Inflacja w Polsce spada, ale rośnie. Znamy odczyt poziomu cen

Zakupy spożywcze
Zakupy spożywcze z roku na rok są coraz droższe, fot. Shutterstock
W marcu br. inflacja w Polsce wyniosła najprawdopodobniej 16,2 proc. - podał GUS. To znacznie mniej, niż w lutym, kiedy to inflacja przekroczyła 18,4 proc. Paradoks polega na tym, że ceny wciąż rosną - w porównaniu do poprzedniego miesiąca o 1,1 proc.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Dane za marzec to tzw. szybki odczyt podawany przez GUS pod koniec miesiąca. Nie jest to ostateczny poziom inflacji, za kilka tygodni urząd poda ostateczne dane po dokładnym przeliczeniu poziomu cen.

Inflacja w Polscespada, ale rośnie

W porównaniu do poziomu cen z marca 2022 r., w ostatnim miesiącu urosły one o 16,2 proc. To "teoretycznie" najlepszy wynik od sierpnia 2022 r., kiedy to inflacja na stałe przekroczyła 16,1 proc. w ujęciu rok do roku. 

W porównaniu do minionego roku, najbardziej podrożały nośniki energii - o 26 proc. Żywność i napoje bezalkoholowe są droższe o 24 proc., a cena paliw do środków transportu niemal nie uległa zmianie (jest wyższa o 0,2 proc.).

To wyniki w ujęciu rocznym. W porównaniu do lutego ceny żywności wzrosły o 2,3 proc., a ceny nośników energii i paliw spadły (odpowiednio o 0,6 proc. oraz 1,8 proc.).

To, że inflacja w Polsce w marcu spadła w ujęciu rocznym wynika z malejącej dynamiki wzrostu cen towarów oraz wysokiej bazy z poprzedniego roku. W marcu 2022 r. inflacja roczna wyniosła już 11 proc. w porównaniu do poprzedniego roku. Rok temu ceny z miesiąca na miesiąc rosły o wiele szybciej, niż w marcu 2023 r. Z tego powodu obecny poziom inflacji jest z pozoru niższy, niż w lutym 2023 r.

Przeczytaj o szczegółowej inflacji w lutym 2023 r.

Co nas czeka?

Swoje analizy związane z inflacją opublikowali już eksperci:

Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl:

W marcu wzrost cen wyhamował z 18,4 do 16,2 proc. r/r. Inflacja w Polsce na pierwszy rzut oka ostro runęła z najwyższego od 1996 r. pułapu i z przytupem rozpoczęła hamowanie. W przeciwieństwie od poprzednich kilku odczytów dynamika cen okazała się jednak minimalnie wyższa od rynkowych prognoz.

Przed rokiem, tuż po napaści Rosji na Ukrainę, gwałtownie – o niemal jedną trzecią – podrożały paliwa, a skok inflacji konsumenckiej w porównaniu z lutym przekroczył 3 proc. Porównywalnej skali zmian nie było w naszym kraju od 25 lat. Mogło się wydawać, że są one zarezerwowane już wyłącznie dla gospodarek, w których inflacja wymknęła się spod kontroli. Teraz Polska wchodzi w fazę dezinflacji. W przeważającej mierze jest to jednak rezultat efektów statystycznych. Zestawiając w poszczególnych okresach obecne ceny z ubiegłorocznymi, skok wynikający z wojennych szoków po prostu przestanie windować dynamikę cen.

Zdecydowanie mniej optymistyczny obraz procesów inflacyjnych wyłania się z notowanych w tym roku miesięcznych dynamik wskaźnika CPI. Ceny w tym ujęciu pozostają bardzo mocno rozpędzone. W marcu były o 1,1 proc. wyższe niż w lutym, a w dwóch poprzednich miesiącach podnosiły się odpowiednio o 1,2 i 2,5 proc. Oznacza to, że w dobiegającym końca kwartale poziom cen konsumenckich podniósł się już niemal o 5 proc.

Choć impet cen pozostanie bardzo mocny, to roczną dynamikę wskaźnika w nadchodzących miesiącach nadal obniżać będą efekty bazy statystycznej. Pod ich wpływem inflacja w drugim kwartale wyhamuje zapewne w okolice 12 proc. r/r. Elementami inflacyjnej układanki, które do tego mocno się przyczynią, będą energia i paliwa. To te same kategorie, które taniały w marcu (o odpowiednio 0,7 i 1,8 proc. m/m) i uchroniły przed wypadnięciem lutowego szczytu powyżej 20 proc. r/r. A to przecież jeszcze jesienią jawiło się jako realne zagrożenie. Bardzo wyraźnie tanieją też nawozy, a tej wiosny globalne ceny żywności będą kilkanaście procent niższe niż przed rokiem. Takie połączenie sprawia, że kategoria ta, która w marcu podniosła się o 2,3 proc. m/m, z czasem również zacznie obniżać wzrost cen.

Tendencje w krajowych cenach producentów (od maksimum z połowy ubiegłego roku ich dynamika obniżyła się z przeszło 25 do 18,4 proc. r/r) oraz wygasanie napięć w globalnych łańcuchach dostaw i obniżenie się cen frachtu do przedpandemicznych poziomów sprawia, że wzrost cen dóbr powinien hamować. W takiej sytuacji za najbardziej problematyczne należy postrzegać usługi, których ceny stają się wiodącym papierkiem lakmusowym siły presji popytowej.

W pierwszym kwartale dynamika PKB zapewne przybierze wartość poniżej 1 proc. r/r, a konsumpcja skurczy się mocniej niż o 2 proc. r/r. Uważamy jednak, że dołek koniunktury jest nie tylko nisko, ale również bardzo blisko. Na pierwszym etapie dezinflacji ceny będą hamować gwałtowniej niż płace i już w drugim kwartale powrót dodatniej realnej dynamiki wynagrodzeń sprzyjać będzie stopniowej odbudowie popytu. Znaczną rolę na tym polu powinny odegrać także rekordowe zwroty podatku dochodowego, które wyniosą około 18 mld zł.

Hamowanie inflacji w najbliższych kilku miesiącach nie budzi kontrowersji. Sytuacja będzie się komplikować, gdy zaczną słabnąć efekty statystyczne. Przyspieszenie zarówno polskiej, jak i europejskiej gospodarki oraz mocny rynek pracy nie będą sprzyjać wygasaniu inflacji bazowej, która utrzymuje się w trendzie wzrostowym, przekracza 12 proc. i jeszcze nie minęła szczytu. Gdybyśmy chcieli porównać ścieżki wskaźników cen do pasm górskich, to dynamika CPI przypomina wysokie i strzeliste Tatry, a inflacja bazowa niższe i łagodniej opadające stoki Karkonoszy. Przez najbliższe pół roku jej dynamika wciąż powinna przyjmować wartości dwucyfrowe. Później nieco wyhamuje, ale w grudniu nadal może przekraczać 8 proc. r/r. Uporczywość cen, zwłaszcza bazowych, stanie naszym zdaniem na drodze obniżce stóp procentowych w 2023 r. z obecnego pułapu 6,75 proc.

-----------

ZOBACZ RÓWNIEŻ