Produkty dla zwierząt testujemy na sobie

Z tekstu dowiesz się: 

• Z czego robi się bezpieczne kosmetyki dla psów
• Jak duża jest w Polsce branża produktów do pielęgnacji zwierząt

Cały artykuł znajdziesz w miesięczniku My Company Polska lub po zalogowaniu z aktywnym dostępem do wszystkich treści na portalu mycompanypolska.pl

Paczka, która trafia do klienta, powinna być jak pudełeczko czekoladek, które otwiera się z przyjemnością i zaciekawieniem – mówią zgodnie właścicielki Totobi, marki i sklepu internetowego, polskie pionierki produkcji naturalnych i personalizowanych kosmetyków dla psów i kotów. Pakują je więc starannie w kolorowe bibułki – różowe dla suczki, turkusowe dla pieska, dołączają liściki z imieniem zwierzaka i przemyślane prezenciki, dekorują kokardkami i dopiero wtedy wysyłają do klientów. – To są detale, ale sprawiają ludziom dużo radości. Widzimy to na targach, podczas spotkań face to face z właścicielami czworonogów –  ujawnia Wanda.

Cały czas myślą, jak uatrakcyjnić sprzedaż. Zamiast standardowych karteczek z „Dziękujemy za zakupy w naszym sklepie”, jakie większość sprzedawców internetowych dołącza do paczek, one starają się wymyślić oryginalną formę podziękowań. W 2021 r. w przesyłkach umieszczały karteczki z nasionami kwiatów i ziół wtopionymi w czerpany papier,  herbatki w fiolkach, na Boże Narodzenie – świece zapachowe z olejkami eterycznymi bezpiecznymi dla zwierząt, a na Wielkanoc – osobiście kleiły kolorowe króliczki towarzyszące świątecznej promocji. W konkurencji opakowań uważają się za pionierki. – W kategorii produktów dla zwierząt nikt do tej pory w Polsce nie przykładał takiej wagi do prezentacji produktów i konfekcjonowania zamówień. Bardzo dużo szukamy, obserwujemy, inspirujemy się światem. Gdy jakiś pomysł wpadnie nam do głowy, zapisujemy na karteczce i czekamy na odpowiedni moment, by go wykorzystać. Kiedy coś się nam bardzo spodoba, podchwytujemy, ale zawsze staramy się to zrobić inaczej – podkreśla Wanda. 

Czworonogi jak ludzie

Ostatnim owocem takich inspiracji są hasła, które dołączają do zamówień: „Matka, ty nic nie wiesz”, „Kochać najprościej”, „Przytul mnie mocno” albo „Cała paczka jest specjalnie dla ciebie, szybko otwieraj”. Niewiele kosztują, a wywołują uśmiech lub rozczulają. I o to chodzi. Klient zapamięta i wróci. 

Inwestują tylko swoje oszczędności. Starannie więc oglądają każdą złotówkę i zanim cokolwiek postanowią, dokładnie przygotowują strategię. Nad konceptem Totobi pracowały cały rok. Układały sobie w głowach po kolei, jak będą budować markę, jakie produkty wytwarzać, jak je pozycjonować, do jakich klientów kierować itp. – Wybrałyśmy inną drogę niż obecnie większość młodych – nie spieszyłyśmy się i nie szukałyśmy zewnętrznego finansowania. Najpierw zdobywałyśmy doświadczenie, pracując na różnych stanowiskach i przez kilkanaście lat gromadziłyśmy środki, żeby zainwestować w coś własnego – przyznają zgodnie. 

Od dawna wiedziały, że w końcu założą własną firmę, ale – choć obie miały psy – nie podejrzewały, że będzie to zwierzęcy biznes. Gdy poznały się w pracy i zdecydowały, że odejdą i zawiążą własną spółkę, szukały po prostu atrakcyjnej i rozwojowej niszy. Po analizie rynku doszły do wniosku, że może to być sektor pielęgnacyjny dla zwierzaków. Zauważyły, że stanowi on zaledwie 2 proc. całego rynku zwierzęcego szacowanego w naszym kraju na 4–5 mld zł. To tylko ok. 100 mln zł, ale za to dynamicznie rośnie. Ponad 40  proc. polskich rodzin ma już...