Stopnie mądrości

Igor Zalewski
Igor Zalewski. / Fot. mat. pras.
Pamiętam swój pierwszy dzień w przedszkolu. A raczej pamiętam jedną scenę. Koszmarną. Pani ustawiła nas w pary, bo mieliśmy wyjść na spacer.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 9/2023 (96)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

– Czy każdy wie, z kim stoi? – zapytała wychowawczyni. – Taaaaak!!! – odpowiedziały dzieci. Tylko ja milczałem. Ale też chciałem krzyczeć. 

Mniej więcej tak: „Nie! Nie! Nie wiem, z kim stoję! Widzę tego człowieka pierwszy raz w życiu! Kto to w ogóle jest?!!!”.

Teraz załatwiają to inaczej. No, może nie w przedszkolu. Ale w liceum już tak. Mój syn właśnie zaczął edukacje w szkole średniej. Dwa dni po ogłoszeniu składu klasy na Messengerze ukonstytuowała się klasowa grupa. Młodzi zaczęli konwersować i umówili się na spotkanie jeszcze przed początkiem roku. Spora doza stresu związana z obcowaniem z nieznanymi ludźmi w nieznanym miejscu odpada. Ale dzisiejsi nastolatkowie są bardzo kreatywni i znajdą inne sposoby na złapanie doła albo regularnej depresji. W tym są świetni.

Jako ciekawski ojciec podpytywałem oczywiście, jak tam nowe znajomości. Rozmawialiśmy sobie o pierwszych – jeszcze internetowych – wrażeniach młodego. Ponieważ jestem z zawodu mądralą przestrzegałem syna przed wyciąganiem pochopnych wniosków. Kończąc swój banalny wywód, zwróciłem mu uwagę na to, że nie wszyscy z klasy są na grupie aktywni. – No tak – potwierdził Tymon. A potem powiedział coś, co dało mi do myślenia: „Ci najmądrzejsi w ogóle się nie odzywają”.

Efektowna teza, ale czy prawdziwa? Z moich doświadczeń w dziedzinie internetowej komunikacji wynika, że najwięcej udzielają się w sieci ci, którzy paplają: z namaszczeniem wygłaszają truizmy, powtarzają to, co zostało już wielokrotnie powiedziane lub strasznie się napinają, żeby być kontrowersyjni. I faktycznie: ci, których warto posłuchać, wypowiadają się znacznie rzadziej. To dość oczywiste, choćby dlatego, że żeby coś ciekawego powiedzieć, trzeba to przemyśleć, co – o ile ktoś nie jest geniuszem – zajmuje trochę czasu. Ale czy milczenie jest w dzisiejszych czasach kolejnym stopniem mądrości?

Kusi mnie, żeby odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. Bo choć milczą także i ci, którzy po prostu nie mają nic do powiedzenia, to trzeba zauważyć, że świadomość tego faktu jest już dowodem pewnej dojrzałości. To w końcu miło z ich strony, że nie trują bez ustanku. Mam też wrażenie, że – tak to nazwijmy – pewna wstrzemięźliwość komunikacyjna zarówno w nadawaniu, jak i w odbiorze może być przejawem arcytrudnej, a niezbędnej w dzisiejszych czasach sztuki. Sztuki odgradzania.

Jesteśmy dziś bowiem jako ludzkość w niezwykłym momencie. Zawsze cierpieliśmy na niedosyt informacji. Zawsze pożądaliśmy ich więcej. Zawsze chcieliśmy też wyrażać swoje zdanie i nie zawsze mieliśmy taką możliwość. Teraz, dzięki nowym mediom, przyswajamy (i wytwarzamy) ich takie ilości informacji, że zaczyna to być niebezpieczne. Jesteśmy trochę jak ten grubas z „Sensu życia według Monty Pythona”, który pękł z przejedzenia. Żeby nie pęknąć, nie zwariować, nie zgłupieć, musimy się odgrodzić od części przekazu, który wciska się każdą szparą i połyskuje na każdym ekranie. 

Kluczowa umiejętność przyszłości? Moim zdaniem sztuka odgradzania. Budowania osobistych tam chroniących przed potopem nadmiaru.

My Company Polska wydanie 9/2023 (96)

Więcej możesz przeczytać w 9/2023 (96) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ