Blokada transportów zbóż z Ukrainy: rolnicy w klinczu rządowej jałmużny

zboża
Fot. shutterstock. / Ceny zbóż maleją.
Zakaz sprowadzania z Ukrainy praktycznie wszystkich produktów spożywczych może wywołać skok inflacji. Spodziewany jest wzrost cen owoców i warzyw oraz drobiu. Według prognoz KE Polska zajmie 2 miejsce z najwyższą inflacją w UE za 2023 r.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Politycy Prawa i Sprawiedliwości podjęli decyzję o wprowadzeniu zakazu przywozu określonych produktów rolnych z Ukrainy. Zakaz ma obowiązywać od 15 kwietnia do 30 czerwca 2023 roku i obejmuje produkty takie jak zboże, cukier, owoce i warzywa.

Kryzys zbożowy: będzie jeszcze drożej

Zakaz sprowadzania z Ukrainy praktycznie wszystkich produktów spożywczych może wywołać skok inflacji. Spodziewany jest wzrost cen owoców i warzyw oraz drobiu. Taki scenariusz na pewno nie pomoże przedsiębiorcom, szczególnie pogrążonej w kryzysie branży gastronomicznej, ale i konsumentom, którzy muszą się nastawić na wyższe ceny w sklepach. Zagrożenia te dostrzegają analitycy. Według prognoz KE Polska zajmie 2 miejsce z najwyższą inflacją w UE za 2023 r.

Czytaj dalej: Angry Birds na sprzedaż. Sega rozważa przejęcie firmy

Każde ziarno zostanie zatrzymane

W związku z sobotnią decyzją o embrago na produkty spożywcze minister rolnictwa i rozwoju wsi Robert Telus zapowiedział, że każde ziarno, które znajdzie się na granicy ukraińsko-polskiej, niezależnie od opisu, zostanie zatrzymane.

Według rządzących decyzja ta została podjęta w celu ochrony interesów polskich rolników i bezpieczeństwa żywnościowego kraju. PiS chce również zwrócić uwagę Komisji Europejskiej na potrzebę włączenia innych krajów UE w dystrybucję produktów spożywczych z Ukrainy.

Zakaz niezgodny z prawem UE

Partia z pewnością może liczyć na reakcję KE, gdyż wprowadzone prawo jest sprzeczne z regulacjami unijnymi (mowa o złamaniu nawet kilku aktów prawnych). Przed rokiem to Polska była orędownikiem otwarcia handlowych granic z Ukrainą, co miało pomóc naszemu sąsiadowi w dobie rosyjskiej agresji militarnej.

„PiS działa w interesie Putina”?

Tymczasem rolnicy zwracali uwagę na problem już w czerwcu 2022 roku. Gdy przewodniczący PO Donald Tusk apelował wtedy o zajęcie się tą sprawą, premier Mateusz Morawiecki komentował jego słowa sugestiami o działaniu na rzecz Kremla.

Dziś te oskarżenia wracają do partii rządzącej. Decyzja polskiego rządu o zamknięciu granic dla zbóż z Ukrainy przez opozycję jest określana jako "drastyczna". Dr hab. Paweł Kowal, na antenie Tok FM mówił, że „nie da się jej obronić” gdyż PiS działa tutaj „w interesie Władimira Putina”.

- Polska powinna pokazać, że jest w stanie organizować tranzyt, że jest państwem, który w ciągu roku może się tak przeorganizować, żeby przejąć część tranzytu, które przechodziło przez Morze Czarne. Mieliśmy wielką okazję, żeby pokazać, że jesteśmy sprawnym państwem, a do tego polskie firmy i polscy pracownicy mogli na tym zarobić. Tymczasem rząd w sprawie zboża popełniał błąd za błędem. Czuję się zdruzgotany tym co oni zrobili. Firmy powiązane z obozem władzy prawdopodobnie na tym zarobiły. A teraz będą odkupowali to zboże za nasze, publiczne pieniądze - wyjaśniał Paweł Kowal.

Rolnicy w klinczu rządowej jałmużny

Aby zabezpieczyć interesy polskich rolników, wprowadzony został powszechny skup zboża przy cenie pszenicy 1,4 tys. zł za tonę (przed tą propozycją było to około 1000 zł za tonę). Ma on zachęcić rolników do sprzedaży zboża, które posiadają w magazynach przed kolejnymi zbiorami.

Według ministra rolnictwa zapasy te nie trafią jednak na rynek – mają zostać wykupione przez firmy eksportujące zboże i posiadające na nie zbyt poza Polską. Eksport ten prawdopodobnie trafi do krajów w centrum Europy, ale też do krajów trzecich.
To wciąż nie zadawala rolników. Reakcje na wsiach są gwałtowne. Krystyna Naszkowska w artykule dla Gazety Wyborczej wyjaśnia

„Rolnicy chwilowo mogą poczuć się lepiej, ale za 3 miesiące zaczynają się żniwa i miejsce w silosach będzie potrzebne dla nowych zbiorów. Tymczasem mamy dziś 8-9 mln ton zboża. Nawet jeśli minister rolnictwa wywiezie do tego czasu, zgodnie z obietnicą, od 4-5 mln ton za granicę, nadal będziemy mieli nadwyżkę około 5 mln ton. I ani rząd i ani Jarosław Kaczyński nie przedstawili koncepcji pozbycia się tego nadmiaru. Nikt nie mówi jak się pozbyć z magazynów blisko 9 mln ton miału węglowego, który zalega w portach i utrudnia wysyłkę zboża„.

W związku z zakazem, minister Telus zapowiedział, że kontynuowane będą rozmowy ze stroną ukraińską. Dodał też, że od momentu wejścia w życie rozporządzenia każdy towar wchodzący na granicę Polski będzie dodatkowo kontrolowany. Chodzi m.in. o sprawdzenie dokumentacji przywożonych zbóż, zapowiadane również są badania oparte o próbki pobierane z produktów przy każdym transporcie.

Czytaj dalej: Moc smaku w robaku. Jadalne owady robią się popularne

ZOBACZ RÓWNIEŻ