Raport Biznes w erze COVID-19. Pokonać lęk przed zmianą [WYWIAD]

Raport Biznes w erze COVID-19. Pokonać lęk przed zmianą [WYWIAD]
W czasie pandemii daje o sobie znać nasza niezwykła przedsiębiorczość, umiejętność odnalezienia się w kryzysie, zdolność przystosowywania się do trudnych warunków – mówi Małgorzata Oleszczuk, prezes Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2021 (64)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Kryzys związany z pandemią postawił wiele firm w bardzo trudnej sytuacji. Czy pani zdaniem, pomoc rządowa udzielona przedsiębiorcom okazała się skuteczna?

Już na samym początku kryzysu uruchomiono wielką tarczę antykryzysową, później były następne edycje. W badaniach zleconych przez PARP w czerwcu ubiegłego roku 66 proc. przedsiębiorców potwierdziło, że otrzymali wsparcie finansowe. W październiku było to już 82 proc. To pokazuje, że pieniądze do przedsiębiorców trafiały i trafiają.  

W jaki sposób PARP w tym uczestniczy?

Jesteśmy jedną z agend rządowych, działamy w ramach grupy PFR i w związku z tym prowadzimy działania komplementarne wobec innych instytucji. Latem zorganizowaliśmy konkurs  dla średnich firm na dotacje na kapitał obrotowy, do którego zgłosiło się prawie 6,5 tys. przedsiębiorstw. Ostatecznie warunki konkursu spełniło 4,5 tys. Znakomita większość już dostała pieniądze. Zdajemy sobie sprawę, że tego typu wsparcie to kroplówka, ale pozwalająca przetrwać najtrudniejszy czas.

A inne formy wsparcia?

Planujemy kolejne konkursy wspierające rozwój przedsiębiorstw. Baliśmy się, że w okresie pandemii zainteresowanie nimi spadnie. Wydawało nam się, że w tak niepewnej sytuacji przedsiębiorcy raczej boją się myśleć o nowych projektach i inwestycjach. Tymczasem zainteresowanie naszymi konkursami znacznie wzrosło, często kilkukrotnie przekraczając przeznaczoną alokację. Okazało się, że Polki i Polacy wciąż myślą o rozwoju. To świetna wiadomość.

Od początku tak odważnie reagowaliśmy na kryzys?

To bardzo ciekawe. Otóż na samym początku pandemii, kiedy jeszcze na dobre wirus do nas nie dotarł, dało się wyczuć wielką niepewność. widać było, że biznes jest w szoku. Wszyscy się jakby zatrzymali, wstrzymali oddech. Ci, którzy planowali podjęcie prorozwojowych decyzji, woleli się z nimi wstrzymać. Rezygnowano z zatrudniania nowych pracowników, ekspansji na nowe rynki, poszukiwania nowych klientów czy wdrażania nowych projektów. 

To chyba zrozumiałe.

Tak, bo rzeczywiście w tej sytuacji było zbyt wiele niewiadomych. Niemniej niezwykle szybko potrafiliśmy się z tego szoku otrząsnąć. Kiedy pandemia naprawdę do nas przyszła, bardzo szybko otrząsnęliśmy się z chwilowego szoku i postanowiliśmy zmierzyć z rzeczywistością z prawdziwym impetem. Mamy świadomość, że do kryzysu trzeba podejść aktywnie, bo inaczej wiele firm może nie przetrwać. Nauczyła nas tego trudna historia, ale teraz to procentuje. Dziś jeszcze raz daje o sobie znać nasza niezwykła przedsiębiorczość, umiejętność odnalezienia się w kryzysie, zdolność przystosowywania się do trudnych warunków. Przedsiębiorcy podejmują odważne prorozwojowe decyzje, co naprawdę dobrze wróży naszej gospodarce.

Wiele firm błyskawicznie potrafiło przejść na pracę zdalną.

Rzeczywiście, jest to imponujące. Według badań przeprowadzonych wśród naszych beneficjentów, aż 75 proc. przedsiębiorstw przeszło na home office. Również u nas w PARP ok. 90 proc. pracowników pracuje zdalnie. Okazało się, że w przypadku pracy zdalnej wydajność pracowników nie tylko się nie zmniejsza, ale często rośnie. Jest to też wielka oszczędność czasu, bo np. nie traci się kilku godzin dziennie na dojazdy.

Ale niektórzy menadżerowie narzekają. 

Rzeczywiście, znam takie przypadki. Słyszę czasem, że zostając w domu, „pracownicy nic nie robią”. Do wdrożenia pracy zdalnej każda organizacja musi przygotować nie tylko pracowników, ale i menedżerów. To kwestia umiejętnego zarządzania, bo praca zdalna to na pewno zwiększenie obowiązków dla przełożonych. Trzeba się nauczyć zdalnego wyznaczania zadań i egzekwowania wyników.   

Od jakiegoś czasu prowadzicie platformę e-learningową „Akademia PARP”. Czy w okresie pandemii zainteresowanie tą ofertą wzrosło?

Bardzo. Przed pandemią mieliśmy 25  tys. uczestników, w tej chwili aż 65 tys. To skokowy wzrost. Nie bez znaczenia jest fakt, że szkolenia są dostępne dla wszystkich i nic nie kosztują. Kiedyś wiele osób, które brały udział w szkoleniach, nie zwracało się do nas z wnioskiem o wydanie certyfikatu, uznając, że sama zdobyta wiedza im wystarcza. Dziś prawie 100 proc. uczestników chce oficjalnego potwierdzenia ukończenia kursu, a to znaczy, że świadomość potrzeby podnoszenia swoich kompetencji w czasie kryzysu wzrosła.

A jakie zajęcia są szczególnie popularne?

To też znamienne. Wielką popularnością cieszy się np. szkolenie „Jak założyć własną firmę”, na które zapisało się ponad 8 tys. osób! I to w czasach, w których tak bardzo straszono masowym wyrejestrowywaniem firm. 

Są jednak tacy przedsiębiorcy, którym w kryzysie się nie powiodło. Czy macie też dla nich ofertę?

W ramach Programu Operacyjnego Wiedza, Edukacja, Rozwój (POWER) mamy w ofercie program „Nowy start” przeznaczony dla osób, które poniosły porażkę biznesową, były zmuszone do zakończenia dotychczasowej działalności, ale nie chcą rezygnować z prowadzenia firmy i ponownie rozpoczynają działalność gospodarczą. Łączy on szkolenie z doradztwem, udział w nim jest, oczywiście, bezpłatny. 

Czy są jakieś generalne rady dla przedsiębiorców, jak przetrwać kryzys?

Niestety, nie ma jednej recepty. Wszystko zależy od specyfiki firmy i branży, bo przecież nie wszystkie dziedziny kryzys dotknął w jednakowym stopniu. Jednak z całą pewnością kierunkiem, w którym wszyscy musimy iść, jest cyfryzacja. O ile dotychczas w tej dziedzinie mieliśmy do czynienia z przemianami ewolucyjnymi, to w okresie kryzysu doszło do prawdziwej cyfrowej rewolucji. Niedawno zorganizowaliśmy konkurs „100 najlepszych projektów na zwiększenie poziomu cyfryzacji w firmie”, zachęta była stosunkowo niewielka, bo można było otrzymać 20 tys. zł. Mimo to otrzymaliśmy prawie 500 aplikacji, w tym – co nas wyjątkowo cieszy – bardzo wiele z nich przysłały mikrofirmy. Potraktowaliśmy to jako pilotaż, teraz planujemy rozbudowany program dotacji dla przedsiębiorców, którzy wprowadzają w swoich firmach cyfryzację i automatyzację.   

Według pani, ten cyfrowy egzamin Polacy zdają?

Jak najbardziej. Musimy go zdać, bo z drogi cyfryzacji nie ma odwrotu. Z ogromną satysfakcją obserwuję, jak np. małe sklepy przestawiają się na sprzedaż online, wprowadzają dostawy do domu. Albo jak przenoszą reklamę i promocję do social mediów. Ważne są też zachowania konsumentów. Mamy świadomość, że powinniśmy pomagać przedsiębiorcom, szczególnie tym mniejszym. 

W jaki sposób?

Podam przykład niewielkiej cukierni przy warszawskim Rondzie Wiatraczna. Sama jeszcze z dzieciństwa pamiętam słynne „rurki z Wiatraka”, także okoliczni mieszkańcy nie wyobrażają sobie życia bez tego zakładu, który wrósł w miejscowy krajobraz. W czasie pandemii groziły mu jednak poważne kłopoty, bo rurki z kremem – co tu kryć – nie są towarem pierwszej potrzeby. Mimo to klienci zorganizowali akcję w mediach na rzecz ratowania cukierni. W efekcie ustawiały się przed nią wielkie kolejki! To taki praktyczny egzamin z solidarności.

Nie wszystkim branżom łatwo jest przenieść działalność do świata cyfrowego…

To prawda. Najlepszym przykładem jest branża turystyczna, jednak Polski Bon Turystyczny okazał się bardzo interesującym i nowatorskim rozwiązaniem, bo wspierał zarówno rodziny, jak i przedsiębiorców. Ale nawet te przedsiębiorstwa, które z założenia muszą działać głównie w realu, przejawiają zaskakującą innowacyjność. Przykładem jest branża eventowa – okazało się, że nawet organizację imprez można przenieść do internetu. My również korzystamy z takiego rozwiązania. Właśnie przygotowujemy się do obchodów 20-lecia PARP. Wcześniej planowaliśmy Forum Przedsiębiorczości w formie wydarzenia tradycyjnego, teraz wiemy, że wszystko się odbędzie online, jednak nie rezygnujemy z wydarzenia. Oczywiście, nie wszystkie firmy są w stanie przenieść się do internetu. Przykładem są firmy produkcyjne. Ale już z reklamą czy sprzedażą można jak najbardziej przejść do sieci. Im szybciej firmy zrozumieją, że nie ma innej drogi, tym lepiej sobie poradzą w kryzysie.

Pandemia z całą pewnością zmieni nasz rynek pracy. Co możemy zrobić, by te zmiany były mniej bolesne?

Podnosić kwalifikacje pracowników i menedżerów. Innej drogi nie ma. Jako PARP wspieramy ten proces, bardzo pomocny okazuje się nasz system siedemnastu Sektorowych Rad ds. Kompetencji realizowany w ramach Programu Operacyjnego Wiedza, Edukacja, Rozwój (POWER). W czasie pandemii zapytaliśmy wszystkie rady o to, czy w związku z COVID-19 widzą potrzeba podnoszenia kompetencji pracowników swoich branż, szkoleń ewentualnie doradztwa. Znakomita większość branż zgłosiła swoje postulaty, dzięki temu w całej Polsce prowadzimy teraz szkolenia, które nazywamy COVID-owymi. Dzięki nim pracownicy mogą się przekwalifikować lub podnosić kompetencje. Staramy się więc reagować jak najszybciej. Charakterystyczne, że jeszcze przed pandemią 45–50 proc. firm zgłaszało problem ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanych pracowników.

To może dziwić, bo przecież Polacy są coraz lepiej wykształceni.

To prawda. Być może jednak ta edukacja nie pokrywa się dokładnie z potrzebami pracodawców. W ramach POWER prowadzimy Bazę Usług Rozwojowych. Jest to platforma cyfrowa, na której znajduje się ok. 30 tys. aktywnych szkoleń. Są to szkolenia dofinansowane – przedsiębiorcy dostają bon, który mogą wykorzystać, wysyłając swoich pracowników. 

Cyfryzacja, automatyzacja i robotyzacja niestety, oznaczają zwolnienia.

Wcale nie musi tak być. Przecież w tym procesie nie chodzi o proste zastąpienie ludzi – robotami, ale o rozwój. Dlatego staramy się namawiać, by nie rozstawać się z dotychczasowymi pracownikami, bo często są to osoby bardzo doświadczone i ich kompetencje warto wykorzystać.  

Mimo to, wielu boi się zmian.

Dlatego najlepiej, jeśli przedsiębiorca przechodzi ten proces w dialogu z zespołem, który doskonale zna organizację od środka, a często szybciej niż właściciel  dostrzega jej słabe strony. Co ciekawe, analizując przyszłość firmy, pracownicy często mają na siebie pomysł, wiedzą, jak mogliby się przydać przedsiębiorstwu w nowych warunkach funkcjonowania. Czasem więc wystarczy ich posłuchać. Mówił pan o lęku przed zmianami – jest on zupełnie naturalny. Ale jeśli myślimy o rozwoju, to musimy ten lęk pokonać. Innego wyjścia nie ma.

My Company Polska wydanie 1/2021 (64)

Więcej możesz przeczytać w 1/2021 (64) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ