Powraca temat ustawy o wolności słowa w internecie. Biznes chce zakończenia prac

Zbigniew Ziobro
Zbigniew Ziobro, fot. Shutterstock
Kilkanaście organizacji biznesowych i praw człowieka zaapelowało do premiera o zakończenie prac nad ustawą o wolności słowa w internecie. To pomysł ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry, który chce m.in. dużych kar nakładanych na media społecznościowe.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Pierwotna wersja ustawy została zaprezentowana przez ministra Ziobro rok temu, w styczniu 2021 roku. W czerwcu poprzedniego roku redakcja portalu mycompanypolska.pl zwróciła się do Ministerstwa Sprawiedliwości z pytaniem o status prac nad dokumentem. - Przesłany już przez Ministerstwo Sprawiedliwości projekt oczekuje na wpis do wykazu prac Rady Ministrów - poinformowano nas. We wrześniu dokument został zaakceptowany i wpisany do wykazu pracy, ruszyły konsultacje społeczne, które zakończyły się w listopadzie.

Temat ustawy powrócił na początku stycznia po usunięciu przez Facebooka konta Konfederacji - jednego z największych ugrupowań politycznych w Polsce, znanego z kontrowersyjnych poglądów m.in. w tematach walki z COVID-19. Jej przedstawiciele próbowali obejść blokadę zakładając inne konta - te również zostały usunięte.

- Jest rzeczą niebywałą i nieakceptowalną, że ktoś ingeruje w debatę publiczną i w ten sposób może wpływać na przyszły wynik wyborów – skomentował decyzję Facebooka minister Zbigniew Ziobro.

Nowa wersja ustawy

Ministerstwo Sprawiedliwości przygotowało więc nową wersję ustawy. - Trzeba ograniczyć praktyki blokowania dostępu Polaków do poglądów, z którymi chcieliby się zapoznać – mówił Zbigniew Ziobro.

- Wielkie korporacje kształtują obraz świata zgodny ze swoim przekonaniem. Ustawa ma zapewnić Polakom korzystanie z wolności słowa i prawa do informacji – dodał Sebastian Kaleta.

Ministrowie przedstawili więc nową ustawę. Od oryginału różni się m.in. w zakresie funkcjonowania Rady Wolności Słowa, czyli nowej instytucji, mającej "dbać" o wolność słowa w internecie. Jej przedodniczącym miałby zostać Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Pozostali członkowie wybierani byliby przez Sejm. Kadencja trwałaby 6 lat. 

W efekcie konsultacji nad projektem, wprowadzono też modyfikacje przewidujące utworzenie listy ekspertów działających przy Radzie Wolności Słowa. Kandydatów na ekspertów zgłaszać będą mogły m.in. podmioty takie jak: Naczelna Izba Lekarska, Naczelna Izba Aptekarska, Komisja Nadzoru Finansowego, Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Praw Pacjenta czy Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

Kolejna zmiana polega na wprowadzeniu instytucji zaufanych podmiotów sygnalizujących. Będą one miały prawo wniesienie skargi do Rady Wolności Słowa z żądaniem oznaczenia konkretnego wpisu w internetowych serwisach społecznościowych jako dezinformującego. Kandydaci na zaufane podmioty sygnalizujące certyfikowane będą przez m.in. takie instytucji jak: Rzecznik Praw Obywatelskich, Rzecznik Praw Dziecka , Rzecznik Praw Pacjenta czy Komisja Nadzoru Finansowego.

Istotną zmianą jest też rezygnacja z dotychczasowej formy nakładania administracyjnych kar pieniężnych na serwisy społecznościowe, które nie wypełniają obowiązków nałożonych ustawą, na rzecz utworzenia nowej wersji kategorii przestępstw, zagrożonych wielomilionowymi grzywnami. Taka regulacja pozwoli na przekazanie wykonania grzywny do państwa na terenie Unii Europejskiej, gdzie znajduje się siedziba serwisu, który ingeruje w wolność słowa w internetowych serwisach społecznościowych.

Biznes chce zakończenia prac nad ustawą

Tymczasem organizacje biznesowe i zajmujące się prawami obywatelskimi: IAB Polska, Fundacja Panoptykon, Fundacja Moje Państwo, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Konfederacja Lewiatan, Krajowa Izba Gospodarcza, Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji, Polska Izba Książki, Polska Izba Wydawców Prasy, Pracodawcy RP, Związek Cyfrowa Polska, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, zaapelowały do premiera o zakończenie prac nad ustawą. Ich zdaniem mimo zmian w stosunku do pierwotnej wersji, projekt wciąż promuje mechanizm arbitralnej kontroli politycznej nad swobodą wypowiedzi w internecie i pozostaje niezgodny z prawem Unii Europejskiej.

 Autorzy apelu do premiera Mateusza Morawieckiego nie widzą potrzeby powołania instytucji, która miałaby wpływ na moderację treści na platformach społecznościowych, a do której decyzji nie mogą mieć zaufania. 

Jak piszą w komunikacie, propozycja Ministerstwa Sprawiedliwości, w swych podstawowych założeniach, jest niezgodna z procedowanym obecnie na poziomie UE projektem rozporządzenia - „Akt o usługach cyfrowych”. „Z uwagi na przewidziane w projekcie zasadnicze odstępstwa od standardów ochrony wolności słowa oraz zharmonizowanych europejskich ram prawnych z zakresu regulacji treści i wzmocnienie rynku usług cyfrowych w UE, nie jest możliwe stworzenie na bazie aktualnego projektu ustawy takich rozwiązań, które nie powodowałyby konfliktu z obecnie obowiązującymi i procedowanymi projektami regulacji unijnych” - czytamy w apelu.

- Autorzy apelu mają wątpliwości, czy projekt ustawy faktycznie zapewni użytkownikom wzmocnioną pozycję względem platform społecznościowych, usprawni i zapewni efektywność oraz prawidłowość decyzji moderacyjnych platform społecznościowych i faktycznie zagwarantuje w większym stopniu wolność słowa on-line – mówi dr Aleksandra Musielak, dyrektorka departamentu rynku cyfrowego Konfederacji Lewiatan. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ