierdzi, że kredyty CRE stanowią ponad 40 proc. portfeli kredytowych niektórych banków.

Potężne przeceny akcji New York Community Bancorp, który przejął upadły Signature Bank, z powodu strat na kredytach w sektorze szybko taniejących nieruchomości komercyjnych, mogły być swoistym ekwiwalentem kanarka w kopalni. Może (ale nie musi) ostrzegać przed „czarnym łabędziem”, który doprowadzi do tego, że ostatnie zwyżki indeksów były łabędzim śpiewem hossy przed ciągle przeze mnie oczekiwaną w pierwszym kwartale korektą. C

My Company Polska wydanie 3/2024 (102)

Więcej możesz przeczytać w 3/2024 (102) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ