"Najazd na restaurację" w Cieszynie. Właściciel: Będziemy działać dalej

Fot. Restauracja u Trzech Braci
Fot. Restauracja u Trzech Braci
Kilkanaście radiowozów, ludzie skandujący "j**** PiS" i klienci ze spokojem jedzący pizzę - tak wyglądało niedzielne popołudnie w cieszyńskiej Restauracji U Trzech Braci, która od piątku przyjmuje gości również stacjonarnie. - Sanepid kontrolował nawet termin ważności płynu do naczyń. Będziemy otwarci dalej - deklaruje Tomasz Kwiek, współwłaściciel restauracji.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Niedzielne popołudnie w pobliżu cieszyńskiego Teatru im. Adama Mickiewicza nie należało do najspokojniejszych. To właśnie kilka metrów od słynnej placówki kulturalnej mieści się Restauracja u Trzech Braci (nazwa to nawiązanie do cieszyńskiej legendy, według której miasto miało założyć trzech braci), która od dwóch dni obsługuje klientów również stacjonarnie. O stolik trudno, trzeba mieć rezerwację.

Pod knajpą - blokując przejazd - zaparkowało kilkanaście radiowozów. Według relacji świadków, funkcjonariusze mieli przyjechać aż z oddalonego o ok. 30 km Bielska-Białej. - Ja właśnie przyjechałam tutaj z Bielska, mijała mnie kolumna radiowozów - mówi kobieta, która zjawiła się pod restauracją, by protestować. Właściciel lokalu zdradził mi, że na miejscu miał się stawić również Komendant Wojewódzki Policji z Katowic, ale nie jest to potwierdzona informacja.

Mnóstwo ludzi nagrywało zamieszanie. Jeden z trzymających smartfona i mikrofon krzyczał rozemocjowany, że w Cieszynie są już wszystkie polskie media antysystemowe. "Uprasza się policję o zachowanie zgodne z prawem i zrobienie przejazdu" - nawoływano przez megafon. Funkcjonariusze spisywali osoby bez maseczek, a w tłumie można było dojrzeć również posła Lewicy - Przemysława Koperskiego - który mówił, że tyle policji ostatni raz widział w Cieszynie podczas organizowanego w mieście etapu Tour de Pologne, kilka lat temu. "Pierwszy w Polsce najazd na restaurację" - skandował tłum. "Hańba!"

W pewnym momencie z samochodów puszczono muzykę - śpiewano "j**** PiS" do melodii z hitu Erica Prydza - ludzie nawoływali do tańca. Do restauracji weszło kilkunastu funkcjonariuszy, kilku z nich zagrodziło wejście i nikogo nie wpuszczało do środka, nawet mediów. Z lokalu próbował wyjść jeden z kucharzy, policja go nie wypuściła, doszło do szamotaniny. - Dostałem informację, że będzie można odebrać zamówione wcześniej jedzenie. Rozumiem, że wszyscy zamówiliście, prawda? - krzyknął do tłumu, a ten odpowiedział mu oklaskami.

Całą sytuację znad posiłków obserwowali klienci (lokal był pełen), zanim wejście zostało zagrodzone, wielu ludzi odbierało zamówienia, głównie pizzę. Jak informuje mnie pracownik restauracji, policja wylegitymowała wewnątrz 2-3 osoby, znajomych współwłaściciela.

Przed godz. 18, nagle, policja odjechała. Tłum jeszcze przez kilka minut stał pod restauracją, ludzie sobie gratulowali. - Polacy znów pokazują, że są zjednoczeni - tłumaczy młody mężczyzna. Do lokalu wciąż wchodzili goście, z współwłaścicielem Tomkiem rozmawiałem na zewnątrz, bo w środku był zbyt duży tłok. Co chwilę zaczepiali nas palący goście, którzy mówili do Tomka, że trzymają za niego kciuki i na pewno przyjdą jeszcze niejeden raz.

Co tu się dzisiaj wydarzyło?

Tomasz Kwiek: Mieliśmy dwa najazdy policji. Pierwszy raz przyjechali ok. 13, było kilku funkcjonariuszy. Zapowiedzieli wtedy, że przyjadą znów za dwie godziny. Wrócili dużo liczniej. Zjawili się, bo otrzymali donos, że odbywa się coś niezgodnego z prawem.

To pierwsza kontrola w ostatnich dniach?

Stacjonarnie postanowiliśmy otworzyć się w piątek. Już wtedy mieliśmy pierwszy najazd policji, w sobotę razem z policją zjawił się również Sanepid. Byłem pewien, że oni przyjechali osobno, że Sanepid wezwał policję, ale okazało się, że oni jeżdżą wspólnie. Sanepid przyjechał prywatnym samochodem z trzema funkcjonariuszami policji w cywilu. 

Jak to wyglądało?

Panie z Sanepidu poinformowały nas, że nie mamy prawa działać. Nie zgodziliśmy się na zaprzestanie działalności. Wtedy inspektorki przystąpiły do czynności kontrolnych związanych z kontrolą sanitarną. To dziwne - kontrola najpierw miała dotyczyć przestrzegania zaleceń sanirarnych związanych z Covid-19, ale przekształciła się w kontrolę sanitarną. Ona była jedną wielką komedią.

Dlaczego?

Panie przyszły kompletnie nieprzygotowane. Wymagały od nas, byśmy zapewnili im wszystko - łącznie z ubiorem - żeby mogły wejść na kuchnię i na zaplecze. Z tego, co mi wiadomo, to nie jest nasz obowiązek. Panie chodziły bez nakryć głowy, bez rękawiczek i twierdziły, że mamy bałagan, bo zobaczyły w magazynie trochę wysypanej mąki. Kiedy zwróciłem uwagę, że to tylko mąka, jedna z pań powiedziała, że jestem bardzo nieuprzejmy. Skontrolowano też daty ważności do spożycia, nawet płynu do zmywania naczyń. Miałem datę odczytać, ale na opakowaniu nie było takiej informacji, była tylko data produkcji. 

Skończyło się to karą finansową? Otworzyliście zbiórkę na Zrzutce.

Zbiórka to impuls. Już wczoraj otrzymaliśmy wiele wiadomości: od restauratorów z całej Polski, klientów nas popierających. To była ich sugestia, by mieć z czego zapłacić ewentualne nałożone przez nas kary. Chcę to wyjaśnić - my nie zbieramy tych pieniędzy, by je sobie zabrać. Każda kwota zostanie w sposób jawny wykorzystana. 

Dlaczego akurat teraz zdecydowaliście się na otwarcie? To ma związek z niedawną decyzją sądu w Opolu, który uchylił grzywnę nałożoną przez Sanepid na jeden z salonów fryzjerskich?

Ta decyzja nam bardzo pomogła. To jest to, co myśmy wiedzieli. Nie wiedzieliśmy tylko jednej rzeczy - jak się zachowają sądy. Obawa przed orzecznictwem to obecnie tak naprawdę jedyna rzecz, która powstrzymuje restauratorów przed ponownym otworzeniem biznesu. Oni się boją, bo nie mają pewności, co wydarzy się w sądzie. 

Ślędzę facebookowe grupy dla restauratów. Tam co jakiś czas pojawiają się głosy o solidarnym otwarciu lokali, ale dominuje jednak sceptycyzm. 

Myślę, że to tylko kwestia czasu. Właściciele wielu restauracji mają odłożone pieniądze, ale te pieniądze kiedyś się skończą. Jeśli ktoś ma knajpę, gdzie zatrudnia 50 osób - nie płaci im oczywiście pensji minimalnych, bo nie znajdziesz kucharza za pensję minimalną - to generowane są ogromne koszty. A to przecież nie wszystko, bo jeszcze jest ZUS, czynsz, energia elektryczna itd. 

Nadal będziecie otwarci?

Taki mamy zamiar.

O sobotnią kontrolę sanitarną zapytaliśmy Sanepid oraz przedstawicieli policji. Kiedy tylko otrzymamy odpowiedź, opublikujemy ją na naszych łamach.

AKTUALIZACJA

Komenda Powiatowa Policji w Cieszynie wydała oświadczenie dotyczące weekendowych zdarzeń:

Cieszyńska Policja wspólnie ze służbami sanitarnymi na co dzień podejmuje wiele interwencji, w tym również te związane z obecnie obowiązującymi zasadami dotyczącymi zapobiegania rozprzestrzeniania się koronawirusa. Pamiętajmy, że najlepszą formą walki z pandemią wirusa SARS-CoV-2 i jej skutkami, pozostaje dystans społeczny i przestrzeganie obowiązujących zasad. Dyscyplina społeczna pozwala uchronić przed wirusem siebie, ale także innych.

Każdego dnia policjanci, wśród innych obowiązków związanych z zapewnieniem bezpieczeństwa obywateli, prowadzą działania, które mają na celu zahamowanie rozprzestrzeniania się Covid-19. Stróże prawa głównie zwracają szczególną uwagę na kwestię zasłaniania ust i nosa. Ponadto codziennie kontrolują osoby objęte kwarantanną i izolacją. Podstawowym zadaniem policjantów jest reakcja na zgłoszenia związane z nieprzestrzeganiem obowiązujących zasad przeciwko rozprzestrzenianiu się wirusa.

Nie inaczej było ze zgłoszeniami dotyczącymi prowadzenia działalności stacjonarnej jednej z cieszyńskich restauracji. Zgłoszenia przekazywane były przez obywateli informujących o nieprawidłowościach, które dotyczyły faktu spożywania posiłków wewnątrz lokalu. Informujemy, że policjanci w trakcie minionego weekendu podejmowali czynności w tej sprawie czterokrotnie, w tym raz udzielając wsparcia pracownikom Sanepidu.

Policjanci wylegitymowali łącznie 26 osób. W dziesięciu przypadkach zakończyli legitymowanie pouczeniem. W pozostałych przypadkach przeprowadzone zostaną czynności wyjaśniające. Czynności, które prowadzili mundurowi każdorazowo polegały na ustaleniu stanu faktycznego oraz danych świadków. Materiały w sprawie działalności restauracji zostaną przekazane do dalszego prowadzenia cieszyńskiemu Sanepidowi.

W związku z faktem, że w miejscu prowadzenia interwencji przebywało kilkadziesiąt osób, w celu zapewnienia bezpieczeństwa wszystkim uczestnikom, zarówno osobom przebywającym w rejonie lokalu, jak i samym funkcjonariuszom w czynnościach uczestniczyło łącznie 21 funkcjonariuszy. Pamiętajmy, że obostrzenia mają przede wszystkim zapobiegać rozprzestrzenianiu się koronawirusa. Nieprzestrzeganie ich może narazić na utratę zdrowia lub życia nie tylko nas samych, ale również naszych bliskich i osoby trzecie. Dlatego też w trosce o zdrowie mieszkańców niezmiennie apelujemy o przestrzeganie obowiązujących zasad w tym zakresie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ