O pewnym paradoksie

© materiały prasowe
© materiały prasowe 80
Półtora roku temu, w ramach Europejskiego Kongresu Finansowego, prowadziłem niezwykle ciekawą dyskusję na temat relacji między kulturą a biznesem. W jej trakcie pojawił się wątek, który odtąd nie daje mi spokoju.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2017 (17)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Leszek Możdżer (tak, tak, ten właśnie), wsłu­chując się podczas tej dyskusji w liczne wypowiedzi podkreślające konieczność maksymalizowania tempa wzrostu gospodarczego, zapytał: „Ale czemu?”. Zapanowała pewna konsternacja, bo czy zanegowanie tej konieczności to nie herezja? Dalsza dyskusja pokazała jednak, że nie i że zbyt często tkwimy w przekonaniach determinujących wszystko, co robimy, nie zadając sobie pytań o ich głębszy sens. Zatracamy się w codziennym pędzie i gubimy to, co być może najważniejsze. 

Formułowanie skrajnych ocen (w uproszczeniu: pieniądze dają szczęście kontra pieniądze szczęścia nie dają) nie jest właściwe. Społeczeństwo jest różnorodne i dynamiczne – zawsze są jakieś trendy dotyczące potrzeb, zachowań, ocen, ale też liczne od nich odstępstwa. Dla jednych sensem życia jest nieustanny rozwój, dla innych – samo życie, bez ciągłego ścigania się z innymi. Dla jednych bogactwo jest nieodzownym elementem szczęścia, dla innych życie w skromności. I żadnej z tych postaw nie można deprecjonować czy wynosić na piedestał. Znamienna jest jednak rada, jakiej udzielił mi kiedyś mój przyjaciel, który odniósł wielki sukces zawodowy i finansowy: „Adam, żyj skromnie i spokojnie,  nie angażuj się już w biznes”. Niezależnie od tego, czy go posłuchałem, uznałem tę radę za mądrą i szczerą. 

Relacja bogactwa i szczęścia jest coraz częściej przedmiotem badań naukowych. I co ważne – zajmują się tym także ekonomiści. Słyszeliście o paradoksie Easterlina? Richard Easterlin, profesor ekonomii z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, stwierdził, że co prawda w obrębie danego społeczeństwa, wraz ze wzrostem jego dochodów, ludzie odczuwają większe szczęście, ale zależności tej już nie ma, jeśli porównuje się społeczeństwa o różnej zamożności (często te biedniejsze są bardziej zadowolone z życia niż bogatsze). Ponadto po osiągnięciu pewnego stopnia zamożności dalszy jej wzrost nie zwiększa satysfakcji z życia. Nie wiem, czy faktycznie należy to traktować jako paradoks, ale z pewnością była to słuszna obserwacja, kiedy powstała, czyli w latach 70., gdy przepływ informacji nie był tak intensywny i łatwy jak dziś. 

W obrębie danej społeczności mamy stosunkowo dobry dostęp do wiedzy na temat innych jej członków. Z łatwością się porównujemy i wyzwalamy w sobie chęć posiadania tego, co mają inni. A fakt, że zdobycie tego często nie jest proste czy możliwe, niestety nas unieszczęśliwia. Współczesne środki komunikacji ułatwiają porównywanie się także z członkami innych społeczności, które coraz bardziej się unifikują, tworząc społeczeństwo, w sensie informacyjnym, globalne. Zatem paradoks Easterlina zaczyna zanikać, ustępując miejsca regule: „pieniądze dają szczęście, ale tylko ubogim” (o czym pisze prof. Janusz Czapiński w artykule „Ekonomia szczęścia i psychologia bogactwa”). Biedniejsze społeczeństwa, choć nadal często bardziej zadowolone z życia niż bogatsze, obserwując na co dzień życie tych drugich, zaczynają do niego aspirować. Jeśli jest ono trudno osiągalne, prowadzi to do frustracji, różnie rozwiązywanych (co widać w codziennych wiadomościach), i spadku poczucia szczęścia. Jednocześnie u osób, które osiągnęły pewien poziom zamożności i nadal się bogacą, nie rośnie już wyraźnie satysfakcja z życia, a czasami (paradoksalnie!) maleje. 

Coraz trudniej znaleźć interesujące cele, brak czasu na ich szukanie i realizację. A skoro tak, to żeby podnieść poziom odczuwanego szczęścia w społeczeństwie, należy tak kształtować warunki funkcjonowania gospodarki, aby przede wszystkim ułatwić bogacenie się najuboższych. 

Na koniec coś z naszego podwórka. Według badań  zespołu prof. Czapińskiego (program „Diagnoza społeczna”) trzy najważniejsze czynniki wpływające na tzw. dobrostan psychiczny Polaków to: wiek (wpływ  in minus), małżeństwo (in plus) i nadużywanie alkoholu (in minus). Dochód jest dopiero na miejscu czwartym, z wpływem oczywiście pozytywnym. Życzę więc Państwu w nowym 2017 roku po prostu szczęścia. 

 

My Company Polska wydanie 2/2017 (17)

Więcej możesz przeczytać w 2/2017 (17) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ