Wina nieoczywiste

© Blaxsta Wine
© Blaxsta Wine 75
Kiedy mówimy o winie, na myśl przychodzą nam Włochy, Hiszpania i Francja... może czasem Kalifornia, Australia lub Chile. Nic dziwnego, skoro z tych regionów pochodzi lwia część jego światowej produkcji. Ale trunek ten wytwarzany jest też z powodzeniem w miejscach, których nigdy nie podejrzewalibyście o tradycje winiarskie.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 8/2016 (11)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Nim jednak otworzymy inną niż zazwyczaj butelkę, powróćmy najpierw tam, gdzie winna tradycja sięga starożytności. Zaczynając od Grecji, bo przecież bóg wina – Dionizos – wywodzi się z Hellady. 

Bogactwo greckich win wynika zarówno ze zróżnicowania warunków naturalnych jej regionów, jak i z wielości odmian lokalnie uprawianych szczepów winorośli. Wśród czerwonych znajdziemy tradycyjne mavrodaphne, xinomavro i agiorgitiko. Najpopularniejsze białe szczepy to savatiano, rhoditis, robola i assyrtiko. Do wyrobu win słodkich służą również winogrona z rodziny muszkatów (szczególnie muskat aleksandryjski). 

Grecja od wieków słynęła z produkcji win słodkich, które znakomicie udają się w jej ciepłym klimacie. W dawnej Polsce chętnie były pijane „małmazje” wywodzące się z okolic portu Monemvasia na Pelo­ponezie. A z okolic tamtejszego miasta Patras pochodzi niezwykłe słodkie wino czerwone patras mavrodaphne. Jest mocne, pełne i korzenne. Dojrzewa przez kilka lat w dębowych beczkach, przypominając swoim charakterem porto. 

Nie sposób też nie wspomnieć o retsinie. To charakterystyczne w smaku wino, produkowane z dodatkiem żywicy sosnowej (na pamiątkę tradycyjnych win przechowywanych w glinianych amforach impregnowanych żywicą), ma tę cudowną właściwość, że nigdy i nigdzie nie smakuje tak dobrze, jak w Grecji. Retsina wytwarzana jest na terenie całego kraju, jednak najbardziej typowa pochodzi z Attyki (okolice Aten). 

Wina barona Rothschilda

Pozostając w kręgu skojarzeń historycznych, przenieśmy się do Izraela. Winna tradycja sięga tu bowiem czasów biblijnych, tylko że... to tylko historia. Współczesny przemysł winiarski w tym kraju liczy sobie zaledwie 30–35 lat. Pierwsze próby wskrzeszenia tradycji i upraw winorośli na terenie Galilei podejmowane były co prawda pod koniec XIX w. przez barona Rothschilda, ale koleje losu i historii sprawiły, że jeszcze na początku lat 80. nie produkowano tu szlachetnych i nadających się do picia win gatunkowych. 

Jednym z pionierów współczesnego, jakościowego winiarstwa izraelskiego jest Golan Heights Winery, a najsłynniejszy produkt tej winnicy, położonej, jak sama nazwa wskazuje, na wzgórzach Golan, to wina yarden. Wśród nich na uwagę zasługują dwa: Yarden Mount Hermon Red oraz Yarden Mount Hermon  White. Czerwona odmiana to kupaż, czyli wino powstałe z mieszanki różnych szczepów winogron, w tym wypadku cabernet sauvignon, merlot, cabernet franc, malbec oraz petit verdot. Połączenie to daje piękny czerwonopurpurowy kolor, a w ustach wyczuwalny smak wiśni, malin, czarnych jagód, jeżyn czy aronii oraz posmaki czarnego pieprzu, ziół i korzeni. Wino białe natomiast powstało z kupażu winogron szczepów: chardonnay, noble semillon, viognier i sauvignon blanc. Tu wyczujemy z kolei tropikalne aromaty owoców z nutą melona i cytrusów oraz nieodłącznych dla tego regionu ziół. 

Brytyjski konkurent szampana

Grecja czy Izrael, a nawet Bułgaria, z której pochodzi spora część sprzedawanych w Polsce win, to jednak wciąż kraje, które dla nieco bardziej wprawionego smakosza są tak samo naturalne, jako miejsca produkcji wina, jak Francja albo Włochy. Jednak gdy Grek czy Włoch, a tym bardziej Francuz, usłyszy o winach z Anglii, z pewnością wybuchnie śmiechem. Bo przecież „angielska pogoda” raczej nie służy winogronom. Tymczasem na Wyspy Brytyjskie sprowadzili je już... Rzymianie. I choć winnice z tamtych czasów nie przetrwały, to winiarstwo w tym kraju ma się dobrze od stuleci, a XX w. to czas jego prawdziwego rozkwitu. 

Największy jego rozwój zawdzięczają Brytyjczycy winom musującym. W zeszłym roku rozlano je tu do ponad 5 mln butelek, a ich produkcja z roku na rok rośnie. Po pierwsze dlatego, że ten typ win jest najbardziej pożądany na Wyspach. Po drugie zaś – właśnie ze względu na lokalny klimat. Winogrona szczepu pinot noir (obok chardonnay najczęściej uprawianego w Anglii), które wykorzystywane są do produkcji win musujących, mają tu warunki wręcz idealne, ze względu na odpowiednie temperatury i czas wegetacji. Jeśli do tego dołożymy podobny do Szampanii skład gleb (szczególnie w hrabstwie Sussex), otrzymamy możliwość stworzenia bardzo konkurencyjnych win musujących. Anglicy więc z tego korzystają... a ja polecam spróbować choćby białego Nyetimbera Brut Classic Cuvée (produkowanego klasyczną metodą z Szampanii, gdzie druga fermentacja odbywa się w butelce) czy różowego Knightor Sparkling Rosé. Oba spokojnie mogą stanąć w szranki w najlepszymi szampanami...

(W)inna Afryka

Przeskakując kilka tysięcy kilometrów na południe, możemy sięgnąć po wina z Afryki. Te najbardziej oczywiste i znane pochodzą z RPA. Tutejszy klimat, podobny miejscami do tego na Lazurowym Wybrzeżu oraz w regionach francuskich nieco bardziej na północ, już od XVIII w. był natchnieniem hodowców winorośli i producentów win. To właśnie z RPA – m.in. z regionu Stellenbosch – pochodzą doskonałe, coraz chętniej pijane w Polsce wina. Południowa Afryka jest w końcu ojczyzną popularnego szczepu pinotage i największym chyba producentem win ze szczepu syrah. Stąd także pochodziły jedne z najlepszych (choć początkowo odrzucane przez purystów z Europy) kupaży. 

Lecz poszukując win nieoczywistych, warto sięgnąć po te pochodzące z rejonów mniej sprzyjających  hodowli winorośli – np. z Egiptu. Bo choć z uwagi  na uwarunkowania kulturowe i religijne produkcja  tego trunku jest tu dość skromna, to jednak istnieje. Najbardziej znane tutejsze wino pochodzi z winnicy stworzonej w ramach projektu Sahara Vineyards. Jej właściciel i zarządca Karim Hwaidak rzucił wyzwanie naturze i postanowił uprawiać winogrona ze szczepów viognier, chenin blanc oraz blanc de noir nieopodal Luksoru, czyli w okolicy dość pustynnej. Sześciusethektarowy obszar, na którym uprawianych jest 30 odmian winorośli, nawadniany jest za pomocą przemyślnego elektronicznego systemu irygacyjnego. Pozwala on na kontrolę wzrostu krzewów. Gleba „podłączona” jest do czujników zarządzanych przez oprogramowanie, które na bieżąco analizuje zapotrzebowanie na wodę. 

Zimne wina z północy

Największym zaskoczeniem są jednak winnice położone w krajach tak chłodnych, że nikt ich o coś takiego nie podejrzewa. Bo czy ktoś słyszał o winach z Norwegii czy ze Szwecji? A tymczasem jedna z najbardziej znanych winnic regionu – Blaxsta – z powodzeniem funkcjonuje na zachód od Sztokholmu (na wysokości 59. równoleżnika). Na powierzchni 2,6 ha rosną winogrona ze szczepów vidal, chardonnay, merlot i cabernet franc. Produkuje się tu już rocznie jakieś 6 tys. litrów wina gronowego w ok. 10 gatunkach. 

Blaxsta, założona przez Görana Amnegårda, była niegdyś najdalej wysuniętą na północ winnicą świata. Głośno stało się o niej w 2012 r., za sprawą wina Vidal Ice pochodzącego ze zbiorów z 2009 r., które zdobyło złoto na World Wine Cup. Obecnie wina Amnegårda są eksportowane nawet do tak odległych miejsc jak Hongkong. „Wszyscy myślą, że Szwecja to zima, łosie i niedźwiedzie polarne. Tymczasem mamy tu lata mniej więcej tak ciepłe jak w krajach śródziemnomorskich” – tłumaczył źródła swojego sukcesu Amnegård. 

Jeszcze dalej na północ położone są dzisiaj winnice z Norwegii. Najsłynniejsza z nich, działająca od 2007 r. Lerkekåsa, znajduje się na południu tego kraju, w miejscowości Gvarv, w regionie Telemark (na zachód od Oslo). Wystarczy wspomnieć, że na tej samej szerokości geograficznej leżą Syberia, południowa Grenlandia czy Alaska. Winnicę tę prowadzą Wenche Hvattum i jej partner Joar Sættem, którzy z tysiąca krzewów winorośli uzyskali w 2014 r. ok. 50–60 butelek wina. W najbliższych latach planują dojść do tysiąca butelek rocznie. 

Lerkekåsa nie jest jednak najbardziej na północ położoną winnica świata. Tytuł ten odebrał jej Bjorn Bergum, który produkuje wina Fjord Red i Fjord White w Sogndal, w zachodniej Norwegii, na szerokości geograficznej 61,2°N (!). Możliwość uprawy winorośli zawdzięcza ciepłemu prądowi zatokowemu, który opływa Norwegię, a także ociepleniu klimatu. Tak czy inaczej, jest on – jak sam o sobie mówi – najbardziej szalonym plantatorem winorośli na świecie, bo mimo cieplejszych lat zimą temperatury spadają tu do -30°C. W jego ślady idą kolejni Norwegowie. Dużo bardziej na północ hodują winogrona... w szklarniach. „Jestem przekonana, że w niedalekiej przyszłości będzie na rynku coraz więcej skandynawskich win” – napisała dwa lata temu Jancis Robinson, ekspertka i jurorka w konkursach winiarskich, publikująca felietony na temat wina na łamach „The Financial Times”. Rosnąca popularność winiarstwa w Skandynawii potwierdza jej słowa. 

Czy zatem, wybierając wino, po raz kolejny sięgniecie po butelkę z Francji, Hiszpanii lub Chile? A może odważycie się spróbować czegoś nowego? Warto. Na zdrowie!

Oczywiście warto próbować także coraz lepszych win z Polski, ale to temat na osobny artykuł. 

My Company Polska wydanie 8/2016 (11)

Więcej możesz przeczytać w 8/2016 (11) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ