Równouprawnienie po polsku
Polska ma jeden z najwyższych wskaźników udziału kobiet w branży naukowo-technologicznej / Fot. ShutterstockNauka i technologia nadal są światem męskim. Od kiedy Maria Curie-Skłodowska otrzymała po raz pierwszy Nagrodę Nobla, przez przeszło 100 lat to najbardziej prestiżowe wyróżnienie w dziedzinie fizyki, chemii i medycyny otrzymało prawie 600 mężczyzn i tylko 19 kobiet. Jednocześnie we wspomnianych dziedzinach zaledwie 28 proc. naukowców na świecie to kobiety.
Według danych Eurostatu w branży naukowo-technologicznej (science and technology) w Europie jest lepiej. We wszystkich krajach Unii Europejskiej pracuje 80 mln.osób. Aż 52 proc. stanowią kobiety. Czemu zawdzięczamy te dobre statystyki? Okazuje się, że w znacznej mierze… państwom postkomunistycznym.
Z raportu przygotowanego przez Polski Instytut Ekonomiczny wynika, że pod względem równości płci w sektorze technologicznym nasz kraj sytuuje się w europejskiej czołówce. Aż w trzech polskich makroregionach odsetek kobiet wśród pracowników tej gałęzi przekracza 58 proc. Inni członkowie UE cechujący się tak wysokim odsetkiem to m.in.: Litwa, Łotwa, Estonia, niemiecka Saksonia-Anhalt, francuska Korsyka, a także większość makroregionów Rumunii i Węgier. Z kolei najniższe odsetki obserwujemy na Malcie i we Włoszech. W obu tych państwach każdy makroregion zatrudnia w omawianej branży poniżej 50 proc. kobiet.
Prześniona rewolucja feministyczna
Jak te statystyki pogodzić z powszechnym przekonaniem, że feminizm rozwijał się głównie na Zachodzie, gdzie dodatkowo od kilku dekad prowadzona jest polityka promująca równość płci? A także z faktem, że w krajach Europy Środkowo-Wschodniej działania równościowe ciągle bywają traktowane jak nowinka? Coś tu z całą pewnością nie gra. Zaskakiwać może też fakt, że Polska znajduje się wśród pięciu krajów członkowskich UE, w których luka płacowa (czyli różnica między zarobkami kobiet i mężczyzn) wynosi mniej niż 5 proc. Nasz kraj wyprzedzają tylko cztery państwa, w tym dwa postkomunistyczne: Rumunia i Słowenia. Dla porównania ten smutny wskaźnik w Austrii i Niemczech dochodzi do 20 proc.
Fenomen ten od kilku lat próbują zrozumieć naukowcy. Nawet częściej z Zachodu niż z Polski. Kombinują, jak mogą, ale wychodzi im, że pod względem równouprawnienia kobiet komunizm był bardziej postępowy niż kapitalizm. Tyle że była to cicha albo – parafrazując tytuł książki prof. Andrzeja Ledera - prześniona rewolucja.
Niemcy kontra Niemcy
Temat fenomenu równouprawnienia ekonomicznego w naszej części kontynentu kilka lat temu wzięli na warsztat profesorowie Claudia Senik i Quentin Lippmann z paryskiej Sorbony. Uznali, że z punktu widzenia badawczego niepowtarzalnym w historii poligonem doświadczalnym są zjednoczone Niemcy. To przecież jedno społeczeństwo, na cztery dekady sztucznie i skutecznie rozdzielone na strefę socjalizmu i kapitalizmu, w dodatku później znowu zunifikowane. Marzenie każdego naukowca!
Porównując wschodnich i zachodnich Niemców,...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 2/2025 (113) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.