W biznesie

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk / Fot. East News
Jak co miesiąc, prezentujemy najważniejsze informacje ze świata biznesu.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2024 (103)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Polski biznes nie chce pracować krócej

Im mniejsza firma, tym bardziej przeciwna wprowadzeniu w Polsce czterodniowego tygodnia pracy – wynika z najnowszych badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Tymczasem Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zleciło już fachowe ekspertyzy w sprawie skrócenia czasu spędzanego przez Polaków w pracy.

Chciałabym, żeby w tej kadencji doszło do skrócenia czasu pracy – oświadczyła Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, ministra rodziny, pracy i polityki społecznej. Wypowiedź ta sprawiła, że powróciły pytania o wprowadzenie w Polsce czterodniowego tygodnia pracy. Polityczka zwróciła uwagę, że obecna liczba godzin w miejscu pracy została ustalona mniej więcej 100 lat temu. – Od tego czasu technologia poszła do przodu, a efektywność pracy nie równa się jej długości. Polacy są jednymi z najdłużej pracujących pracowników w Unii Europejskiej, brakuje im czasu na życie, przyjaźń, miłość czy spędzanie czasu z rodziną – dodała. 

Rzeczywiście z danych OECD wynika, że statystyczny Kowalski przepracowuje w ciągu roku średnio 1830 godz. To drugi najwyższy wynik w Europie i szósty wśród państw OECD. Dziemianowicz-Bąk zleciła już Centralnemu Instytutowi Ochrony Pracy przygotowanie analiz dotyczących efektywności w odniesieniu do długości tygodnia pracy. 

Co na to polscy przedsiębiorcy? Wygląda na to, że są sceptyczni. Jak wynika z badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego, ponad jedna trzecia dużych (36 proc.) i średnich (35 proc.) firm nie planuje wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy, chociaż uznaje takie rozwiązanie za możliwe, biorąc pod uwagę specyfikę działalności przedsiębiorstwa. Dodatkowo 51 proc. respondentów odpowiedziało, że przejście na czterodniowy tydzień pracy jest niemożliwe ze względu na specyfikę ich branży. Im mniejsza firma, tym bardziej przeciwna skracaniu tygodnia pracy. W grupie firm średnich nie widzi możliwości wprowadzenia czterech roboczych dni aż 52 proc. respondentów, zaś w grupie dużych 47 proc. W sferze planów skrócenie tygodnia pracy jest u 8 proc. średnich i 10 proc. dużych przedsiębiorstw. 

Na Zachodzie eksperymenty z wykorzystaniem czterodniowego tygodnia pracy prowadzone są już od kilku lat. W Niemczech wprowadzenie tego rozwiązania proponował w zeszłym roku największy związek zawodowy IG Metall. Powoływał się przy tym na argumenty ekonomiczne, m.in. takie, że krótszy tydzień pracy to lepsza efektywność i lepszy dostęp do siły roboczej. Pozytywny efekt na dobrostan pracowników potwierdza z kolei aż 82 proc. ankietowanych z Wielkiej Brytanii, którzy pracowali krócej. Połowa firm, która brała udział w eksperymencie, odnotowała też spadek rotacji pracowników. - Wniosek ten jest interesujący zwłaszcza w kontekście naszego badania, w którym respondenci z co trzeciej firmy stwierdzili, że rotacja pracowników jest problemem poważnie oddziałującym na ich działalność - zauważa Paweł Leszczyński z PIE.

Liczby:

- 51 proc. polskich firm twierdzi, że przejście na czterodniowy tydzień pracy w ich branży jest niemożliwe 

- 5 proc. średnich firm rozważa wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy 

- 8 proc. dużych firm rozważa wprowadzenie cztero- dniowego tygodnia pracy 

- 51 proc. firm uczestniczących w brytyjskim pilotażu czterodniowego tygodnia pracy zaadaptowała ten model na stałe

Polacy wykluczeni cyfrowo

W ostatnim czasie w Polsce mieliśmy już przywódców, którzy nie mieli konta ani nie korzystali z internetu. Okazuje się, że nie są oni na tle rodaków wyjątkami. Z badań Eurostatu wynika, że Polacy mają znacznie mniejsze umiejętności cyfrowe niż unijna średnia. 

Lata 20., które przeżywamy, zostały przez Unię nazwane Cyfrową Dekadą. Bruksela chce, by był to czas szybkiego wzrostu rozwoju kompetencji cyfrowych Europejczyków. Według planów w 2030 r. aż 80 proc. mieszkańców Unii powinno móc się pochwalić „podstawowymi umiejętnościami cyfrowymi”. Co to konkretnie znaczy? 

By zostać uznanym za osobę posiadającą takie umiejętności, uczestnik badania musi spełniać pięć kryteriów. Po pierwsze, powinien korzystać z informacji i danych w internecie. Po drugie, umieć się komunikować i współpracować przez internet. Po trzecie, tworzyć treści, korzystając z komputera. Po czwarte, zachowywać bezpieczeństwo w świecie cyfrowym. I po piąte, – umieć dzięki internetowi rozwiązywać problemy. 

W Unii kryteria te spełnia w tej chwili 55,4 proc. obywateli. W Polsce zaledwie 44,3 proc. Europejskimi liderami pod tym względem są Holandia, Finlandia i Norwegia. Te trzy kraje już dziś spełniają wyśrubowane normy, które wyznaczono na koniec obecnego dziesięciolecia. 

W Polsce najbardziej niepokojąca jest sytuacja osób starszych, których wyniki są aż dwukrotnie gorsze niż unijna średnia. – Tymczasem wykluczenie cyfrowe osób w okolicach i po 50. roku życia może utrudniać realizację potencjału gospodarczego takich osób – zauważa Łukasz Baszczak, ekspert PIE. – Mogą się też powielać negatywne stereotypy na temat seniorów, powodujące ageizm, czyli dyskryminację ze względu na wiek. Będzie to utrudniać takim osobom znajdowanie zatrudnienia – dodaje.

Chińczyki trzymają się mocno

Wbrew pandemicznym deklaracjom o potrzebie tworzenia bezpiecznych łańcuchów dostaw w ostatnich latach uzależnienie europejskiego przemysłu od materiałów importowanych z Chin nie tylko nie zmalało, ale wręcz wzrosło. 

W latach 2018-2022 udział chińskich materiałów w ogóle materiałów zużytych na potrzeby przetwórstwa przemysłowego państw UE zwiększył się o 1,2 p.p. Materiały pochodzące z Państwa Środka mają największe znaczenie przy produkcji w Słowenii, Holandii i… Polsce. Najmniej od Chin uzależnieni są Austriacy, Estończycy i Łotysze. 

A jak to wygląda w poszczególnych branżach? Chińskie materiały są w coraz większym stopniu potrzebne do produkcji komputerów, urządzeń elektrycznych i optycznych, produkcji tekstyliów i odzieży, samochodów, maszyn i urządzeń. Czy to znaczy, że nie ma żadnych dobrych wiadomości? Na szczęście są. Udział Chin w imporcie zewnętrznym zmniejszył się w Danii, Czechach, Irlandii, Austrii, Niemczech, Szwecji, Holandii, a także (choć bardzo nieznacznie) Polsce. – Malejący udział Chin w dostawach części unijnych państw może być oznaką zapoczątkowanych w czasie pandemii działań mających na celu przeniesienie produkcji bliżej krajów macierzystych – ocenia Łukasz Ambroziak z PIE. - Proces relokacji produkcji zajmuje jednak czas i wymaga środków, stąd efekty podejmowanych obecnie działań mogą być widoczne z pewnym opóźnieniem – dodaje.

Coraz więcej ludzi na świecie żyje w slumsach

Ponad 1 mld osób na świecie żyje obecnie w slumsach – wynika z danych Organizacji Narodów Zjednoczonych. 

Liczba ta od 2000 r. zwiększyła się o 165 mln. Chodzi o dzielnice nędzy, w których jest problem z dostępem do wody pitnej, infrastruktury wodno-kanalizacyjnej, a budynki są małe i nietrwałe. Jest jednak jedna dobra wiadomość: mimo rosnącej liczby osób zamieszkujących slumsy ich udział w światowej liczbie ludności miast powoli, ale systematycznie się zmniejsza. Na przełomie wieków w slumsach mieszkało 31 proc. populacji miejskiej na świecie. Dziś „zaledwie” 24 proc. Taki spadek jest wynikiem wyższego tempa przyrostu liczby ludności miast w porównaniu z przyrostem liczby ludności zamieszkujących slumsy. W pierwszych dwóch dekadach XXI w. populacja miast na świecie wzrosła bowiem o 52 proc., a dzielnic biedy o 18 proc. 

Gdzie powstają slumsy? Według ONZ przede wszystkim w regionach dotkniętych biedą, dużym rozwarstwieniem społecznym oraz z niewydolnymi instytucjami państwowymi. Istnieniu dzielnic biedy sprzyja szybka, niekontrolowana urbanizacja, brak efektywnej polityki społecznej oraz brak planowania rozwoju miast. 

Gdzie jest najwięcej slumsów? Przede wszystkim w Azji oraz Afryce Subsaharyjskiej. W tych dwóch regionach żyje obecnie aż 85 proc. wszystkich mieszkańców takich dzielnic. Absolutnymi rekordzistami pod tym względem są Indie oraz afrykański Czad. 

Niestety według szacunków ONZ dzielnice biedy będą coraz powszechniejszym zjawiskiem w wielu regionach świata. W ciągu kolejnych trzech dekad liczba mieszkańców takich miejsc zwiększy się o kolejne 2 mld. Za połowę tego przyrostu będzie odpowiadać osiem państw: Nigeria, Filipiny, Etiopia, Tanzania, Indie, Demokratyczna Republika Konga, Egipt oraz Pakistan. 

Zdaniem Anny Tibaijuki, szefowej ONZ-Habitat, slumsy rozwijają się tak szybko z powodu dużej migracji ludności ze wsi do miast, zwiększenia ubóstwa w miastach i nierówności, a także marginalizacji biednych dzielnic. - Do tego dochodzi jeszcze brak dostępu ubogich ludzi do niedrogiej ziemi, na której można zamieszkać, niewystarczające inwestycje w nowe, niewymagające dużych przychodów mieszkania i niedostateczne inwestowanie w istniejący rynek mieszkaniowy – ocenia. 

Przedsiębiorczy jak Ukrainiec

Co 10. działalność gospodarczą w Polsce zakładają obywatele Ukrainy. Tylko w ciągu ostatniego roku w Polsce zarejestrowano 44,5 tys. ukraińskich firm, w tym prawie 29 tys. działalności jednoosobowych. Jednocześnie blisko 75 proc. aktywnych działalności rejestrowanych w Polsce przez cudzoziemców prowadzą właśnie Ukraińcy. Aż 38 proc. jednoosobowych działalności zakładanych przez obywateli Ukrainy należy do kobiet. To proporcjonalnie więcej o 4 p.p. niż w przypadku Polek.

Sztuczna inteligencja pomaga brytyjskim piłkarzom

Najlepsze kluby piłkarskie Wielkiej Brytanii używają sztucznej inteligencji do wyszukiwania przyszłych gwiazd sportu – podaje CNN. Służy do tego aplikacja aiScout umożliwiająca przysłanie przez kandydatów na zawodników filmu z serią wykonanych przez siebie ćwiczeń. Wyniki są analizowane przez AI, dzięki czemu kluby mają dostęp do znacznie większej bazy talentów niż w przypadku „analogowych” obserwacji piłkarzy. Za pomocą różnych filtrów przyszłe gwiazdy sportu można wyszukiwać w podziale na wiek, płeć, a także pozycję na boisku. Partnerami aplikacji są obecnie dwa kluby z angielskiej Premier League (EPL): Chelsea i Burnley. – Udostępniamy te dane, aby lepiej wykorzystać czas piłkarskich łowców głów – mówi Richard Felton-Thomas, dyrektor operacyjny ai.io, firmy, która opracowała aplikację. - Możemy im powiedzieć: tu i tu jest trzech zawodników, którzy podwyższą standardy gry w twojej drużynie. Zainteresujcie się nimi! – dodaje. 

CNN podaje przykład Bena Greenwooda, 17-latka, który nie miał nigdy żadnego stażu w profesjonalnej drużynie piłkarskiej. Dopiero dzięki aplikacji trafił w ręce poszukiwaczy talentów z Chelsea. Dziś z sukcesami występuje w Premier League.

Leki na odchudzanie motorem amerykańskiej gospodarki

Leki na odchudzanie mogą pobudzić amerykańską gospodarkę nawet o bilion dolarów – wynika z raportu analityków Goldman Sachs. Wydaje się więc, że niedawno zarejestrowane leki na otyłość są nadzieją nie tylko pacjentów, ale i ekonomistów. 

Preparaty takie jak ozempic, wegovy czy mounjaro są znane od lat, ale dotąd były stosowane w leczeniu cukrzycy. W badaniach klinicznych okazały się jednak niezwykle skuteczne w leczeniu otyłości. I od tej pory dosłownie podbijają świat. Zdaniem specjalistów ich zażywanie może zwiększyć PKB w Stanach Zjednoczonych nawet o 1 proc. Do końca dekady rynek tych leków może osiągnąć nawet 100 mld dol. rocznie. Wzrost PKB będzie związany nie tylko z dynamicznie rozwijającym się rynkiem samych medykamentów, ale też mniejszą liczbą powikłań zdrowotnych wynikających z otyłości i powiązanym z tym wzrostem wydajności pracy. – Badania naukowe pokazują, że osoby otyłe są mniej zdolne do pracy i charakteryzują się mniejszą produktywnością – czytamy w raporcie.

Wygrana miesiąca

Magdalena Zmitrowicz, wiceprezeska zarządu Banku Pekao SA

Za wkład w rozwój bankowości MŚ otrzymała prestiżowy tytuł SME Banker of The Year w konkursie międzynarodowej organizacji Qorus

Przegrany miesiąca

prof. Adam Glapiński, prezes NBP

Koalicja rządowa zdecydowała się postawić go przed Trybunałem Stanu. To pierwszy w historii Polski przypadek wszczęcia procedury odpowiedzialności konstytucyjnej szefa banku centralnego

Liczby miesiąca

19,9 mld zł – o tyle wzrosło zadłużenie Skarbu Państwa w ciągu lutego. To rekord! 

1 bln 385 mld zł obecnie wynosi dług Skarbu Państwa. To najwięcej w historii 

991 mld zł wynosiło to zadłużenie przed pandemią

Akcja miesiąca

Regionalne Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Krakowie oferuje krwiodawcom majonez i chałwę zamiast tradycyjnej czekolady.

Cytat miesiąca

Przez dekady Europa nie inwestowała wystarczająco w obronność. Teraz przyszedł czas, by przestawić gospodarkę na tryb wojenny

Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej, w liście do unijnych przywódców

My Company Polska wydanie 4/2024 (103)

Więcej możesz przeczytać w 4/2024 (103) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ