"Przestańcie narzekać". Prezesowi Ryanaira puściły nerwy na konferencji

Ryanair nie chce pieniędzy za walizki
— My nie chcemy waszych pieniędzy za latanie z walizkami. My chcemy, żebyście latali bez bagażu. Wasz bagaż to wrzód na d***ie — powiedział O'Leary bez ogródek podczas prezentacji nowych tras na sezon letni, donosi Marcin Walków z Money.pl.
Prezes Ryanaira przekonywał, że surowa polityka bagażowa nie ma na celu wyciągania dodatkowych pieniędzy od pasażerów. Zdaniem O'Leary'ego to kwestia usprawnienia procesu obsługi i obniżenia kosztów, co ma przekładać się na tanie bilety.
— Bagaż sprawia, że wydłuża się czas kontroli bezpieczeństwa, a po przylocie na miejsce musisz czekać 20 minut przy karuzeli na durną walizkę, zamiast od razu opuścić lotnisko. Mniej bagażu to niższe ceny biletów, więc przestańcie narzekać — argumentował szef irlandzkiego przewoźnika.
Opłaty za nadbagaż w Ryanair - skąd tak surowe zasady?
Ryanair zezwala na bezpłatne wniesienie jedynie małego bagażu podręcznego o wymiarach 45x25x20 cm. Za standardową walizkę kabinową trzeba zapłacić dodatkowo, wykupując opcję "priority" wraz z pierwszeństwem wejścia na pokład. Kosztuje ona od 6 do 36 euro, gdy kupiona przez internet.
Surowe zasady dotyczą także nadbagażu - bez wykupionej opcji "priority" na lotnisku za walizkę kabinową trzeba zapłacić nawet 60 euro. Każdy kilogram ponad limit to dodatkowe 12 euro.
— Po prostu przestrzegaj zasad. Jeśli nie przestrzegasz, będziesz płacić — powiedział kategorycznie O'Leary, odnosząc się do skarg pasażerów. — To pasażerowie ciągle źle rozumieją naszą politykę bagażową.
Nawet butelka wody to nadbagaż? Ryanair nie odpuszcza
O'Leary skomentował także głośny przypadek opisany przez brytyjską prasę, gdzie pasażerka musiała zapłacić około 250 zł za trzymaną w ręce butelkę wody, którą linia uznała za nadbagaż.
— Tak, jeśli nie mieści się w twojej torbie, to za nią płać. Czego nie rozumiesz ze słów "jedna sztuka bagażu"? To nie jest jedna sztuka bagażu i butelka wody albo kosmetyczka albo cokolwiek innego — wyjaśnił prezes, nie pozostawiając złudzeń co do sztywnego przestrzegania zasad.
Okazało się, że pasażerką była dziennikarka tabloidu "Daily Mirror" Ruby Flanagan. O'Leary nie szczędził jej uszczypliwości: — Zresztą, jeśli pracujesz w "Daily Mirror", prawdopodobnie nie jesteś najostrzejszą kredką w piórniku, więc i tak nie miałbym dla ciebie zbyt wiele współczucia.
Tanie bilety dzięki surowym zasadom bagażowym?
Prezes Ryanaira zdecydowanie odrzucił sugestie o zwiększeniu intensywności kontroli bagażowych. — Po prostu obsługujemy więcej pasażerów, więc przy tym samym procencie, jest ich więcej. Dwa lata temu mieliśmy 183 mln pasażerów, rok temu 200 mln — tłumaczył.
O'Leary nie pozostawił złudzeń, że przewoźnik będzie konsekwentnie egzekwował zasady dotyczące bagażu: — Pasażerowie bez wykupionej opcji "priority" cały czas wierzą, że przyjadą na lotnisko z dużym plecakiem i nikt się nie zorientuje. Albo że jeśli zaprotestują przed wejściem na pokład, to odpuścimy. Nie odpuścimy.
Podczas konferencji Michael O'Leary przedstawił także 304 trasy z Polski zaplanowane przez Ryanaira na sezon letni, w tym 24 nowe kierunki. Zaapelował również do polskiego rządu o obniżenie opłat za kontrolę ruchu lotniczego, zapewnianą przez Polską Agencję Żeglugi Powietrznej.