Podaruj mi trochę Azji

K-POP
Twórcy K-POP stają się idolami nastolatek, fot. East News
Jeśli masz w rodzinie nastolatkę, z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że całkiem nieźle orientujesz się, czym jest K-pop. Jeśli nie, zapewne wkrótce usłyszysz o koreańskim popie, gdyż tamtejsi twórcy coraz skuteczniej sięgają po umysły i portfele słuchaczy również w Polsce.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2023 (89)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Coachella to jeden z najważniejszych festiwali muzycznych na świecie. Co roku do Kalifornii zjeżdżają tysiące fanów z całego świata, a na największej scenie pojawili się tacy artyści jak Harry Styles, Beyonce, Billie Eilish, Paul McCartney czy Guns N’ Roses. Tegoroczna edycja już teraz wzbudza niemałe kontrowersje, głównie za sprawą gwiazd, które swym koncertem uświetnią imprezę. Kiedy organizatorzy ogłosili, że jednym z headlinerów (najważniejszy artysta mający wystąpić danego dnia – red.) festiwalu będzie m.in. K-popowy girlsband Blackpink, w mediach społecznościowych zawrzało. „Pierwsza Coachella, na którą nie chciałbym pojechać”, „Niech K-pop pojawia się na takich imprezach, ale czemu dostaje tak ważne sloty?”, „Musiałam kilka razy sprawdzić, czy to na pewno program Coachelli” – to tylko kilka opinii, jakie da się znaleźć na facebookowym profilu wydarzenia. – Można tej muzyki nie lubić, ale dezawuowanie wokalistów, którzy sprzedają miliony płyt oraz mają grono wiernych odbiorców na całym świecie, w najlepszym wypadku świadczy o poważnej ignorancji. Festiwale muzyczne, również w naszym kraju, z całą pewnością pójdą w tę w stronę, bo organizatorzy podążają za słuchaczem – wystarczy spojrzeć, co się stało z Open’erem, który z raczej rockowego święta muzyki ewoluował w imprezę bliższą młodszym ludziom. Sami od dłuższego czasu próbujemy zaprosić do Polski jeden z najpopularniejszych zespołów K-popowych. Stawki tych artystów są jednak na tyle wysokie, że by bilety były w przystępnej cenie dla lokalnych fanów, koncert musiałby się odbyć na którymś z największych stadionów. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się zrealizować te plany, gdyż jestem przekonany, że K-popowa czołówka bez problemu zapełniłaby np. Stadion Narodowy – zdradza w rozmowie z „My Company Polska” przedstawiciel czołowej agencji koncertowej.

Rzeczywiście ceny biletów – a w zasadzie problem z ich dostępnością – chyba najlepiej obrazują, jak wielkim fenomenem stał się K-pop. Pod koniec ubiegłego roku Blackpink kończyły europejską trasę koncertową. Uczestnictwo w jednym z dwóch berlińskich koncertów okazało się wydatkiem rzędu kilkuset euro, co nawet jak na obecne standardy rynkowe jest kwotą dosyć wysoką. Chętnych jednak nie brakowało, a hala wypełniła się w zasadzie do ostatniego miejsca.

O co chodzi w całym tym K-popowym szaleństwie? Zapraszamy w krótką podróż do świata, gdzie każdy ma swojego „biasa”, a fani na całym świecie „stanują” ukochanych twórców. Może również ktoś z was zostanie nowym „blink”?

To nie Nicki Minaj

K-pop to muzyka popularna z Korei Południowej, która jako gatunek w ojczyźnie funkcjonuje od ok. 30 lat, a od jakiegoś czasu szturmuje również listy przebojów na całym świecie. Azjatyckim artystom udało się coś, co do tej pory zarezerwowane było dla nielicznych wykonawców z Niemiec czy krajów hiszpańskojęzycznych – zdobyli międzynarodową sławę pomimo śpiewania w swoim ojczystym języku, co w branży zdominowanej przez brytyjskich i amerykańskich twórców jest niemałym sukcesem. Owszem, obecnie najpopularniejsi K-popowi muzycy nagrywają po angielsku, kolaborując m.in. z największymi gwiazdami (chyba każdy z was choć raz słyszał w radiu efekt współpracy koreańskiego BTS z Coldplay), jednak K-pop – by trafić na salony – nie musiał rezygnować z ojczystego języka. – Koreańska branża muzyczna to przede wszystkim profesjonalnie, świetnie prosperujący biznes, gdzie eksperci od wizerunku pracują 24 godziny na dobę. Koreańczycy ponadto zatrudniają zagranicznych producentów, by muzyka lepiej trafiła w gusta zachodnich odbiorców – tłumaczy Aleksandra Degórska, dziennikarka muzyczna, z którą wywiad możecie przeczytać na kolejnych stronach. 

Robiące wrażenie układy taneczne, wpadające w ucho melodie, kolorowe stroje – K-pop ma czym kusić, a jego profesjonalizm czuć na każdym kroku. Jakiś czas temu 13-letnia córka chrzestna włączyła mi pewien utwór, nie mówiąc, kto jest jego wykonawcą. Po odsłuchaniu byłem pewien, że chrześnica weszła w etap słuchania Nicki Minaj i innych podobnych gwiazd z okolic R&B i współczesnego hip-hopu. Szybko jednak wyprowadziła mnie z błędu – piosenkę wykonywała koreańska grupa Blackpink, popularna zwłaszcza wśród nastolatek.

Świat po raz pierwszy usłyszał o K-popie za sprawą hitowego „Gangnman Style”, które do dziś wygenerowało na YouTubie ponad 4,5 mld wyświetleń. Jednak PSY – wykonawca przeboju – to twórca dosyć specyficzny, raczej komediowy (zresztą w podobnym klimacie jest utrzymana jego najnowsza piosenka, nagrana wspólnie z członkiem BTS), więc wyciąganie na jego podstawie wniosków na temat całego gatunku będzie po prostu błędne. Zwłaszcza że – jak przekonują fani K-popu – koreańscy twórcy nie boją się poruszania poważnych tematów, a wizualna odsłona tej muzyki pozbawiona jest wulgarności typowej dla amerykańskich celebrytów. Nie uświadczymy również tylu ekscesów z udziałem przedstawicieli koreańskiego popu – np. członkinie Blackpink od początku podkreślają, że nie piją alkoholu, a ciągłe imprezowanie ich nie interesuje.

Tym, co wyróżnia K-pop, jest z całą pewnością bardzo zaangażowany fanbase. Słuchacze skrupulatnie śledzą również pozamuzyczne życie idoli, mają nawet swoje słownictwo („bias” to ulubiony członek danego zespołu, a „stanować” to po prostu mieć bzika na punkcie konkretnej gwiazdy).

Azja w Polsce

Kwestią czasu było, kiedy K-pop zawita także nad Wisłę. Choć największy szał związany z azjatyckimi artystami dopiero przed nami, Polacy już teraz zwęszyli w koreańskim popie niezły biznes – serwisy internetowe z newsami o najpopularniejszych artystach notują mnóstwo odwiedzin, pojawiają się kolejne sklepy internetowe z gadżetami z wizerunkiem ukochanych artystów, a na wszelakie zloty i imprezy tematyczne zjeżdżają się fani K-popu z całego kraju. Choć to akurat może być spowodowane faktem, że koreańskich wokalistów od najmłodszych lat szkoli się pod kątem występowania na scenie.

Kpopowo.pl to jeden z największych w Polsce e-sklepów z towarami dla fanów K-popu. W ofercie można znaleźć nie tylko albumy muzyczne, ale również gadżety związane z poszczególnymi artystami. W pandemicznym 2020 r. firma przekroczyła 10 mln zł przychodu, a zainteresowanie produktami wcale nie spada, o czym najlepiej świadczy fakt, że z założycielami sklepu trudno umówić się na wywiad. „Ile będziemy potrzebować czasu na rozmowę? Obecnie mamy mnóstwo wysyłek i dosłownie wszyscy są zaangażowani w proces pakowania” – odpowiedział na moją prośbę o kontakt Michał Jakubowski, jeden z pomysłodawców inicjatywy. Jak słyszę, liczba realizowanych miesięcznie zamówień idzie w tysiące, ogromnym zainteresowaniem cieszą się premiery płyt topowych zespołów. Choć z oferty takich sklepów jak Kpopowo.pl czy Inuki korzystają głównie nastolatki (a raczej – rodzice kupujący produkty dla swoich córek), przybywa starszych klientów.

Same tylko gadżety oraz jakościowo wydane albumy przestają wystarczać? Na polskim rynku można znaleźć aktywności dla najbardziej zaangażowanych fanów K-popu. W zeszłym roku Biuro Turystyki Orion organizowało wyjazd do Korei Południowej śladami zespołu BTS. „Co prawda nie możemy zabrać was na koncert chłopaków, ale podążymy ich śladami po całej Korei, od skromnych początków aż do tego, kim stali się dzisiaj. Obejrzymy ich rodzinne strony, wytwórnię Big Hit i inne miejsca, które odwiedzają A.R.M.Y. (nazwa fanów zespołu – red.) z całego świata, żeby cieszyć się sukcesami tej wspaniałej siódemki” – czytamy w opisie wycieczki. Cena za 11-dniowy wyjazd? 12 500 zł.

Oczywiście, by poczuć azjatycki vibe, nie trzeba od razu lecieć na drugi koniec świata – wiele rodzimych biur podróży organizuje obozy dla nastoletnich fanów K-popu. Razem z Vogue Travel, za 1500 zł, można w Murzasichle nauczyć się układów tanecznych, wziąć udział w warsztatach oraz zajęciach poświęconych tworzeniu zespołów i imion scenicznych. Z kolei Almatur organizuje w Poznaniu Orient Camp, podczas którego uczestnicy zapoznają się nie tylko z fenomenem K-popu, ale zgłębią również azjatycką kulturę. Koszt takich 11-dniowych wakacji to 2249 zł.

W tym roku na polskich fanów koreańskiego popu czeka jeszcze jedno bardzo ważne wydarzenie – w lipcu na warszawskim Bemowie odbędzie się K-POP Stars Festival. – To będą trzy dni święta muzyki K-pop i koreańska atmosfera w centrum Europy. To występy legendarnych gwiazd oraz prawdziwa podróż do i po Azji. Z nami odkryjesz swój własny Seul, poczujesz się częścią kultowych fandomów, lepiej poznasz kulturę, która stworzyła ten gatunek, a także idoli, którzy dziś występują na najważniejszych scenach świata – zdradzają organizatorzy wydarzenia. Na głównej scenie ma wystąpić 12 topowych zespołów, do dyspozycji uczestników będą również strefy partnerów – szczegóły eventu zostaną podane wkrótce. Koszt biletów na najlepsze strefy przekracza 1 tys. zł, ale sądząc po tym, jak dużym zainteresowaniem cieszą się podobne wydarzenia w innych częściach Europy, można przewidywać, że również rodzimy festiwal K-popowy zakończy się sukcesem.

Wiele wskazuje na to, że koreańska ekspansja kulturowa nie zwolni tempa, wręcz przeciwnie – bez przerwy pojawiają się nowe inicjatywy dla fanów K-popu, a za kilka miesięcy na niezwykle popularnym OFF Festivalu po raz pierwszy wystąpi czołowy przedstawiciel koreańskiej muzyki alternatywnej, co także można odbierać jako kolejny sygnał tego, że kultura tego kraju cieszy się nad Wisłą sporą popularnością. Jedyną przeszkodą może być co najwyżej fakt, że – jak podkreślają branżowi eksperci – same koreańskie wytwórnie jeszcze nie do końca zdają sobie sprawę, jak bardzo K-pop jest popularny również na mniejszych rynkach.

W 2019 r. Statista wyceniła wartość eksportu koreańskiego przemysłu muzycznego na ponad 756 mld dol. To chyba mówi – czy też śpiewa – samo przez siebie, prawda?

My Company Polska wydanie 2/2023 (89)

Więcej możesz przeczytać w 2/2023 (89) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ