Orzeł na wojnę
Czy 12 miesięcy temu przewidywałeś, jak wiele zmian może przynieść w twoim życiu 2025 r.? Zakładamy, że decyzja o nowym startupie nie została podjęta z dnia na dzień.
Moment, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie zmienił moje myślenie na temat roli technologii w życiu. Rosyjska inwazja na naszych wschodnich sąsiadów utwierdziła mnie w przekonaniu, że technologia będzie odgrywać kluczowe znaczenie również w sektorze obronnym. Stwierdziłem, że chciałbym zacząć działać w tym sektorze, ale początkowo nie byłem pewien, w jaki sposób – poza wsparciem charytatywno-społecznym - mógłbym się zaangażować.
W 2023 r. odezwał się do mnie znajomy, który spytał, czy mógłbym skonsultować różne kwestie związane z przetwarzaniem obrazu. Okazało się, że ów kolega tworzył w Ukrainie zespół wolontariuszy pracujących nad rozwiązaniami dronowymi. Chętnie mu pomogłem, a podczas współpracy zorientowałem się, z jakimi problemami borykają się tego typu rozwiązania i jednocześnie poczułem, że za sprawą dynamicznego rozwoju AI są możliwe do rozwiązania.
W międzyczasie startowaliśmy na Uniwersytecie Warszawskim w wieloetapowym konkursie dronowo-robotycznym – byłem opiekunem fantastycznego zespołu Warsaw MIMotaurs, co stanowiło dla mnie pierwsze zetknięcie z dronami jako takimi, wcześniej raczej nie miałem styczności z tego typu maszynami. Ten etap również był niezwykle inspirującym doświadczeniem.
Kiedy pełną parą ruszyłeś z nową spółką?
W zeszłym roku zacząłem szukać osób gotowych dołączyć do projektu. Z racji mojego zaangażowania na UW miałem styczność z najlepszymi absolwentami uczelni – dwóch z nich, Tomasza Nowaka i Michała Kucharczyka, udało się namówić do współpracy. Zaczynaliśmy w trójkę, obecnie zespół liczy dziesięć osób – są to zwycięzcy międzynarodowych konkursów informatycznych, świetni programiści i specjaliści od sztucznej inteligencji, osoby, które często odrzucały intratne oferty ze znanych firm, abyśmy mogli razem budować nowe rozwiązania. Przedsięwzięcie nabiera w pełni realnych kształtów, ciągle poszerzamy zespół i szukamy osób na najwyższym poziomie.
Powiedziałeś o problemach, z jakimi borykają się tego typu rozwiązania. Co masz na myśli?
Do tej pory, żeby drony mogły wykonywać szeroko pojęte misje – zwiadowcze, transport leków bądź ładunków wybuchowych – musi być dostępny sygnał GPS, który jest podatny na zagłuszenia i zakłócenia, więc niespecjalnie można na nim polegać. Drony, jakie znamy, z których ludzie najczęściej korzystają do kręcenia filmów lub robienia zdjęć, potrafią ładnie zawisnąć w powietrzu, ale dzieje się to właśnie dzięki GPS – jeśli sygnał się zgubi, nie potrafią się odnaleźć w trójwymiarowym świecie. Bez ciągłego nadzoru operatora, taki dron po prostu zwieje wiatr.
Analiza zagadnienia uświadomiła mi, że technologia bazująca na sieciach neuronowych i modelach przetwarzających obraz z kamery stała się wystarczająco sprawna, a jednocześnie możliwa do uruchomienia na tyle tanim sprzęcie, że umożliwia to nawigowanie dronem nawet bez sygnału GPS. To jest właśnie największa przewaga technologiczna, którą w ramach Sentinel Eagle dostarczamy. Czyli: operator wyznacza, jaką trasą dron...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 1/2026 (124) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.