Femtechy nie boją się polityków

Jest pani autorką książki, której tytuł w języku polskim oznacza „Biznes waginalny”. Ten tytuł to prowokacja?
Wielu tak to odebrało. Z powodu tytułu książka spotkała się nawet z pewną formą cenzury, co niby nie jest zaskakujące, ale jednak szokuje. Wiele księgarni stwierdziło, że nie będą jej eksponować ani promować. Gdy „The Vagina Business” zdobyło nagrodę literacką, której wręczenie miało się odbyć w Dubaju, organizatorom powiedziano, że jeśli ze sceny padnie tytuł mojej książki, cała impreza może zostać zamknięta.
Jak wybrnęli z sytuacji?
Ostatecznie odebrałam nagrodę w Amsterdamie. Ale jest też druga strona medalu – wiele czytelniczek demonstracyjnie czyta moją książkę w miejscach publicznych, chociażby w pociągu czy samolocie. Jest to rodzaj ich buntu. Dziękując mi za ten tytuł, mówią, że ma on w sobie energię. Powtarzają: „Wstyd nam, że przed lekturą twojej książki tak wielu rzeczy nie wiedziałyśmy”.
Wstyd?
Tak, uważam, że to bardzo znamienne. Nasza kultura wprowadza kobiety w ciągłe zakłopotanie – zarówno wtedy, gdy czegoś nie wiedzą, jak i w momencie, gdy tę wiedzę zdobędą. Chcę to zmienić.
Jak jeszcze reagują czytelniczki?
Mówią, że bardzo czekały na taką książkę. Niektóre tłumaczą, że trafiły na nią przypadkowo, a mimo to zmieniła ona ich życie lub przynajmniej karierę. Jeszcze inne tłumaczą, że dzięki niej zaczęły mieć odwagę rozmawiać ze swoimi partnerami, przyjaciółmi czy lekarzami na tematy, których wcześniej nie poruszały.
Dlaczego postanowiła się pani upomnieć właśnie o femtechy? Wielu wciąż uważa, że to biznesowa nisza…
Zdrowie kobiet – od miesiączki, przez menopauzę, aż po kwestie niezwiązane ze zdrowiem reprodukcyjnym – było przez dziesięciolecia niedofinansowane, niedostatecznie badane i zaniedbywane. Ale właśnie dlatego femtechy mają tak duży potencjał. W końcu odpowiadają na niezauważane potrzeby ponad połowy światowej populacji. Z całą pewnością nie jest to więc nisza.
Jak duży jest potencjał branży?
Szacuje się, że femtechy to potencjalny rynek wart bilion dolarów. Już dziś duże firmy, takie jak McKinsey, publikują raporty branżowe na ten temat. Femtechy na dobre wchodzą do mainstreamu. Dla „early adopterów” [w języku marketingu – osoby, które jako pierwsze decydują się na posługiwanie się nową technologią – przyp. red.], którzy dostrzegają wielkość tego potencjału, to także szansa na wywarcie ogromnego wpływu społecznego i naprawdę dużego zarobku. Zresztą na rynku femtechów mamy już jednorożce, czego przykładem jest największa na świecie wirtualna klinika dla kobiet Maven. Obserwowaliśmy też duże przejęcia i spektakularne exity. A Fundacja Billa i Melindy Gatesów zapowiedziała, że na projekty związane ze zdrowiem kobiet przeznaczy 2,5 mld dol. To wszystko pokazuje, że rynek gwałtownie się rozwija, a zdrowie kobiet wreszcie wychodzi z cienia.
Wychodząc z cienia, zdrowie kobiet nie przestaje jednak budzić kontrowersji....
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Więcej możesz przeczytać w 9/2025 (120) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.