Biznes bez granic. Wywiad z Piotrem Kubą
Piotr Kuba, fot. mat. prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 6/2022 (81)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Czy niestabilne czasy to właściwy moment, by myśleć o biznesowej ekspansji?
Cykle koniunkturalne w gospodarce są czymś naturalnym. To, że sytuacja rynkowa raz jest bardziej korzystna i przewidywalna, a innym razem trudniejsza i zmienna, oczywiście wpływa na nastroje inwestorów, ale tylko w krótkoterminowej perspektywie. Na ekspansję zagraniczną powinniśmy jednak patrzeć w perspektywie długoterminowej. Bieżąca sytuacja czy zawirowania rynkowe nie mogą być jedynym czynnikiem, który decyduje o realizacji planów inwestycyjnych.
Czyli strategia „na przeczekanie” niekoniecznie jest w trudnych czasach najlepsza?
Decyzja o rozpoczęciu ekspansji zagranicznej powinna być rezultatem głębokich analiz i przemyśleń strategicznych. Jeśli wynika z nich, że dzięki ekspansji zagranicznej firma może pokonać pewne bariery rozwoju, to powinna się do niej przygotować i w odpowiednim momencie ją przeprowadzić.
Mam jednak pewną wątpliwość. Pandemia pokazała, że długie łańcuchy dostaw bywają niebezpieczne. Wiele firm miało kłopoty, bo za bardzo uwierzyło w globalizację. Czy nie jest to jednak argument, by wstrzymać się z inwestycjami zagranicznymi?
Wręcz przeciwnie. Zabezpieczanie łańcuchów dostaw jest jednym z pięciu kluczowych trendów kształtujących rynek bezpośrednich inwestycji zagranicznych, jakie zidentyfikowaliśmy w raporcie „Polskie inwestycje zagraniczne: nowe trendy i kierunki”. Także OECD wskazuje, że to właśnie ekspansja zagraniczna może być jednym ze skutecznych sposobów budowania odpornych łańcuchów dostaw.
Jak to możliwe?
Podam przykład. Inwestując w projekty związane z przeniesieniem produkcji komponentów bliżej miejsca produkcji finalnego produktu albo budową magazynów i centrów logistycznych umożliwiających zwiększenie poziomu zapasów krytycznych półproduktów, można zabezpieczyć się przed ryzykiem ewentualnych zakłóceń w przyszłości.
Gdy pytam biznesmenów i ekspertów o receptę na niestabilne czasy, często słyszę magiczne słowo „dywersyfikacja”. Na ile inwestycje zagraniczne mogą nam w niej pomóc?
Ekspansja zagraniczna jest niewątpliwie jednym ze sposobów na dywersyfikację i to w wielu wymiarach. Wszystko zależy od konkretnych motywacji firm – dla jednych może to być szansa na geograficzne zróżnicowanie przychodów i wzrost marży, dla innych pozyskanie nowych dostawców funkcjonujących na różnych rynkach czy dostęp do tańszych czynników produkcji.
Nie ma co ukrywać, że ekspansja zagraniczna to także ryzyko. Jak je minimalizować?
Między innymi właśnie w odpowiedzi na tę potrzebę kilka lat temu powstał Fundusz Ekspansji Zagranicznej, który współfinansuje inwestycje zagraniczne polskich firm i jako inwestor finansowy przyjmuje na siebie część ryzyka – proporcjonalnie do swojego zaangażowania w projekcie. Dzięki zapewnieniu stabilnego, długoterminowego finansowania inwestor może skupić się na kwestiach operacyjnych, co ma kluczowe znaczenie zwłaszcza na wczesnym etapie inwestycji.
Przez lata transformacji to Polska próbowała ściągać do siebie inwestorów. To myślenie niekiedy pokutuje do dziś. Niekiedy można usłyszeć, że polski kapitał powinniśmy inwestować w Polsce. Jak odpowiedzieć takim sceptykom?
Bezpośrednie inwestycje zagraniczne to dla wielu firm kolejny krok rozwojowy. Często bez wyjścia poza granice kraju macierzystego nie mogłyby dalej rosnąć, co wynika przede wszystkim z określonej pojemności rynku, ale też innych barier. Polski rynek, choć relatywnie duży, w pewnym momencie często przestaje być wystarczający. Wówczas przedsiębiorcy zwykle decydują się na to, by wykorzystać szanse, jakie daje ekspansja zagraniczna.
Więcej możesz przeczytać w 6/2022 (81) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.