Gaming - stracona perła polskiej giełdy?

wiedźmin
fot. shutterstock.
Polski gaming musi poradzić sobie z rewizją przeszacowanych wycen i nadmiernych oczekiwań. Do odbicia obecnych trendów potrzebny jest nowy „czarny koń”. Czy 11 Bit Studios odbierze ten tytuł CD Projekt? Razem z Maciejem Kietlińskim, ekspertem rynku akcji, sprawdzamy nadchodzące premiery gier.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Wiktor Cyrny: Zacznijmy od tego w jakiej kondycji jest polski gaming? Jeszcze niedawno mówiło się, że to perła polskiej giełdy. Teraz jednak te głosy są bardziej stonowane. Co się do tego przyczyniło?

Maciej Kietliński, analityk, ekspert rynku akcji XTB: Do fatalnego sentymentu w polskim gamingu przyczyniła się przede wszystkim rozczarowująca premiera Cyberpunk 2077 od CD Projekt. Kolejnymi czynnikami była słaba sprzedaż gry pomimo licznych patchy z poprawkami i aktualizacjami oraz przeciętna sprzedaż pomimo premiery gry w wersji na konsole nowej generacji. Co więcej, swoją cegiełkę do gamingowych rozczarowań dołożył Ten Square Games w postaci słabych wyników przychodowych flagowej gry Fishing Clash mimo uzyskania na nią licencji w Chinach. Krótko mówiąc, po wyjątkowym dla polskiego gamingu pod względem przychodów roku 2020r. wywołanych pandemią COVID-19 oraz wycenami spółek nadmuchanymi nadmiernymi oczekiwaniami przyszedł czas na rewizję założeń i urealnienie wycen.

Po słabszych miesiącach w ostatnich tygodniach pojawiło się kilka dobrych symptomów. Zresztą Pan sam w autorskich programach “Bliżej Giełdy” wskazywał kilka spółek gamingowych, jako te warte zainteresowania. Co takiego się zmieniło?

Były to przejściowe, krótkoterminowe przejawy optymizmu inwestorów, spowodowane nadziejami na np. przejęcie którejś z wiodących spółek na GPW przez międzynarodowego gracza. Stąd pojawił się skok notowań CD Projektu i Ten Square Games w odpowiedzi na informację o planowanym zakupie znacznego pakietu akcji Ubisoftu przez Tencent. Poza tym, przynajmniej na razie, nie widać w perspektywie najbliższego kwartału dużej spółki gamingowej, której premiera mogłaby odwrócić negatywny sentyment do sektora. W kwestii perspektyw na 2023 r. inwestorzy pokładają duże nadzieje w 11 bit studios i bogatym kalendarzu premierowym, jednak istotnym czynnikiem ryzyka jest niepewna przyszłość “Projektu 8” oraz udźwignięcie pod względem logistycznym marketingu tylu produkcji własnych i wydawniczych.

Wrzesień zapowiada się interesująco w branży polskiego gamingu. W pierwszym tygodniu poznamy wyniki kwartalne najbardziej rozpoznawalnych spółek, (m.in. CD Projekt, CI Games, Ten Squre Games). A miesiąc zamkną dane od 11 Bit Studios. Czego powinniśmy się spodziewać?

W kwestii wyników nie powinno być zaskoczeń, ponieważ ten rok w kwestii premier jest wyjątkowo jałowy. Myślę, że warto bacznie przyglądać się 11 Bit Studios w oczekiwaniu na informacje o kamieniach milowych dotyczących Projektu 8, bo to póki co stanowi poważny czynnik zwiększający niepewność wokół spółki.

Wiadomo, że obecna sytuacja makroekonomiczna jest wymagająca. Odczuwa to GPW, na której obserwujemy bessę. Czy jest jakakolwiek szansa na odbicie gamingu?

Bessa na giełdzie spowodowana sytuacją geopolityczną za wschodnią granicą, rosnącą inflacją i poziomem stóp procentowych oraz pogarszającą się koniunkturą gospodarczą wpływa na fatalny sentyment inwestorów. Zdaje się, że do trwałego i znaczącego odwrócenia trendu w polskim gamingu potrzeba kolejnego “czarnego konia”. Dotychczas był nim CD Projekt, teraz szanse na zajęcie pierwszego miejsca w tym zaprzęgu ma 11 Bit Studios, zwłaszcza że prognozowany wskaźnik C/Z na rok 2023 r. przyjmuje niskie wartości (bliskie 9) na tle spółek porównawczych. Jest on spowodowany wysokimi oczekiwaniami inwestorów w zakresie prognozowanych przychodów spółki za 2023 r. O tym, jak duże oczekiwania wobec wyników spółki mają inwestorzy może świadczyć fakt wyceny 11 Bit Studios  ze wskaźnikiem C/Z na poziomie bliskim 42, przy prognozowanym na 2022 r. na poziomie 90. To z kolei daje duże pole manewru do zaskoczeń - tak pozytywnych jak i negatywnych.

W ostatnich miesiącach na świecie obserwujemy trend, w którym największe podmioty w branży przejmują kolejne (m.in. Microsoft przejmujący Activision Blizzard czy Take Two Interactiv przejmujący Zyngę). Wydawałoby się, że polskie spółki mogłyby również być interesujące dla największych graczy na rynku. Czy możliwe, że czegoś w tym temacie dowiemy się we wrześniu?

Daleki byłbym od siania plotek i domysłów w kwestii potencjalnych czy oczekiwanych transakcji M&A na rynku polskim. Należy wspomnieć, że CD Projekt wyceniany jest obecnie według wskaźnika C/Z na zbliżonym poziomie do Electronic Arts i Activision Blizzard, które są spółkami znacznie większymi, o szerszym i bardziej dochodowym portfolio gier, niż CD Projekt, w którym de facto, nadal lwią część przychodów przynosi Wiedźmin. Z punktu widzenia globalnego gracza, bezpieczniejszym i atrakcyjniejszym celem przejęcia może być globalna i sprawdzona marka, jak Electronic Arts ze światowymi hitami w portfolio jak FIFA i premierami w nieodległej przyszłości niż nasz lokalny CD Projekt z najbliższą dużą premierą prognozowaną na koniec 2025 r.

Jakie są perspektywy przed spółkami gamingowymi? Czy Pana zdaniem możemy jeszcze być świadkami takiego “runu” na akcje tych podmiotów jakiego byliśmy świadkami przed debiutem Cyberpunka 2077? Co musiałoby się wydarzyć, aby powtórzyła się hossa? Czy jedyną na to nadzieją jest Wiedźmin 4?

Zdaje się, że “powtórka z rozrywki” w postaci hossy na polskim gamingu może mieć miejsce (choć nie w takiej euforycznej formie, jak w 2020 r.) w 2025, gdy będzie grane story pod ewentualny sukces Wiedźmina 4. Mogą pojawić się argumenty, że “tym razem będzie inaczej”, bo w przeciwieństwie do Cyberpunka, CD Projekt ma już kupiony nowy silnik graficzny a gra będzie kolejną odsłoną dobrze znanego, sprawdzonego i uznanego przez graczy IP. Poza tym sukces Wiedźmina 4 może być “być albo nie być” CD Projektu, więc oczekiwania i presja będą wyjątkowo wysokie.

Czytaj dalej: Batman 2022, czyli co dalej czeka markę?

ZOBACZ RÓWNIEŻ