Od Rubensa do dziobaków

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe
Kanony urody są zmienne. Wszyscy słyszeliśmy o rubensowskich kształtach, które unieśmiertelnił flamandzki malarz. Trudno stwierdzić, czy takie pulchne kobiety faktycznie wielbiono w XVII w., czy to tylko efekt indywidualnych fascynacji mistrza baroku. Raczej jednak to drugie, bo inaczej nie byłby faworytem koronowanych głów ówczesnej Europy.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 7/2021 (70)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Mniej osób wie natomiast o perskiej księżniczce Qajar, która uchodziła za piękność i łamaczkę męskich serc, choć z naszego punktu widzenia była dość pokraczna, pulchna – i to ponad normy rubensowskie – a w dodatku pomiędzy jej nosem a ustami rozpościerał się solidny wąsik. Na fotografiach Qajar nie prezentuje się urzekająco i dziś raczej nie zrobiłaby furory w świecie modelingu – acz ta i owa celebrytka mogłaby jej zarzucić, że wykorzystuje modę na brzydotę. Jednak w oczach współczesnych Qajar brzydka nie była. Wręcz przeciwnie.

Już za moich czasów spore kontrowersje budziła w latach 70. ubiegłego stulecia modelka Twiggy. Pamiętam spory między ciotkami, czy jej chudość była urzekająca czy też odrażająca. Dyskusje musiały być zażarte, skoro ja – chłopaczyna wówczas kilkuletni – na całe życie zapamiętałem, kto to była ta Twiggy i że mogłaby zagrać Szkieletora w filmie o He-manie.

Myślę, że równie zażarcie moje ciotki mogłyby dziś spierać się o Kim Kardashian i zapoczątkowaną przez nią falę kobiet o – jakby to ująć – sporych tyłkach. Skądinąd frapujące jest to, czy wcześniej takie kształty po prostu skrywano, jako niezbyt ponętne, a teraz się je eksponuje jako coś bardzo seksownego. Czy też specyficzna anomalia anatomiczna Kardashianki, z której ta uczyniła swój wielki atut, wywołała fale naśladownictwa. Bo jak wiadomo w dzisiejszym świecie chirurgia plastyczna może zdziałać prawdziwe cuda. Byłbym wdzięczny, gdyby ktoś mnie w tej kwestii oświecił. Wiem oczywiście, że biust można powiększyć i jest to dość proste i zaskakująco powszechne. Ale co do pupy – głupio się przyznać – nie mam zielonego pojęcia. I wydaje mi się, że plotkarskie portale powinny tę kwestię rozjaśnić.

Natomiast nie mam żadnych wątpliwości co do ust. Z nie do końca zrozumiałych dla mnie względów współczesne kobiety próbują powiększać swe usta do rozmiarów dziobów. W moim bloku działa punkt wykonujący badania krwi – obecnie bardzo popularny wśród cudzoziemców, za sprawą koronawirusa. I pracuje tam dziewczyna, która jeszcze dwa lata temu miała wydatne wargi. Rok temu miała dziób wielkości kaczego, a teraz ma dziób jak u dziobaka – takiego australijskiego łożyskowca, dość dziwnej istoty. Ale jednak chyba nie tak dziwnej jak stworzenia, które próbują się do niego upodabniać.

Ta dziewczyna z punktu badań nie jest rzecz jasna odosobniona. Jest elementem trendu. Kiedyś leciałem samolotem do Rumunii, gdzie akurat odbywały się jakieś mistrzostwa kulturystyczne. I cały samolot był pełen bardzo umięśnionych ludzi. Kulturystki dodatkowo, oprócz wielkich bicepsów i tricepsów, miały jeszcze wielkie dzioby. Zabawne, że po zawodach znowu wracałem z kulturystami jednym samolotem i było jeszcze ciaśniej, bo niektórzy wracali z wielkimi pucharami i licznymi medalami. W każdym razie unikajcie latania do miejsc, gdzie są zawody kulturystyczne albo turnieje koszykarzy. Ciasne ze swej natury samoloty stają się rozpaczliwie wręcz malutkie.

Kończąc temat dziobów, chciałbym zauważyć, że gdzieś tak od lat 90. kanon kobiecej urody kształtowany jest nie tylko przez aktorki, piosenkarki malarzy czy księżniczki, ale również gwiazdy porno. No, chyba że to faktycznie fascynacja australijską fauną.

My Company Polska wydanie 7/2021 (70)

Więcej możesz przeczytać w 7/2021 (70) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ