Bernard Arnault najbogatszym człowiekiem świata. Elon Musk zdetronizowany
Bernard Arnault to właściciel m.in. sieci Dior, fot. ShutterstockBernard Arnault, założyciel i patriarcha rodzinnego holdingu Groupe Familial Arnault, w zeszłym tygodniu wyprzedził producenta samochodów elektrycznych i rakiet Elona Muska. Zawitał on z numerem jeden w dwóch najbardziej popularnych zestawieniach najbogatszych ludzi świata. Według Bloomberga miliarder obecnie posiada majątek o wartości aż 163 mld USD. Nasuwać się może jednak pytanie, jak to jest, że mimo globalnych obaw o recesję najbogatszym człowiekiem staje się potentat z branży dóbr luksusowych?
Przeczytaj także: Elon Musk przejmuje Twittera
Bernard Arnault coraz bogatszy
Wartość majątku miliardera podwoiła się w ciągu ostatnich dwóch lat. Obecnie fortuna Arnault składa się w 79 proc. z akcji domu mody Christian Dior (Dior) oraz w 15 proc. ze spółki działającej w branży dóbr luksusowych Louis Vuitton Moet Hennessy (LVMH), posiadającej m.in. takie marki jak: Louis Vuitton, Lou Fendi, Givenchy, Kenzo, Loewe, Marc Jacobs, Celine, Berluti, Emilio Pucci, Thomas Pink, Loro Pian. Pozostałą część majątku stanowią mniejsze prywatne inwestycje i aż 10 mld USD w gotówce i jej ekwiwalentach.
Fortuna Elona Muska od początku roku zmalała o ponad 40 proc. i obecnie wynosi 155 mld USD. W dużej mierze wydaje się to powiązane ze spadkami cen akcji Tesli, która stanowi 34 proc. portfela miliardera. Wycena majątku producenta samochodów od początku roku spadła o 57 proc. Wydaje się, że spółce nie pomagają kolejne doniesienia o kolejnych sprzedawanych pakietach akcji Tesli.
Co posiada Bernard Arnault?
Przychody Louis Vuitton Moet Hennessy (LVMH) od początku roku wzrosły o 28 proc. r/r. Co może wydawać się ciekawe, to największy wzrost przychodów spółka odnotowała w Europie (o 43 proc.). Znaczną część tego wzrostu spółka przypisuje wzrostowi organicznemu. Mogłoby się jednak wydawać, że Europa dotknięta przez kryzys energetyczny i spowolnienie gospodarcze będzie pierwsza do ograniczania wydatków na dobra luksusowe. Możemy jednak mieć do czynienia z czymś, co w ekonomii nazywa się efektem „snoba”, a chodzi o zjawisko kupowania dóbr w zależności od poziomu statusu społecznego. Mogłoby to tłumaczyć, dlaczego, gdy większość ludzi zmaga się z rosnącymi kosztami spowodowanymi inflacją na podstawowe produkty, najzamożniejsze osoby nie odczuwają tego aż tak bardzo.