Wasabi nad Wisłą
fot. materiały prasoweKuchnia japońska na dobre zadomowiła się w Polsce. Restauracje sushi pojawiają się nawet w małych miasteczkach, a na półkach dyskontów regularnie można znaleźć składniki do potraw z Kraju Kwitnącej Wiśni. Wasabi jest jednym z najpopularniejszych dodatków stosowanym w niej m.in. jako nieodłączny składnik zestawu sushi. Mało kto wie jednak, że to co zwykle możemy znaleźć w sklepach, a nawet w dobrych lokalach, niewiele ma wspólnego z prawdziwym wasabi. Uprawa tego oryginalnego chrzanu japońskiego jest bowiem niezwykle trudna i wymagająca, a cena za kilogram tej rośliny sięga często ponad tysiąc złotych.
Dlaczego tak dużo? Cóż, trudno sobie wyobrazić roślinę bardziej wymagającą. – Nawet w Japonii młodzi ludzie nie chcą się tym zajmować, bo jest to zbyt ciężkie zadanie – opowiada Agnieszka Firlej, do której należy 16-hektarowe gospodarstwo. – Pierwsze plony pojawiają się dopiero po dwóch latach, trzeba bez przerwy o nie dbać. Przy kilkuset czy kilkudziesięciu tysiącach sadzonek liczba rzeczy, które mogą pójść nie tak, jest ogromna. Przy zbiorach nie można używać żadnych maszyn, wszystko musi odbywać się ręcznie. Należy im też zapewnić bardzo nietypowe warunki, które poza Japonią i okolicznymi obszarami występują niezwykle rzadko.
Zaczęło się od hobby
Nikt w rodzinie pani Agnieszki nie planował, że wasabi stanie się dla nich źródłem zarobku. – W naszej rodzinie zawsze były jakieś uprawy przydomowe. Mieliśmy swoje działki, ogródek. Przygoda z wasabi zaczęła się od hobby mojego taty, który hodował różne rośliny egzotyczne. Do swojej pasji wciągnął mnie i brata. W pewnym momencie pojawiła się myśl, by spróbować zasadzić kłącza wasabi – opowiada.
Po dwóch latach pojawiły się pierwsze plony. Choć po drodze napotkano sporo trudności, to efekty były więcej niż zadowalające. Wtedy właśnie powstała myśl, że sprzedaż chrzanu japońskiego może być źródłem zysków. Powstała firma Wasabi Farm Poland, która mimo naprawdę wysokich cen produktu – od 1500 zł za kilogram – znalazła rzeszę klientów. Choć wcale nie było to takie oczywiste.
Kilka lat temu nie tylko przeciętni konsumenci, ale nawet kucharze często nie wiedzieli, że typowe wasabi kupowane w tubce lub proszku jest w rzeczywistości mieszanką zwykłego chrzanu z barwnikami spożywczymi, a zawartość chrzanu japońskiego to 1–2 proc. Prawdziwego wasabi nie da się przechowywać inaczej niż jako całe kłącze. Podczas ścierania na specjalnej tarce wydzielają się z niego enzymy, które sprawiają, że jest nie tylko bardzo ostre, ale też lekko słodkie. Enzymy te rozkładają się jednak po ok.0,5 godz., więc, aby zaznać autentycznego smaku wasabi, należy spożyć je tuż...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 12/2020 (63) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.