Cała firma w jednym kadrze

Olga Malinkiewicz, współzałożycielka 
Saule Technologies.
Olga Malinkiewicz, współzałożycielka Saule Technologies. / fot. Michał Mutor
Ze zdjęciami biznesowymi jest jak z wizytą fotografa w szkole. Często kończy się nudnym zdjęciem grupowym oraz fotką do legitymacji, którą potem wstydzisz się pokazywać. Ale można zrobić to dobrze. I my wiemy jak.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2025 (115)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Historia fotografii biznesowej to opowieść o nieustannych przemianach. Jeszcze kilkanaście lat temu standardem były zdjęcia wykonywane w mrocznych gabinetach, gdzie poważni biznesmeni pozowali za ciężkimi dębowymi biurkami, w skórzanych fotelach, z telefonem stacjonarnym w zasięgu ręki i z ponurą miną sugerującą, że właśnie zamknęli milionowy kontrakt. Wszystkie nawiązania do zdjęć amerykańskich prezydentów w Gabinecie Owalnym mile widziane. To właśnie o ten symbol władzy chodzi.

Z kolei kobiety w świecie biznesu fotografowano w sztywnych garsonkach – obowiązkowo w spódnicy do kolan, z dyskretną biżuterią i starannie ułożoną fryzurą. Potem przyszła era wielkich studiów fotograficznych, gdzie wszyscy – niezależnie od branży – stawali przed neutralnym tłem, najczęściej białym lub szarym, w identycznych pozach: lekko bokiem, z założonymi rękami, z formalnym uśmiechem, który nie docierał do oczu. To właśnie te zdjęcia trafiały na strony korporacyjne i do folderów reklamowych, a oszuści umieszczali podobne fotki na stronach z suplementami niepewnego pochodzenia.

Rewolucja nadeszła razem z pojawieniem się startupów technologicznych. Mark Zuckerberg w szarej koszulce i dżinsach, Steve Jobs w czarnym golfie – nagle okazało się, że można być milionerem bez marynarki i krawata. Fotografia biznesowa zaczęła oddychać, pozwalając na większą swobodę, autentyczność, a nawet humor.

Dzisiaj spektrum stylów jest ogromne od tradycyjnych, formalnych portretów prawników czy finansistów po luźne, kreatywne sesje właścicieli firm technologicznych pozujących w trampkach i T-shirtach z logo firmy. Granica między zdjęciem biznesowym a portretem lifestyle’owym zaciera się, a o tym, co jest właściwe, decyduje branża, kultura firmy raz osobowość fotografowanego.

Michał Mutor, fotograf specjalizujący się w sesjach biznesowych, doskonale rozumie te zmiany i umiejętnie dostosowuje swoje podejście do potrzeb klientów, niezależnie od tego, czy fotografuje prezesa międzynarodowej korporacji, lokalnego przedsiębiorcę czy właściciela startupu. To jego zaprosiłam na kawę i zapytałam, jak zrobić sobie zdjęcie biznesowe bez nadęcia, ale z pomysłem. Odpowiedział, oczywiście, że „to zależy”.

Garnitur, t-shirt czy kamizelka

Zacznijmy od poranka tego dnia, w którym masz stanąć przed obiektywem. Jak się ubrać, by wyglądać dobrze na zdjęciu biznesowym? Michał Mutor mówi, że reguły dress code’u mocno ewoluowały w ostatnich latach. Odchodzimy od sztywnych standardów lat 90., kiedy wszyscy robili zdjęcia biznesowe w tym samym. Dzisiaj wartościowe jest indywidualne podejście, choć pewne zasady pozostają aktualne.

– Każdy powinien być sobą. Nie przebierać się za kogoś, z kim absolutnie się nie identyfikuje. Jeśli ktoś nigdy nie nosi garnituru, to niech go nie zakłada. Tym bardziej jeśli ten w szafie pochodzi sprzed wielu lat – radzi fotograf.

Przy wyborze garderoby warto jednak trzymać się kilku żelaznych zasad. Pierwsza z nich to unikanie wzorzystych tkanin, które mogą odwracać uwagę od twarzy. – To bardzo proste. W przypadku niektórych zawodów – prawnik, radca prawny, finansista zwykle stawiamy na neutralność – wyjaśnia Mutor. – Chyba że kolor i wzór to jego żywioł, wtedy pozwalamy tej osobowości się ujawnić. Ale wtedy jedyną inną ważną rzeczą na zdjęciu jest jego twarz.

A może kamizelka zamiast marynarki? – Moim zdaniem kamizelka jest bardzo elegancka. Ale nie zawsze się sprawdza, bo może kojarzyć się z wizerunkiem kelnera. Róbmy próby, zobaczymy, jak to wygląda – odpowiada Michał, gdy pytam o alternatywy dla tradycyjnej marynarki.

Marynarka wciąż pozostaje dobrym wyborem, ale nie musi być nudna czy sztywna. – Marynarka może być bez krawata, choć sama koszula to za mało – zauważa Mutor. I dodaje: – Marynarka nie musi być sztywna, ograniczająca ruchy. Teraz robią nawet bluzy w kształcie marynarki – macha ręką.

Warto też pamiętać o kilku szczegółach, takich jak niezapinanie dolnego guzika marynarki. – To taka tradycja – jeden z brytyjskich monarchów nie dopinał go z powodu swojej tuszy, więc cały dwór zaczął go naśladować i to weszło do kanonu. Po prostu zostawiamy rozpięty dolny guzik – wyjaśnia ekspert.

Dobór krawata też ma znaczenie. – Szeroki krawat z dużym węzłem kojarzy mi się z wyjściem na pogrzeb. Ważna jest też tkanina – zauważa Mutor. Kolor koszuli? – Biel albo błękit zawsze dobrze wyglądają.

A co z kobietami w biznesie? – Tutaj jest większa dowolność – przyznaje fotograf. – Paleta barw bez ograniczeń – oprócz granatu i szarości może być niebieski, szafir, bordo, wrzosowy, śliwka, ciemna zieleń, róż, czerwień, itd. Jeśli sukienka to w jednolitym kolorze, bez wzorów.

– W niektórych profesjach można zaryzykować odważniejszą kolorystykę, wybrać marynarkę czy żakiet typu casual, wystąpić w samej koszuli, bluzie, T-shircie z logo, kolorowej sukience. Dobrym rozwiązaniem, lub jedną z możliwych wersji, będzie strój związany z zawodem - biały fartuch, kombinezon, służbowy uniform, strój sportowy, mundur – wylicza Michał.

Postawa i mowa ciała

Przy okazji omawiania stroju warto wspomnieć o mowie ciała, która ma fundamentalne znaczenie dla odbioru zdjęcia biznesowego. Okazuje się, że powszechnie stosowana „pozycja zamknięta” z założonymi rękami wcale nie jest dobrym wyborem, choć wciąż można ją zobaczyć na wielu zdjęciach korporacyjnych.

– Pozycja zamknięta w mowie ciała oznacza: nie chcę z tobą gadać, zostaw mnie w spokoju. Nie zbliżaj się – mówi Mutor, fotograf, ale i absolwent psychologii.

Podczas sesji często udziela wskazówek dotyczących prawidłowej postawy. – Zawsze doradziłbym bardziej naturalną postawę – mówi, gdy pytam o siedzenie z założonymi nogami.

Fotograf ma też techniczne wskazówki dotyczące samego sposobu siedzenia: – „Wyprostuj się, plecy prosto” – to świetna rada. Często ludzie siadają za głęboko. Zalecam siadanie na skraju krzesła – wyjaśnia Mutor. Ta prosta wskazówka jest złotą regułą dla każdego, kto chce wyglądać korzystnie na zdjęciu biznesowym.

To, jak prezentujemy się na zdjęciu, wpływa bezpośrednio na to, jak oceniają nas potencjalni klienci czy współpracownicy. – Sprzedajemy wizerunek człowieka. Otwieramy folder ze zdjęciami, żeby zobaczyć, jak wygląda, jak się prezentuje. Zasada jest taka, że patrzymy na produkty i patrzymy na osobę, która je tworzy. „Ale fajnie, ta osoba wzbudza moje zaufanie” – tłumaczy fotograf.

Magia światła i kadrowania

Oświetlenie to fundament dobrego portretu biznesowego. Jak tłumaczy Mutor, wymaga ono indywidualnego dostosowania do każdej osoby. Podczas pracy z klientami Michał zwraca szczególną uwagę na detale, które laik mógłby pominąć, a które mają kluczowe znaczenie dla końcowego efektu.

– W zasadzie aranżuję sobie ministudio dla każdego człowieka i delikatnie je dostosowuję. Jak przyjdzie wysoki mężczyzna z długimi włosami i szeroką twarzą, to ustawiam światło, by złagodzić ostre rysy twarzy i uczynić ją bardziej płaską. A jeśli ktoś ma bardzo drobną twarz, to będziemy pracować nad jej wydobyciem. To jest praca pasjonująca – podkreśla z entuzjazmem.

Obecność okularów to kolejne wyzwanie dla profesjonalisty. Trzeba znaleźć światło, które nie będzie dawać odbłysków na szkłach. Kilka prób z różnym rozstawieniem lamp potrafi zdziałać cuda i uratować sesję osoby, która bez okularów czułaby się nieswojo.

Samo oświetlenie ma jeszcze jeden wymiar. Michał pokazuje przykład zdjęcia, gdzie świadomie ukrył połowę twarzy w cieniu: – Jak widzisz, to światło sięga do połowy twarzy. Po prostu było go za dużo. Chciałem także zasygnalizować, że ten człowiek też jest trochę jak „ojciec chrzestny” – taki tajemniczy i bezwzględny w swoim zawodzie, gdzie bierze odpowiedzialność za ważne decyzje.

Czasem nawet najlepsze oświetlenie wymaga korekt w zależności od sylwetki osoby fotografowanej. – Nikomu nie chcę zrobić krzywdy – zaznacza.

Fotograf nie ukrywa, że jego praca to także rodzaj sztuki kadrowania. Zbyt szerokie ujęcia nie zawsze są korzystne, a węższe kadry pozwalają czasem ukryć to, co mogłoby niepotrzebnie rozpraszać uwagę od twarzy. – Jeśli zawężę kadrowanie, to zyskuję dwie rzeczy. Po pierwsze, nie jest to zdjęcie paszportowe, gdzie cała głowa musi być widoczna, z dwojgiem uszu itd. A po drugie, gdy kadrujemy, patrzymy przez coś, co ma charakter tajemnicy, pewnego rodzaju niedopowiedzenia. To działa na wyobraźnię, podobnie jak w sztuce – wyjaśnia.

Kiedy pytam, czy zawężone kadrowanie nie jest czasem wybierane, by ukryć sylwetkę klienta, Michał uśmiecha się dyskretnie: – Takie kadrowanie przypomina nieco wyglądanie przez wizjer. Ktoś zagląda, by dowiedzieć się, co u ciebie słychać. Albo wychodzi do ciebie, by zagadać.

Kontekst ma znaczenie

Tradycyjne studio nie zawsze jest najlepszym wyborem. Michał Mutor preferuje fotografowanie klientów w ich naturalnym środowisku.

– Z biznesowymi zdjęciami jest tak, że dużo prościej przyjechać ze sprzętem do klienta, niż zapraszać go do studia. On wtedy przychodzi do mnie na pół godziny i wraca do swoich spraw. A jeśli jest aktywny zawodowo i potrzebuje świeżych zdjęć, to jest tak zajęty, że trudno mu znaleźć czas – tłumaczy.

Co ciekawe, kontekst miejsca pracy może stanowić interesujące tło dla zdjęcia biznesowego, choć nie zawsze. – Teraz trzeba sobie odpowiedzieć na pytania: Jakiego zdjęcia biznesowego potrzebuję? Do jakiego celu? Na przykład właściciel wielkiej fabryki samochodów może mieć zdjęcie biznesowe zrobione w supernowoczesnej hali produkcyjnej. „Jestem właścicielem. To jest moja firma. Ja to zbudowałem, to jest mój biznes” – wyjaśnia Mutor.

Jednocześnie przestrzega przed sztucznością i kiczem. – Nie fotografujemy profesora przy biurku pełnym papierów. Ile to było razy? Ktoś się wypowiada: „Panie fotografie, mam tu książki”. No to gdzie pana sfotografować? „Przy biblioteczce”. Ale jeśli będzie stał na tle tych wszystkich książek, to zaczniemy czytać tytuły zamiast patrzeć na niego – ostrzega fotograf.

Z doświadczenia Michała Mutora wynika, że elastyczność i odejście od sztywnych reguł to klucz do współczesnej fotografii biznesowej. – Różnorodność w biznesie jest tak duża, że dopuszcza się różne podejścia. Na przykład kiedyś Rockefeller chodził we fraku. Dziś typowy milioner to młodziak w trampkach – zauważa.

W tym kontekście warto planować sesję biznesową jako okazję do pokazania różnych aspektów swojej osobowości. – Podczas sesji biznesowej warto zrobić od razu kilka wersji wizerunku. Bo to się przyda na stronę albo na Linkedin. Warto potraktować sesję biznesową jako okazję do pokazania wielu aspektów siebie. To będzie przygoda, nie męka – podsumowuje Mutor.

Nie żałuj pieniędzy

Dla tych, którzy szykują się do swojej pierwszej profesjonalnej sesji biznesowej, Michał Mutor ma kilka praktycznych rad. Przede wszystkim warto pomyśleć o wszystkich elementach, które mogą wpłynąć na końcowy efekt od makijażu przez stylizację po wybór fotografa o odpowiednim podejściu.

– Absolutnie! Musi być i kropka – odpowiada na pytanie o profesjonalny makijaż. – Ostatnio miałem o tym dyskusję z klientem – mężczyzną. Panowie często używają tylko mydła, a poza tym raz na dzień się golą i wydaje im się, że to wystarczy – wyjaśnia fotograf. A tymczasem mężczyźni też mają problemy skórne, przebarwienia, zmarszczki. Nie każdy wyjdzie na zdjęciu jak George Clooney, nie wszyscy trafią na okładkę „GQ”.

Warto również rozważyć pomoc stylisty. Inwestycja w profesjonalną pomoc nierzadko prowadzi do odkryć. – Zdarza się, że na sesji ktoś od stylisty wypożycza rzeczy i potem pyta: „A skąd to jest? Super!”, „Mogę kupić?”. Niektórzy odkrywają na sesji coś nowego w sobie i dla siebie – opowiada z entuzjazmem Mutor.

Każdy z nas ma pewne przyzwyczajenia dotyczące swojego wyglądu. Ale czasem warto zaryzykować małą zmianę. – Wystarczy zmienić fryzurę, przeczesać włosy, odsłonić czoło i twarz nabiera zupełnie innego wymiaru, bardziej wyrazistego – zauważa fotograf.

Dobrym pomysłem jest również przegląd internetowej konkurencji. – Można zrobić podobnie. Może jednak nie tak samo. Zastanowić się, jak się wyróżnić, by ktoś, kto przegląda nasze zdjęcie, pomyślał: „O, to ciekawe”. Żeby trochę zaintrygować swoją innością – radzi fotograf. – Zwłaszcza w dużym mieście, gdzie po wpisaniu hasła w wyszukiwarkę pojawiają się dziesiątki wyników. A my nie chcemy przecież być firmą jedną z wielu, tylko tą, którą nasz klient właśnie się zainteresował.

Nie bez znaczenia jest też wybór odpowiedniego fotografa, który potrafi nawiązać kontakt i wywołać naturalne zachowanie przed obiektywem. – Fotograf powinien być dla klienta jak przyjaciel, dobry asystent, dobry duch, jak osobisty lekarz rodzinny – śmieje się Mutor.

Sesja fotograficzna to inwestycja, którą warto potraktować poważnie. Profesjonalne zdjęcie biznesowe to nie tylko chwilowy wydatek, ale też istotny element budowania interesującego wizerunku. Jeśli już organizujesz sesję i wydajesz pieniądze, to warto to zrobić dobrze.

My Company Polska wydanie 4/2025 (115)

Więcej możesz przeczytać w 4/2025 (115) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ