Milion terminali

Milion terminali
9
Bez terminala płatniczego właściwie nie da się prowadzić biznesu w handlu. Korzyści jest znacznie więcej. Nie trzeba wozić pieniędzy do banku, szybciej policzymy utarg, stworzymy statystyki. Ale wybierając terminal, trzeba zwracać uwagę na szczegóły.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 11/2019 (50)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

2014 r. Biedronka była ostatnią u nas dużą siecią handlową, która nie oferowała klientom możliwości płacenia kartą za zakupy. Kiedy taką możliwość wprowadziła, instalując u siebie za jednym zamachem 5 tys. terminali, wolumen płatności bezgotówkowych na całym polskim rynku detalicznym skoczył o 20 proc. To oczywiście efekt popularności tej sieci, a także jeden z dowodów, że bezgotówkę witamy z otwartymi ramionami. Tegoroczne badanie POLASIK Research, zrealizowane dla Fundacji Polska Bezgotówkowa, pokazuje zaś, że aż 80 proc. Polaków uważa płacenie kartą za szybkie, wygodne i znacznie lepsze niż gotówką. Nie tylko dlatego, że odpada przeliczanie kwot czy wydawanie reszty, a w kolejce do kasy stoi się krócej. Ważna jest również możliwość robienia zakupów – zwłaszcza większych – bez lęku, że w portfelu zabraknie pieniędzy.

Z danych NBP wynika, że pod koniec 2018 r. używano już u nas ponad 41 mln kart płatniczych, a wartość transakcji za ich pośrednictwem siegnęła niemal 192 mld zł i poszła w górę o prawie 12 proc. rok do roku.

Ciekawie wygląda na tym tle średnia wartość transakcji realizowanych poprzez terminale zainstalowane w ramach programu Polska Bezgotówkowa (więcej o nim w ramce „Bezgotówkowe Mazowsze”). Na przykład pod koniec zeszłego roku wartość ta wyniosła 53 zł i była o 15,5 zł niższa niż wysokość pojedynczej transakcji bezgotówkowej podawana przez NBP na koniec 2017 r. Innymi słowy, coraz częściej płacimy kartą niewielkie kwoty za bieżące zakupy i drobne usługi. 

Napęd z wielkiej akcji

Jednocześnie coraz więcej firm stosuje u siebie terminale płatnicze. Doceniają ich potencjał, jeśli chodzi o klientów, ale na decyzji wielu z nich zaważyła właśnie Polska Bezgotówkowa. Za sprawą tego programu, spełniając określone warunki (przede wszystkim – będąc MSP lub instytucją administracji publicznej), można dzierżawić terminal za darmo przez pierwszy rok. Przez ten czas nie płaci się też prowizji od transakcji do 100 tys. zł. W ciągu 19 miesięcy, czyli od startu programu do września tego roku, zainstalowano w jego ramach ponad 200 tys. nowych terminali. Dla porównania, przez ponad 25 lat istnienia w naszym kraju obrotu bezgotówkowego, czyli do końca 2017 r., pojawiło się ich łącznie 624 tys. Polska Bezgotówkowa planuje zainstalowanie 600 tys. Zobaczymy, czy się uda. Na razie program, który potrwa do końca 2020 r., minął półmetek. 

Ta wielka inicjatywa przyciąga kolejne. Wielu dostawców terminali, którzy podjęli współpracę z Polską Bezgotówkową, dokłada własne promocje. Weźmy mBank. Klientom biznesowym, którzy zdecydowali się w ramach programu na urządzenie przenośne, oferuje aż 18 miesięcy darmowej dzierżawy, a potem wynajem za tylko 36 zł miesięcznie. Z kolei użytkownicy tradycyjnych terminali po upływie 12 miesięcy mogą  płacić stosunkowo niską prowizję od transakcji (0,39 proc.) przy płatnościach Blikiem). 

Bank Millennium uruchomił niedawno promocję dla firm, które nie kwalifikują się do Polski Bezgotówkowej. Proponuje im przez pierwsze trzy miesiące dzierżawę terminala za 1 zł – o ile podpiszą umowę najmu na 24 miesiące. Ci, którzy dostaną z banku urządzenie jako uczestnicy programu, też będą płacić 1 zł przez kolejne trzy miesiące po upływie darmowego rocznego okresu. 

ING Bank Śląski do 12 miesięcy w ramach Polski Bezgotówkowej dokłada dwa kolejne bez opłat za wynajem plus brak prowizji od transakcji do 20 tys. zł. Alior Bank proponuje zaś wszystkim, którzy mają w nim rachunek firmowy Partner i chcą korzystać z terminala, jego bezpłatną instalację i serwisowanie oraz miesięczny abonament od 30 zł netto.

Opłacalność bez(gotówki)

Przedsiębiorców, którzy nie mają u siebie terminali, często zraża do nich fakt, że za korzystanie z nich się płaci. Wobec tego transakcje gotówkowe uważają za supertanią alternatywę. Czy mają rację? Niekoniecznie. Ale ponieważ diabeł tkwi w szczegółach, każdy powinien przemyśleć własną sytuację. Ważna jest zwłaszcza ocena tego, jak często w danym punkcie klienci pytają i mogą pytać w najbliższej przyszłości o możliwość zapłaty bezgotówką i jak to się ma do potencjalnych, łącznych kosztów posiadania odpowiedniego urządzenia. Te zaś zależą od wielu czynników, m.in. od spodziewanej wielkości obrotu bezgotówkowego w konkretnym punkcie i w branży, w której działa przedsiębiorca, czy od tego, z którym agentem rozliczeniowym ten się zwiąże. 

Część agentów nie oczekuje np. „dzierżawy na zawsze” czy stosuje tańszy dla klienta model „płać, jeśli korzystasz”. Jeżeli chodzi o prowizje, to na początku 2018 r. serwis Compay szacował, że np. MSP, której miesięczne obroty bezgotówkowe wynoszą średnio 50 tys. zł brutto, a wartość pojedynczego zamówienia 50 zł brutto, za obsługę płatności bezgotówkowych przy sprzedaży tradycyjnej zapłaci przeciętnie 0,69 proc. wartości transakcji (1,70 proc. przy sprzedaży online). Z kolei abonament za wynajem urządzenia to 30–60 zł miesięcznie – za samą tylko gotowość terminala do użycia. Tymczasem umowę podpisuje się nieraz na kilka lat, płacąc, w przypadku rezygnacji przed czasem, kary umowne.

Fundacja Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego podaje takie wyliczenie: przy obrotach bezgotówkowych rzędu 25 tys. zł miesięcznie, koszty przedsiębiorcy sięgną średnio 110 zł. Na to złożą się: 50 zł opłaty za terminal, 34 zł marży agenta rozliczeniowego, 17 zł bankowej prowizji interchange i 9 zł dla organizacji płatniczych. Daje to razem mniej niż 0,5 proc. obrotu. 

Szacując, jak sprawa będzie wyglądać w naszym przypadku, pamiętajmy, że ubywa miejsc, w których klienci tylko sporadycznie pytają o możliwość zapłaty plastikiem lub telefonem. Poza tym „zerowy” koszt gotówkowej alternatywy to złudzenie. Co najwyżej nie da się go łatwo wykazać w przypadku pojedynczego sklepu czy restauracji. Warto się jednak zastanowić, ile naszą firmę kosztuje liczenie utargu, zapewnienie 

wystarczającej ilości drobnych do wydawania reszty, wolniejsza obsługa klientów czy transport pieniędzy do banku (nie każdy ma wpłatomat pod nosem). Weźmy to ostatnie, zakładając, że akceptujemy tylko gotówkę. Jeśli będziemy musieli ją wozić np. trzy razy w tygodniu do wpłatomatu odległego o 3 km, da nam to 72 km miesięcznie (jaki będzie koszt paliwa, poświęconego na to czasu, amortyzacji samochodu?). 

A jeszcze są potencjalne zyski przepadające wskutek rosnącej rzeszy tych, których odstrasza napis „płatności kartą nie obsługujemy”. Im bowiem więcej punktów, w których  można nią płacić, tym mniej gotówki ludzie mają w portfelu i tym wyżej cenią sobie wygodę. W większości przypadków, po rozważeniu wszystkich za i przeciw, okazuje się, że najlepiej zaproponować im oba rodzaje płatności.

Nawiasem mówiąc, koszt transakcji gotówkowych w skali całej gospodarki może stanowić równowartość nawet 1 proc. krajowego PKB. W 2017 r. serwis Cashless porównał globalny koszt transakcji gotówkowych i bezgotówkowych w Polsce. Ten pierwszy szacowano wówczas na ok. 18 mld zł a drugi… z grubsza na 1,4 mld zł.

Dodatkowe korzyści dla biznesu 

– Dla przedsiębiorców posiadanie terminala do obsługi płatności bezgotówkowych to szansa na zwiększenie liczby klientów, ich satysfakcji z zakupów i lojalności – wymienia dr Mieczysław Groszek, prezes Fundacji Polska Bezgotówkowa.

I nie chodzi tylko o prostsze, szybsze płatności. Centra rozliczeniowe oferują też coraz częściej dostęp do dodatkowych usług, które pomagają zwiększać sprzedaż czy poprawiać efektywność biznesowych procesów. Może to być np. cashback, czyli wypłata gotówki przez klienta przy okazji zakupów opłacanych kartą debetową. Jest to usługa warta rozważenia przez sklepy (w punktach usługowych raczej się nie sprawdza). Zwłaszcza wtedy, gdy w okolicy jest mało bankomatów. 

Restauracje czy sklepy działające tam, gdzie przebywa wielu cudzoziemców, mogą zaproponować im usługę DCC (Dynamic Currency Convertion – dynamiczne przewalutowanie). Dzięki niej klient, który płaci kartą powiązaną z rachunkiem w innej walucie niż złoty, widzi na terminalu kwotę transakcji wyrażoną np. w dolarach czy euro i nie musi już niczego przeliczać w głowie. Na dodatek unika podwójnego przewalutowania. 

Lojalność klienteli terminal może wzmocnić przez generowanie kodów lub kuponów rabatowych dla tych, którzy zrealizują w danej placówce transakcję powyżej jakiejś kwoty czy wydadzą określoną sumę w tygodniu bądź miesiącu. Mogą to być również rozbudowane przedsięwzięcia oparte na kartach lojalnościowych. Co istotne, za pomocą platformy dla akceptantów przedsiębiorca może samodzielnie zdefiniować kryteria premiowania, uruchomić program lojalnościowy oraz na bieżąco monitorować jego skuteczność. 

Tam, gdzie kas jest więcej czy też terminal jest używany przez prawie cały czas, np. w popularnych spożywczakach bądź barach, szczególnie warta uwagi jest usługa jego integracji z systemem kasowym. Sprzedawca nie musi wtedy ręcznie wstukiwać do terminala kwoty transakcji, która jest do niego przesyłana przez kasę lub oprogramowanie sprzedażowe. Maleje ryzyko pomyłek i skraca się czas obsługi pojedynczego kupującego. Pojawia się też możliwość zarządzania programem lojalnościowym czy zarabiania na takich usługach, jak doładowywanie telefonów albo opłacanie przez klientów rachunków. Co ważne, tzw. kasoterminale działają w modelu „płać, jeśli korzystasz”.

Niekiedy terminal pozwala również na alfanumeryczną identyfikację transakcji, przypisywanie ich do konkretnych pracowników lub umożliwia obsługiwanie danym urządzeniem kilku różnych działalności prowadzonych pod jednym adresem. 

Zastanawiając się nad współpracą z danym agentem rozliczeniowym, dobrze jest sprawdzić, jakie usługi dodatkowe oferuje, ale też krytycznie podejść do tego, które z nich są nam potrzebne. Zwłaszcza że niektóre z nich mogą być płatne. Wielu dostawców proponuje zresztą darmową analizę biznesu klienta pod tym kątem. 

Mogą oni również pomóc w decyzji, czy wybrać terminale stacjonarne, czy mobilne. Te drugie poleca się tam, gdzie będą np. używane przez kelnerów lub kurierów. Niektórzy oferują także terminale mPOS – miniaturowe czytniki kart, które działają po połączeniu ich przez Bluetooth ze smartfonem lub tabletem, na którym została zainstalowana odpowiednia aplikacja. Klienci nie dostają potwierdzenia transakcji na papierze, lecz SMS-em lub e-mailem. Czytniki się kupuje (za 200–600 zł), a nie dzierżawi – to ich duża zaleta. Jednak wyższe są tu koszty akceptacji płatności kartą (zwykle ponad 1 proc.). Dlatego stosuje się je najczęściej do sprzedaży okazjonalnej. Na przykład jako dodatkowe terminale, gdy liczba zakupowiczów gwałtownie rośnie przed świętami.

Oczywiście większość terminali obsługuje zarówno karty plastikowe, jak i wirtualne, czyli aplikacje telefoniczne. Przy tym badania pokazują, że przyszłością płatności bezgotówkowych będzie właśnie mobilność, o czym więcej piszemy w kolejnym artykule. Papierkiem lakmusowym tych przeobrażeń może znów być Biedronka, która wprowadzała płatności bezgotówkowe w rzadko spotykanej kolejności. Najpierw, w październiku 2013 r., jej sklepy zaczęły akceptować płatności mobilne. Do czerwca 2014 r. jedynie tak można było zapłacić w nich, nie używając gotówki, i klienci dość chętnie z tego korzystali: w szczytowym okresie realizowali średnio ok. 60 tys. mobilnych transakcji miesięcznie. Jednak gdy pojawiła się możliwość płacenia plastikiem, liczba transakcji telefonem spadła do ledwie 8–10 tys. Zdecydowana większość „mobilnych klientów” przestawiła się na kartę, gdy tylko miała po temu okazję. Dziś jednak tych „mobilnych” znowu przybywa.           

---

Prowizja za transakcje. ile właściwie kosztuje?

Czytajcie uważnie umowy. Bo prawdziwa kwota jest zwykle podana w skomplikowany sposób. W dodatku niektórzy dostawcy terminali stosują dopłaty groszowe, np. atrakcyjne 0,59 proc. prowizji plus 5 gr. Może to się okazać nieopłacalne przy transakcjach wartych kilka-kilkanaście złotych (a takie przeważają np. w przypadku foodtracka). Na całkowity koszt prowizji (Merchant Service Charge) składają się:

• indywidualna marża agenta rozliczeniowego (operatora terminala)

• opłata interchange (zarobek banku) 

– maksymalnie 0,2 proc. dla kart debetowych 

i 0,3 proc. dla kredytowych 

• opłata systemowa (informacje o jej wysokości najczęściej nie trafiają do umowy, znajdują się na stronach takich organizacji jak Visa czy Mastercard).

---

Bezgotówkowe Mazowsze

Program Polska Bezgotówkowa to inicjatywa uczestników rodzimego rynku usług płatniczych: wydawców kart, agentów rozliczeniowych oraz organizacji Visa i Mastercard przy udziale Związku Banków Polskich i Ministerstwa Przedsiębiorczości i Technologii. Celem programu jest podwojenie liczby terminali płatniczych w Polsce do końca 2020 r. By go zrealizować, finansuje się małym i średnim firmom, które wcześniej nie korzystały z terminali, ich używanie przez pierwszy rok. W ramach programu zainstalowano już ponad 200 tys. urządzeń (to przeszło 20 proc. terminali w kraju), w 12 tys. miejscowości, w przedsiębiorstwach prowadzących prawie 300 rodzajów działalności. Połowa z nich jest używana w woj. mazowieckim, śląskim, wielkopolskim i małopolskim. Największe nasycenie nimi (średnio 5,5–6 terminali na 1 tys. mieszkańców) odnotowano w woj. pomorskim, dolnośląskim, mazowieckim i opolskim. Najczęściej decydują się na nie właściciele mniejszych sklepów i punktów usługowo-handlowych.

 

My Company Polska wydanie 11/2019 (50)

Więcej możesz przeczytać w 11/2019 (50) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie