Kropla drąży skałę. Wywiad

fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe 13
Mimo różnych zawirowań gospodarczych w Europie i na świecie polski eksport nieustannie rośnie i będzie rósł nadal, bo wciąż silny jest eksport dużych firm, a małe i średnie są coraz odważniejsze w poszukiwaniu nowych rynków – mówi Jerzy Śledziewski, wiceprezes zarządu Banku BNP Paribas, odpowiedzialny za Obszar Bankowości Korporacyjnej i MSP.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 3/2020 (54)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Firmy z sektora MSP mało inwestują, na horyzoncie mamy spowolnienie gospodarcze… Czy to znak, że ekspansja zagraniczna polskich przedsiębiorstw zostanie co najmniej wyhamowana?

Polskie firmy z różnych względów od kilku lat są ostrożne w obszarze inwestycji, szczególnie tych większych. Jeśli jednak zwrócimy uwagę na to, że od ponad 20 lat nasz eksport nieustannie rośnie i stanowi już około 60 proc. PKB, to sytuacja nie jest zła. Mimo że pewna część tego eksportu jest generowana przez międzynarodowe firmy obecne w Polsce, to małe i średnie firmy stanowią ważną część naszej gospodarki i polskiego eksportu.  Warto zauważyć, że wielu polskich  przedsiębiorców jest dziś ostrożnych. Wolą wstrzymać inwestycje, niż narażać się na ryzyko. Podobnie jak w ostatnich latach i podczas kryzysu z lat 2008–2009 kredyty przedsiębiorstw rosną wolniej niż depozyty. Czy to, że przedsiębiorstwa mało inwestują, oznacza, że dzieje się w nich źle? Nie, po prostu są ostrożne. W ostatnich latach też nie było hurraoptymizmu, bo nawet kiedy sprzedaż mocno rosła, to przedsiębiorcy zmagali się z ciągłą walką o efektywność kosztową czy wyzwaniami związanymi z brakiem siły roboczej lub szybko rosnącymi kosztami pracy. 

Firmy wciąż pamiętają rok 2011 i 2012.

To jedna z lekcji. Polskie firmy dojrzewają i uczą się, są ostrożniejsze, ale rozwijają się, a i eksport wciąż rośnie. Sprzyjał temu fakt, że w sytuacjach obaw na rynku światowym czy europejskim w Polsce następowało osłabienie złotówki, co dodatkowo wpływało na konkurencyjność eksportu. Wszystko wskazuje na to, że nadal to obowiązuje, nawet patrząc na bieżące obawy związane z ryzykiem epidemii z Chin, też mamy złotówkę nieco słabszą niż w ostatnich miesiącach, a to dodatkowa zachęta dla przedsiębiorców do ekspansji.

W Polsce rosną ogólne koszty działalności firm, w tym koszty pracy. Czy zatem paradoksalnie przedsiębiorcy bardziej myślą o ekspansji zagranicznej, by skorzystać z wyższych marż?

Nie można uogólniać, że marże za granicą są wyższe – w niektórych branżach wyższe są marże w Polsce. Polskie firmy stopniowo wychodzą z kraju, ale daleko nam jeszcze do masowej ekspansji. Z drugiej strony kropla drąży skałę – polskie firmy są coraz bardziej odważne. W Polsce jest 17 tys. eksporterów, w Niemczech 300 tys. Potencjał do rozwoju jest więc ogromny, tym bardziej że internet znacząco go ułatwia. Moim zdaniem trzeba zadać inne pytanie – jak wzmocnić ten trend? Wzrost eksportu to jedno, ale polskie firmy coraz częściej myślą o inwestycjach za granicą. Tu mamy jeszcze wiele do nadrobienia, mimo że w ostatnich latach zmieniło się podejście przedsiębiorców. Nie ma wielu wielkich inwestycji, ale jest sporo mniejszych. Z czasem inwestycje będą dodatkowym motorem napędowym normalnego eksportu.

Czy polskie firmy mogą się czegoś nauczyć od zachodnich przedsiębiorstw z sektora MSP, które weszły do Polski?

Wiele firm zagranicznych, w tym rodzinnych np. z Niemiec, Belgii czy Holandii zainwestowało u nas 15–20 lat temu, a dziś czasem ich spółki lokalne są większe niż spółka-matka. Dlaczego? Bo u nas są dobre warunki do robienia biznesu w kilku obszarach, szczególnie związanych z ludźmi, zaangażowaniem, przedsiębiorczością, dążeniem do osiągnięcia sukcesu, jesteśmy nadal społeczeństwem na dorobku. Polskie przedsiębiorstwa też to wiedzą i umieją z tej wiedzy korzystać. Nasze produkty cechuje już teraz bardzo często wysoka jakość i coraz częściej mniejsza presja na konkurowanie tylko ceną, choć czasem argument ceny bywa rzeczywiście kluczowy. Wyzwaniem pozostaje dystrybucja i sama marka produktów. Widać jednak, że sposób myślenia o polskich produktach się zmienia, a niektóre polskie firmy potrafią dziś budować mocne rynkowo marki i mają apetyt na zagraniczną ekspansję. Są w tym zresztą coraz skuteczniejsze.

Rok temu powiedział pan, że Zachód coraz bardziej dostrzega energię polskich przedsiębiorców. Jak jest z tą marką „made in Poland”, która kiedyś była kojarzona z tanią siłą roboczą?

Marka „made in Poland” rośnie stopniowo w siłę, ale nadal lista silnych polskich marek wyrazistych i widocznych na rynkach międzynarodowych jest krótka. Postrzeganie Polski mocno się zmienia, tak samo jak postrzeganie Polaków. Naszymi ambasadorami są obcokrajowcy, którzy przyjechali do Polski i spróbowali naszych produktów. Musimy więc z jednej strony dbać o to, by tych ambasadorów było jak najwięcej, a z drugiej pamiętać, że marka polskiego pracownika jest coraz mocniejsza. Wciąż jesteśmy przeważnie tańsi niż na Zachodzie, ale też coraz częściej polski pracownik oznacza wysoką jakość pracy, za którą warto dobrze zapłacić. 

Przełomem było Euro 2012.

To był bardzo ważny czynnik. Pamiętajmy, że kiedyś Anglicy śmiali się z produktów „made in Germany”, potem z produktów japońskich czy koreańskich… Dziś to się zmieniło. Polska staje się „tygrysem” Europy, który stale rośnie w siłę.

Czego tak naprawdę potrzebują polscy przedsiębiorcy do podjęcia decyzji o wyjściu z kraju?

Przedsiębiorca musi być zdeterminowany i nie bać się próbować. My możemy mu pomóc, możemy go inspirować, ale nie podejmiemy za niego decyzji. Poza tym, wyjście za granicę nie jest niezbędne, jeśli w Polsce jest nadal przestrzeń do rozwoju. Każdy musi podjąć decyzję samodzielnie. Staramy się edukować firmy, pokazujemy dobre przykłady. Niestety, w Polsce wciąż nie ma kultury dzielenia się doświadczeniami – staramy się to zmienić. Druga rzecz to pomoc operacyjna, np. w kwestii poznania specyfiki lokalnego prawa. Jako bank możemy również zaoferować pomoc produktową, np. w otwieraniu rachunków czy zapewnianiu finansowania. Czasami pojawiają się nietypowe prośby, jak np. leasing samochodów na Wybrzeżu Kości Słoniowej czy otwarcie konta bankowego w Wietnamie. Radzimy sobie z takimi wyzwaniami.

Bank BNP Paribas to nie jedyna instytucja, która deklaruje takie wsparcie. Czy różne duże firmy mogą współdziałać, by rzeczywiście pomóc polskim przedsiębiorstwom?

Zdecydowanie tak! Cały czas budujemy wokół tej idei koalicję, mamy partnerów, współpracujemy zarówno z  instytucjami prywatnymi, jak i publicznymi: Kuke, PAIH. Staramy się także zapraszać ekspertów z różnych dziedzin. Pamiętam panel, podczas którego opowiadano o błędach popełnianych najczęściej podczas wchodzenia do Chin. Podszedł do nas przedsiębiorca i powiedział, że gdyby zobaczył prezentację wcześniej, to oszczędziłby trzy lata pracy. To pokazuje, jak wiele możemy zrobić. Dlatego zamierzamy rozwijać Program Handlu Zagranicznego, którego czwartą edycję będziemy prowadzić w tym roku. Do tej pory rozmawialiśmy o Azji, Bliskim Wschodzie i rynkach europejskich. Tylko w ubiegłym roku mieliśmy 31 konferencji, trafiliśmy do 8 tys. firm. Druga rzecz, to kontynuowanie naszych misji handlowych. Prowadzimy także kierunkowe działania w konkretnych branżach. Mówimy o Expo 2020 w Dubaju, bo to wielka szansa na promocję Polski i polskich firm. 

A jak ocenia pan współpracę z zagranicznymi biurami PAIH-u?

Ludzie, którzy tam pracują są coraz częściej głodni biznesu. Staramy się rozwijać nasze bezpośrednie kontakty i widzimy efekty tej pracy. Na warsztatach o Bliskim Wschodzie mieliśmy dwóch specjalistów PAIH-u z Dubaju, którzy zostali bardzo ciepło przyjęci. Współpracujemy także z izbami gospodarczymi. Zachęcamy przedsiębiorców do kontaktów z ambasadami, biurami handlowymi…

Czy mógłby pan wskazać potencjalnie najciekawsze kraje, nad którymi polskie firmy powinny pomyśleć w kontekście ekspansji? 

Dużo zależy np. od specyfiki branży, ale wciąż bardzo interesująca pozostaje Europa Zachodnia. Atrakcyjna jest Rumunia, ale dziś jest już mocno konkurencyjna. Dużo dobrego wydarzyło się także na Ukrainie – oczywiście kraj ma swoje problemy, ale idzie w dobrym kierunku.

A bardziej egzotyczny kierunek?

To już trudniejsze wyzwanie. Dużo łatwiej jest wejść na rynek stabilniejszy, gdzie jest podobna kultura… Dlatego zanim wybierzemy kraj, najpierw zastanówmy się, czy już jesteśmy gotowi do ekspansji. Dużo polskich przedsiębiorców ma świetny produkt, z którym może wyjść za granicę i powinno spróbować. A my chcemy im w tym pomóc.

My Company Polska wydanie 3/2020 (54)

Więcej możesz przeczytać w 3/2020 (54) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ