Samochód jak gadżet

Dziś za niezbędne, wręcz podstawowe wyposażenie samochodu uznajemy klimatyzację, przyzwoite radio (zwykle z ekranem, na którym pokazywane są różne informacje) czy elektrycznie sterowane szyby. Takie elementy są w standardzie nawet w najtańszych, miejskich autach, podczas gdy jeszcze kilka czy też kilkanaście lat temu były synonimem luksusu. W coraz większej liczbie modeli jest na pokładzie zdecydowanie więcej dodatków, w tym tych, które zwiększają poziom bezpieczeństwa.

Wyposażenie, które ma za zadanie zmniejszać liczbę wypadków, to już nie tylko ABS i ESP, od lat obowiązkowe, ale też wiele skomplikowanych systemów, które wykorzystują radary i kamery, by monitorować otoczenie auta. To wszystko oczywiście sporo kosztuje i wpływa na ceny. To dlatego kompaktowe auta jeszcze dekadę temu można było kupić za 40 tys. zł. Teraz natomiast trudno znaleźć model, który kosztowałby mniej niż 70 tys. zł. To cena postępu.

Prostota w cenie

Część z tych dodatków wymagana jest unijnym prawem, inne producenci uznali za niezbędne i sami montują w seryjnie produkowanych autach, nawet w ich podstawowych wersjach. Nie każdy z elementów dodatkowego wyposażenia jest ceniony przez nabywców. Potwierdzają to m.in. badania przeprowadzone w Wielkiej Brytanii na zlecenie Dacii, czyli marki, która od lat – z sukcesami – sprzedaje niedrogie modele docenione w wielu krajach zachodniej Europy. Atutem Dacii jest właśnie prostota konstrukcji. Oczywiście pytano wszystkich Brytyjczyków zainteresowanych zakupem, a nie jedynie klientów tej rumuńskiej marki należącej...