Paraliż na lotniskach w Europie: strajki pracowników

Terminal
Zatory na europejskich lotniskach, fot. shutterstock.
Strajki kolejnych grup zawodowych na całym świecie są już wpisane w najbliższą przyszłość. Pensje pracowników tracą siłę nabywczą a inflacja przyspiesza.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Sezon urlopowy właśnie się zaczyna i już wiadomo, że początek wczasów może być zakłócony dla wielu pasażerów. W Europie trwają strajki pracowników obsługi lotnisk. Z głównego lotniska Paryża im. Charls’a de Gaulle’a nie odleciał wczoraj co czwarty samolot. W Londynie podróżujący śpią na posadzkach terminali. Holenderskie lotnisko Schipol w Amsterdamie przeżywa oblężenie i choć kolejki do odprawy sięgają daleko poza obiekt terminala wielu pasażerów traci w nich czas, ponieważ ich loty i tak się nie odbędą.

Podwyżki albo chaos

Paryscy pracownicy służb lotniskowych próbują wywalczyć sporą podwyżkę około 300 euro do miesięcznej pensji. Jak informuje dziennik „Rzeczpospolita” w pandemii zwolniono tam 2 tysiące pracowników. Teraz zarządca lotniska Aeroport de Paris nie może znaleźć chętnych na tak powstałe wakaty.

Znany holenderski przewodnik KLM odwołuje już nawet 50 rejsów dziennie. Linia znana z jakości przewozu musiała wstrzymać sprzedaż biletów. Na lotniskach w Sztokholmie i Dublinie występują przejściowe trudności w obsłudze pasażerów. Wszystko za sprawą strajków pracowników lotnisk, którzy domagają się godnego wynagrodzenia. Na nastroje duży wpływ ma coraz mocniej dręcząca Europę inflacja.

Europejczycy ruszyli na wakacje, a linie lotnicze jeszcze nie zdążyły przestawić się na popandemiczny głód podróży. Protestują także pracownicy obsługujący loty. Stewardzi Ryanaira buntują się nie tylko przeciwko niskim płacom, ale też konieczności kupowania butelkowanej wody w cenie 3 euro.

To dopiero początek

Najgorsze prognozy dotyczą londyńskich lotnisk Heathrow i Gatwick, gdzie sytuacja ma unormować się w ciągu półtora roku. Przewoźnicy oskarżają władze państw o zbytnią opieszałość w podejściu do uleczenia rynku lotniczego. Jednak rządy zasłaniają się argumentami, że ich zadaniem była przede wszystkim ochrona życia i zdrowia obywateli w dobie pandemii.

Pocovidowy głód podróży

Wyliczenia „Rzeczpospolitej” wskazują także na niechlubny wynik opóźnień w Hiszpanii, zdawałoby się przygotowanej do turystycznej popularności. Na lotnisku Barajas w Madrycie przez braki kadrowe na lotniskach na swoje loty spóźniło się ostatnio 15 tys. pasażerów. A to może oznaczać duże straty finansowe dla turystów, którzy źle zapamiętają organizację pracy lotnisk w Hiszpanii, a w konsekwencji zniechęcą się do ponownego odwiedzenia jej zakątków. Gra toczy się o potężne pieniądze – państwa żyjące z turystyki są na pocovidowym głodzie i jak nigdy potrzebują zarabiać na zwiedzających.  

Popyt na loty jest tak duży, że zaskoczył nawet największych graczy. Lufthansa ogłosiła plan skasowania 1300 połączeń do końca sierpnia. Sytuacja ma się dobrze na mniejszych lotniskach, należą do nich m.in. Warszawa i Lizbona. Jednak warto mieć na uwadze, że opóźnione loty z zachodnioeuropejskich metropolii powodują czasem zatory w terminalach. Dlatego zaleca się przybycie na zaplanowany lot dużo wcześniej niż zazwyczaj.

ZOBACZ RÓWNIEŻ