Biznesowa grupa wsparcia

W mastermindzie chodzi o wymianę doświadczeń, odmienne spojrzenia. Dobrze, by uczestnicy mieli różne zawody i stanowiska.
W mastermindzie chodzi o wymianę doświadczeń, odmienne spojrzenia. Dobrze, by uczestnicy mieli różne zawody i stanowiska. / fot. Shutterstock
Do czego przydaje się mastermind i jak go stworzyć, opowiada Agnieszka Pełka-Szajowska, psycholożka, menedżerka i trenerka biznesu.

Kiedy pierwszy raz usłyszałam o mastermindzie, zapragnęłam do takiej grupy dołączyć. Brzmiało kusząco: spotykać się regularnie z osobami, w podobnej sytuacji zawodowej, by wspierać się nawzajem i pomagać sobie rozwiązywać problemy. Czy w praktyce to wygląda tak dobrze jak w teorii?

Jeśli mastermind jest dobrze skonstruowany i jeśli jego uczestnicy przestrzegają zasad, to tak. Pracowałam kiedyś w firmie, która w pewnym momencie bardzo gwałtownie urosła. Wielu pracowników, którzy wcześniej nie zarządzali ludźmi, w tym ja, objęło stanowiska kierownicze. I jak to zwykle w przypadku awansów przyznawanych za specjalistyczną wiedzę i kompetencje bywa, oczekiwano, że będziemy mieli wgrane programy udzielania feedbacku, zarządzania pracownikami i delegowania obowiązków.

A wy, rozumiem, dopiero musieliście się tego nauczyć.

Tak i zaczęliśmy się w tym wspierać. Raz w miesiącu szliśmy na przedłużony lunch i przez półtorej godziny gadaliśmy o naszych zawodowych problemach, np. kolega pytał koleżankę: „Jak ty mu właściwie dajesz ten feedback?”. To było naprawdę świetne! Dzięki temu wiedziałam, że trawa u moich kolegów i koleżanek wcale nie jest bardziej zielona. Opowiadaliśmy sobie, jak rozwiązujemy różne problemy i dbaliśmy o to, by każda osoba miała swój czas, podczas którego otrzymywała pomoc od innych. To był pierwszy mastermind, w jakim uczestniczyłam. Wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, że to się tak nazywa. Stworzyliśmy go spontanicznie z potrzeby chwili.

Jak długo funkcjonował?

Dwa lata. Czasem była nas czwórka, czasem piątka, czasem szóstka – jedni odchodzili z firmy, drudzy przychodzili. Dochodzili do nas też ludzie, z którymi już wcześniej pracowaliśmy, ale którzy właśnie o nas usłyszeli i chcieli dołączyć. Natomiast świadomie pierwszy mastermind stworzyłam, gdy założyłam własną firmę. Znalazłam ludzi, którzy tak jak ja niedawno odeszli z etatu i rozpoczęli własną działalność w branży edukacyjnej. Udało mi się stworzyć grupę złożoną z osób, które nie były dla siebie bezpośrednią konkurencją. Ja miałam najmniej doświadczenia z nich wszystkich. Byłam zupełną świeżynką. Pamiętam, jak pierwszy raz poprosiłam ich o feedback, a konkretnie o ocenę mojej pierwszej oferty dla klienta. Myślałam sobie: „Jaką świetną prezentację zrobiłam. Po prostu geniusz ze mnie!”. I ten geniusz usłyszał… Uwagi były krytyczne chociaż wypowiadano je z troską i życzliwością. Na to się umówiliśmy po to, by nie bać się szczerze opowiadać o problemach. Dowiedziałam się m.in., że niektórzy w ogóle nie rozumieli, co ja chcę sprzedać. Poprosiłam więc ich o pomoc w skonstruowaniu nowej oferty i tę pomoc dostałam. To miało dla mnie wielką wartość. Aby uzyskać taką pomoc na zewnątrz, musiałabym pewnie długo szukać...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

Więcej możesz przeczytać w 4/2025 (115) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ