Sklepy omijają zakaz i sprzedają alkohol przez Internet. "Zmiana przepisów jest potrzebna"
Fot. Pixabay.comPaździernikowe zamknięcie restauracji, barów i klubów, które trwa do dziś to wyzwanie nie tylko dla właścicieli lokali, ale też producentów napojów alkoholowych takich jak lokalne rzemieślnicze browary. Wielu z nich dystrybucję opierało głównie na sprzedaży w punktach gastronomicznych. Co prawda pandemia zmienia realia działania biznesu i pozwala zupełnie nowym branżom wejść do sieci - o czym świadczą choćby szybkie wzrosty sprzedaży w internetowych sklepach spożywczych - to jednak producentom alkoholu na przeszkodzie stają względy prawne.
Sprzedaż alkoholu przez Internet - prawo
Regulacje, które utrudniają dystrybucję wyrobów alkoholowych przez internet, są o dekadę starsze niż pierwsze połączenia internetowe w Polsce. Ich podstawą jest Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi z 1982 r. Ogranicza ona liczbę podmiotów, którym wolno sprzedawać alkohol, za pomocą koncesji udzielanej przez samorządy.
Głównym powodem istnienia restrykcji w dostępie do alkoholu jest uniemożliwienie zakupu go osobom nieletnim, przy czym kluczowe w interpretacjach przepisów okazuje się kryterium lokalizacji. Zawęża ono listę miejsc, gdzie może dojść do sfinalizowania transakcji do sklepów i lokali z koncesją, a wyklucza prywatne mieszkania. Technicznie rzecz biorąc, legalne jest więc samo zakupienie alkoholu online. Jedynie jego wydanie nie powinno mieć miejsca na progu mieszkania kupującego, a jedynie na miejscu w sklepie.
Powyższe rozróżnienie otwiera zatem furtkę dla najczęstszej metody znajdowania wyjścia z niekorzystnej dla producentów sytuacji prawnej. Jest nią korzystanie z usług tzw. pełnomocnika, któremu konsument zleca odbiór nabytego drogą elektroniczną alkoholu w sklepie i dostarczenie go do domu. Pełnomocnikiem może być... firma kurierska.
- Gra w kotka i myszkę z ustawodawcą może wydawać się zabawna, kiedy mamy do czynienia ze zjawiskiem o niewielkiej skali, tymczasem pandemia zmieniła proporcje. Od zeszłej wiosny obserwujemy bezprecedensowy boom na zakupy spożywcze online. Jednak w ofercie wielu sklepów e-grocery nie znajdziemy alkoholu ze względu na obawy przed działaniem na granicy prawa. Jednocześnie dla dużej części producentów i sprzedawców zmagającej się aktualnymi obostrzeniami inwestycja w e-commerce mogłaby stać się kołem ratunkowym dla ich biznesów, a w czasie post-pandemicznym sposobem na wyjście z kryzysu. Pomogłaby im mała zmiana przepisów i wdrożenie technologii ograniczającej możliwość zakupu tylko dla osób pełnoletnich, która już istnieje - zauważa Paweł Szewczyk, wiceprezes zarządu merce.com.
Sprzedaż alkoholu przez Internet - czas na zmiany?
Pełne zezwolenie na sprzedaż alkoholu przez internet w Polsce było przedmiotem jednej z poprawek do tzw. Tarczy 4.0. Kilka tygodni później znalazło się też w poselskim projekcie ustawy zmieniającym regulacje sprzed niemal 40 lat. Jak dotąd jednak proponowane zmiany nie nabrały mocy prawnej, choć kilka tygodni temu do ministerstwa zdrowia wpłynęła kolejna interpelacja poselska z prośbą o rekomendację w tym obszarze. O liberalizację przepisów apelowało też w ubiegłym roku Polskie Stowarzyszenie Browarów Rzemieślniczych.
Wyeliminowanie ryzyka sprzedaży alkoholu nieletnim mogłoby się odbywać przez dopilnowanie, że nie będą w oni w stanie dokonać zakupu ani nawet wejść do e-sklepu bez potwierdzenia tożsamości. Obecny system funkcjonujący na stronach z wyrobami alkoholowymi polegający na deklaratywnym podaniu swojego wieku okazuje się niewystarczający - każdy może po prostu wybrać fałszywą datę urodzenia.
- Skoro w tradycyjnych sklepach sprzedawca porównuje zdjęcie z dowodu osobistego klienta z twarzą, którą widzi po drugiej stronie lady, w internecie też nie powinno być wymagane skomplikowane cyfrowe uwierzytelnianie, a podobna metoda. Stosuje ją na przykład estoński startup Veriff wykorzystując kamery w laptopach i smartfonach, które w sprzęcie najnowszych generacji robią zdjęcia w odpowiedni wysokiej jakości, oraz algorytm sztucznej inteligencji. Porównuje on rysy twarzy z dokumentu, z tymi, które widzi kamera w tej chwili. W Polsce działają podobne rozwiązania, jak choćby Authologic, który oferuje weryfikację tożsamości wieloma metodami, w tym za pomocą selfie czy wideo. W bardziej restrykcyjnym modelu moglibyśmy wymagać okazania dowodu przy każdym zakupie, lub też prosić o niego tylko raz, podczas zakładania konta klienta w sklepie - wyjaśnia Paweł Szewczyk.
Do wykorzystania podobnej techniki weryfikacji wieku przymierza się YouTube. We wrześniu firma ogłosiła, że dostęp do niektórych materiałów będzie wymagał zeskanowania dokumentu tożsamości. Biorąc pod uwagę globalny zasięg tego serwisu, można się spodziewać, że rozwiązanie to stanie się punktem odniesienia w podobnych sytuacjach.