Afera wokół kawalerki Nawrockiego. Miasto płaci za opiekę seniora 100 tys. zł

Karol Nawrocki
Afera wokół kawalerki Karola Nawrockiego. Miasto płaci za opiekę seniora 100 tys. zł / Fot. shutterstock / KSikorski
W 2017 roku Karol Nawrocki – dziś prezes Instytutu Pamięci Narodowej i kandydat Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta – wraz z żoną nabył mieszkanie od starszego mężczyzny. 80-letni Jerzy Ż., jak ustalili dziennikarze, przekazał im kawalerkę o powierzchni 28,5 m² w zamian za opiekę. Dziś przebywa w trójmiejskim DPS, a koszty jego utrzymania (prawie 100 tys. zł rocznie) pokrywa gmina.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Nie był to akt darowizny, lecz sprzedaż – jednak z istotnym zastrzeżeniem: zobowiązaniem do wspierania i dbania o seniora. Siedem lat później pan Jerzy żyje samotnie w Domu Pomocy Społecznej, a cała sprawa nabiera medialnego rozgłosu.

Zgodnie z ustaleniami polskich mediów mieszkanie zostało kupione przez Karola Nawrockiego i jego żonę w formie aktu notarialnego zawartego w 2017 roku. Cena zakupu miała być symboliczna, a w akcie znalazło się zobowiązanie do sprawowania opieki nad seniorem. W tym samym czasie Karol Nawrocki był już osobą znaną w Gdańsku – pełnił funkcję dyrektora Muzeum II Wojny Światowej.

Dziennikarze odnaleźli pana Jerzego. Mieszka w DPS-ie

W kwietniu 2025 roku temat przejęcia mieszkania wrócił z nową siłą, gdy dziennikarze Onet.pl dotarli do 80-letniego pana Jerzego. Znaleźli go w gdańskim Domu Pomocy Społecznej. Jak relacjonują, mężczyzna sprawia wrażenie zagubionego, ale jest świadomy swojej sytuacji. Nie kontaktuje się z Nawrockim, choć wcześniej – według jego relacji – miał liczyć na regularną pomoc.

Według Onetu, pan Jerzy w rozmowie z reporterami przyznał, że przez pewien czas kontaktował się z Karolem Nawrockim, ale „potem to wszystko się urwało”. Mężczyzna nie wie, czy może wrócić do dawnego mieszkania. Aktualnie lokal nie jest użytkowany ani wynajmowany – stoi pusty.

Dziennikarze podkreślają, że koszt opieki nad seniorem – niemal 100 tys. zł rocznie – pokrywa gmina. Sam pan Jerzy nie posiada wystarczających środków, by ponieść pełne koszty pobytu w DPS-ie - czytamy w artykule Onetu.

Reakcja Nawrockiego: „To atak polityczny”

Karol Nawrocki odrzuca oskarżenia. W rozmowie z dziennikarzami oraz w swoim oświadczeniu wyraźnie zaznacza, że w przeszłości opiekował się panem Jerzym, wspierał go finansowo i że nadal pokrywa opłaty związane z mieszkaniem. Jak podaje WP.pl, Nawrocki określił sprawę jako „brudny atak polityczny” wymierzony w niego jako kandydata na prezydenta Gdańska.

W oświadczeniu przesłanym mediom zaznacza, że pomagał panu Jerzemu przez lata – organizował zakupy, pomagał w sprzątaniu, opłacał rachunki. Twierdzi również, że to sam senior zdecydował o przeniesieniu się do DPS-u. Karol Nawrocki dodaje, że „nie czerpie żadnych korzyści” z faktu posiadania tego mieszkania.

Zarzuty i pytania: opieka czy formalność?

Największe wątpliwości budzi jednak to, czy opieka faktycznie była sprawowana w sposób ciągły i wystarczający. Onet zauważa, że kontakt między Nawrockim a seniorem miał się urwać w grudniu 2024 roku – czyli na kilka miesięcy przed wybuchem medialnej burzy. Od tego momentu pan Jerzy był już pod opieką miasta.

Ponadto dziennikarze przypominają, że Karol Nawrocki w swoich oświadczeniach majątkowych nie uwzględniał posiadania tego lokalu, nie wymienił go również, gdy podczas debaty kandydatów na prezydenta zadeklarował, że posiada jedno mieszkanie. To wszystko budzi pytania o transparentność polityka. W świetle faktów, że mieszkanie nie jest użytkowane, nie przynosi dochodu, a senior trafił do DPS-u finansowanego z publicznych pieniędzy, wielu komentatorów zadaje pytanie: czy zobowiązanie do opieki zostało naprawdę wypełnione?

W rozmowie z Bankier.pl przedstawiciele miasta Gdańska potwierdzają, że koszty opieki nad seniorem pokrywa gmina – a więc podatnicy. Oznacza to, że mimo umowy prywatnej, to system publiczny przejął faktyczną opiekę nad panem Jerzym. Koszty opieki szacuje się na niecałe 100 tys. zł rocznie.

Czy Karol Nawrocki wykorzystał niepewną sytuację seniora?

Z prawnego punktu widzenia umowa sprzedaży mieszkania z zobowiązaniem do opieki nie jest niczym nielegalnym. Tego typu rozwiązania są praktykowane w Polsce – choć zwykle są to umowy dożywocia lub darowizny z zastrzeżeniem służebności osobistej. W tym przypadku mowa jednak o sprzedaży z wpisanym w akt notarialny zobowiązaniem do pomocy.

Jak zaznacza w rozmowie z Onet.pl prawnik specjalizujący się w prawie cywilnym, „umowa może być ważna, ale w przypadku braku realizacji obowiązków, osoba poszkodowana lub jej pełnomocnik ma prawo wystąpić na drogę sądową”. Tyle że pan Jerzy nie ma rodziny, która mogłaby reprezentować jego interesy, a sam nie podejmuje działań prawnych.

Polityczne konsekwencje i medialny szum

Sprawa nabrała szczególnego rozgłosu nie tylko z powodu osobistej historii, lecz również ze względu na funkcję publiczną Karola Nawrockiego. Jako prezes IPN, jest postacią zaufania publicznego, a jako kandydat PiS na prezydenta Polski – bierze udział w kampanii wyborczej.

W mediach społecznościowych nie brakuje komentarzy, zarówno krytycznych, jak i broniących Nawrockiego. Jedni podkreślają jego dotychczasowe zasługi, inni pytają, czy sytuacja z mieszkaniem pana Jerzego nie rzuca cienia na jego wiarygodność. Pojawiają się też głosy, że to kolejny przykład nadużywania pozycji przez osoby publiczne.

Dylemat moralny, który nie znika

Bez względu na ocenę prawną, sprawa ma silny wymiar etyczny. Czy osoba, która w zamian za mieszkanie zobowiązuje się do opieki nad seniorem, może uznać swoją rolę za zakończoną, gdy ten trafia do DPS-u? Czy fakt pokrywania rachunków za pustostan wystarcza, by uznać, że zobowiązania zostały spełnione?

Nie ma jednej odpowiedzi, ale sprawa Karola Nawrockiego i pana Jerzego może stać się przykładem sytuacji, w której prawo i moralność niekoniecznie idą w parze. I nawet jeśli wszystko odbyło się zgodnie z procedurami, to pytania pozostają otwarte – o sensowność, uczciwość i społeczny wymiar takich układów.

ZOBACZ RÓWNIEŻ