Ryanair idzie na wojnę z pijanymi pasażerami i chce limitów sprzedaży trunków na lotniskach

Ryanair chciałby ograniczenia sprzedaży alkoholu na lotniskach i pokładach samolotów.
Ryanair chciałby ograniczenia sprzedaży alkoholu na lotniskach i pokładach samolotów. / Fot. shutterstock.
Pijani pasażerowie od lat są poważnym problemem dla linii lotniczych. Rosnąca liczba incydentów na pokładach samolotów, zmusza przewoźników do podejmowania kroków zapobiegawczych. Michael O'Leary, prezes Ryanaira, proponuje wprowadzenie ścisłych limitów w sprzedaży napojów wyskokowych, zarówno na lotniskach, jak i na pokładach samolotów.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Spędzenie podróży w przestworzach może być szczególnie nieprzyjemne, kiedy miejsce obok zajmie osoba nadużywająca alkoholu. Problem dotyczy szczególnie linii oferujących tanie loty. Rosnąca liczba incydentów na pokładach samolotów, zmusza przewoźników do podejmowania kroków zapobiegawczych. Michael O'Leary, prezes Ryanaira, w rozmowie z „Polskim Radiem” zauważył, że problem staje się szczególnie uciążliwy na lotniskach, gdzie pasażerowie mają niemal nieograniczony dostęp do alkoholu. Proponuje on wprowadzenie ścisłych limitów w sprzedaży napojów wyskokowych, zarówno na lotniskach, jak i na pokładach samolotów.

Piłeś? Nie leć! Szczegóły propozycji szefa Ryanaira

O'Leary zaproponował ograniczenie sprzedaży alkoholu na lotniskach do maksymalnie dwóch drinków na osobę. Aby to osiągnąć, lotniska mogłyby wprowadzić system rejestrowania zakupów na podstawie kart pokładowych pasażerów. Jak zauważył prezes Ryanaira, takie rozwiązanie pozwoliłoby na lepszą kontrolę spożycia alkoholu i zapobieganie problematycznym zachowaniom już przed wejściem na pokład – wyjaśnia portal Bankier.pl.

W terminalach napoje alkoholowe sprzedaje się po mocno zawyżonych cenach, a podróżni, pozostający w urlopowych nastrojach, nie oszczędzają na przyjemnościach. W związku z tym sprzedaż alkoholu to ważny element zarobków przedsiębiorstw funkcjonujących w portach lotniczych. Trudno więc wyobrazić sobie by te miały zrezygnować lub ograniczyć sprzedaż napojów wyskokowych.

Tanie linie lotnicze także sporo zarabiają na produktach oferowanych w trakcie lotu. Często sam koszt biletu na podróż jest niewielki, a to dodatkowe usługi – takie jak dokupienie bagażu czy właśnie posiłki, przekąski i napoje serwowane na pokładzie przynoszą większy zarobek przewoźnikom.

Dlatego prezes Ryanair proponuje podzielenie się odpowiedzialnością i równe narażenie na straty finansowe dla obu stron: lotnisk i przewoźników, które ograniczyłyby sprzedaż alkoholu. 

Seniorzy oblegają oddziały ZUS. Złożyli już blisko 100 tys. wniosków o nowe świadczenie

Specjalny limit sprzedaży alkoholu na lotnisku i w samolocie: 2 drinki na kartę pokładową 

Michael O'Leary deklaruje chęć wprowadzenia specjalnego limitu na pokładach samolotów Ryanair. Pasażerowie mogliby zakupić maksymalnie dwa napoje alkoholowe na osobę. Decyzja ta jest wynikiem coraz częstszych incydentów związanych z agresją i niewłaściwym zachowaniem osób pod wpływem alkoholu. Jak podaje portal „Bezprawnik”, takie sytuacje powodują opóźnienia, generują dodatkowe koszty i są uciążliwe zarówno dla załogi, jak i innych pasażerów. Co więcej niejednokrotnie prowadzą do sytuacji skrajnych i powodują konieczność lądowania na innych lotniskach niż docelowe.

Przesadziłeś z alkoholem w trakcie lotu? To może kosztować nawet 300 tys. złotych

Jednym z głośnych przykładów był sierpniowy lot Ryanaira z Manchesteru na Ibizę. Został przekierowany do Tuluzy we Francji z powodu grupy pijanych pasażerów zakłócających porządek. Takie sytuacje nie tylko generują koszty dla przewoźnika, ale również narażają bezpieczeństwo innych podróżnych. Według „TVP Info” linie lotnicze coraz częściej zgłaszają podobne problemy, co wymusza wprowadzenie nowych procedur i regulacji.

W praktyce, kwoty odszkodowań mogą być znaczne. Na przykład, linia lotnicza Ryanair złożyła pozew o odszkodowanie w wysokości 15 tys. euro (około 64 tys. zł) przeciwko pasażerowi, który zakłócił lot z Dublina na Lanzarote, zmuszając samolot do lądowania w Porto – informuje Onet.

W innym przypadku, opisywanym przez portal „Strona Podróży” młody Brytyjczyk, który w trakcie lotu na Minorkę fałszywie twierdził, że na pokładzie znajduje się bomba, może spodziewać się kary opiewającej na około 280 tys. zł (około 50 tys. funtów – przelicznik brytyjskiej waluty aktualny dla chwili zdarzenia). 

Należy też pamiętać o karach, jakie przewoźnik może nałożyć na niesfornego pasażera. Oprócz obowiązku pokrycia kosztów związanych z nieplanowanym lądowaniem, pasażerowie zakłócający porządek na pokładzie mogą być ukarani mandatami. W Polsce, zgodnie z informacjami podanymi przez portal turysci.pl, za zakłócanie lotu lub przewożenie niedozwolonych przedmiotów w bagażu podręcznym grozi mandat w wysokości do 500 zł. Jednak w innych krajach  Przykładowo w Stanach Zjednoczonych, pasażerka, która dopuściła się agresywnego zachowania pod wpływem alkoholu na pokładzie, została ukarana grzywną w wysokości 81 950 dolarów (ok. 335 tys. zł).

USA umieściły Polskę wśród krajów "gorszej kategorii". Afera przekreśla rozwój AI nad Wisłą?

Koszty związane z nieplanowanym lądowaniem

Według informacji podanych przez Urząd Lotnictwa Cywilnego (ULC), przewoźnik lotniczy, który zmuszony jest do zmiany trasy lotu oraz lądowania na lotnisku zapasowym, może ubiegać się od pasażera naruszającego warunki przewozu o zwrot kosztów za:

  • • dodatkowe paliwo wykorzystane do lądowania awaryjnego,
  • • obsługę naziemną samolotu na lotnisku zapasowym,
  • • odszkodowanie dla współpasażerów za niedogodności związane z lądowaniem awaryjnym,
  • • dodatkowe koszty, takie jak posiłki dla współpasażerów, zakwaterowanie lub alternatywne loty dla pasażerów, którzy zmuszeni byli do lądowania na lotnisku innym niż docelowe. 

Mieszane reakcje na apel O'Learego 

Pomysł ograniczenia alkoholu na lotniskach spotkał się z mieszanymi reakcjami. Z jednej strony pojawiają się głosy poparcia, wskazujące na poprawę bezpieczeństwa i komfortu lotów. Z drugiej strony, przeciwnicy obawiają się ograniczenia swobody podróżnych oraz trudności w egzekwowaniu takich przepisów. Jak podkreśla „Bankier.pl”, wprowadzenie limitów wymagałoby ścisłej współpracy linii lotniczych z operatorami lotnisk, co może być sporym wyzwaniem.

Propozycje Ryanaira dotyczące ograniczenia sprzedaży alkoholu na lotniskach i w samolotach to krok w stronę zwiększenia bezpieczeństwa i komfortu podróżnych. Jednak wdrożenie tych regulacji wymagałoby szerokiej współpracy i dostosowania systemów sprzedaży. Jak zauważył Michael O'Leary, takie zmiany mogłyby przyczynić się do zmniejszenia liczby incydentów związanych z pijanymi pasażerami, co jest kluczowe dla bezpieczeństwa lotów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ