Przenoszenie produkcji do Polski. Wielkiej fali nie będzie

Fabryka LPP w Bangladeszu
Fabryka LPP w Bangladeszu, fot. materiały prasowe
Od ponad roku analitycy wskazują na konieczność „skrócenia łańcucha dostaw” i przeniesienia produkcji z Azji do Polski. Polskie firmy tego jednak nie robią. Chyba że po cichu.

Pandemia COVID-19 w pierwszej fazie doprowadziła do globalnego załamania światowego łańcucha dostaw. Chiny jako pierwszy kraj na świecie wprowadziły lockdown jeszcze w styczniu. Ze względu na specyfikę lokalnego kalendarza (obchody Nowego Roku, przez co większość pracowników była na urlopach w miastach rodzinnych) doprowadziło to do niemal masowego zamknięcia produkcji  – także w zakładach działających dla zachodnich firm.

Amerykańskie i europejskie firmy tygodniami walczyły o to, by zdobyć chociaż skromną część zamówionych produktów. „Ratunkiem” okazało się rozniesienie pandemii i potężny spadek popytu na całym świecie. Firmy na szybko modyfikowały systemy zarządzania dostawami, analizując m.in. kwestię przeniesienia produkcji do rodzimy państw.  Na wielką skalę exodusu z Chin jednak nie było. Firmy postawiły na dywersyfikację, mocno inwestując w budowę fabryk np. w Azji Południowo-Wschodniej.

Polskie firmy na początku pandemii również deklarowały chęć przeniesienia produkcji do Polski. Łukasz Ambroziak, analityk z zespołu handlu zagranicznego PIE, zwraca jednak uwagę na rozdźwięk między deklaracjami a czynami. – Z ostatniej edycji ankiety eksporterów przeprowadzonej przez Polski Instytut Ekonomiczny we współpracy z Głównym Urzędem Statystycznym wśród przedsiębiorstw z sekcji przetwórstwa przemysłowego wynikało, że niewiele ponad 6 proc. respondentów bierze już udział w przenoszeniu łańcuchów dostaw z Chin. Obok firm już uczestniczących w tych procesach kolejne 7,7 proc. jest potencjalnie zainteresowanych włączeniem się w relokację produkcji z Państwa Środka – tłumaczy.

Tyle, że PIE do tej pory nie jest w stanie wskazać choćby jednej firmy z Polski, która rzeczywiście zdecydowała się na przeniesienie produkcji. Jak zaznacza Łukasz Ambroziak, nie oznacza to, że nawet częściowego przeniesienia nie było. – Może to wynikać z faktu, że przedsiębiorstwa w trosce o niepogorszenie swoich relacji z chińskimi kontrahentami, nie podają tej informacji do publicznej wiadomości – tłumaczy.

Przedstawiciele największych firm produkcyjnych, które mają fabryki np. w Chinach, unikają rozmów na ten temat. Jednocześnie chwalą się inwestycjami w rozbudowę mocy produkcyjnych w Polsce. Łukasz Ambroziak zwraca uwagę jeszcze na inną, potencjalną przyczynę takich decyzji. – Jeden rok to okres, który mógł być zbyt krótki na sfinalizowanie relokacji, której proces z natury jest skomplikowany i długotrwały. Wymaga bowiem przeniesienia produkcji nie tylko danego wyrobu, ale całego jej ekosystemu włącznie z dostawcami części i podzespołów oraz odbiorcami gotowych wyrobów – wyjaśnia.

Dodajmy do tego wciąż obecną niepewność związaną z pandemią. Jeszcze kilkanaście tygodni temu w Polsce było nawet 30 tys. zakażeń dziennie i istniała realna wizja dużego lockdownu. W efekcie większych ruchów na razie nie ma. Pytanie – czy w dłuższej perspektywie będą mogły się pojawić?

Przenosin nie będzie?

Część mocy produkcyjnych rzeczywiście może powrócić do Polski, ale ze względu na bardzo niskie bezrobocie i bardzo szybko rosnące koszty prowadzenia biznesu (chociażby ceny energii elektrycznej), znacznie bardziej prawdopodobny jest inny scenariusz – przeniesienia nie mocy produkcyjnych, ale bardzo dużej dywersyfikacji geograficznej dostawców.  Łukasz Ambroziak podaje przykład powiększenia listy dostawców komponentu potrzebnego firmie. Zamiast opierać się na jednym lub dwóch dostawcach z Chin, przedsiębiorstwa mogą postawić na kilka źródeł z różnych krajów, godząc się nawet na wyższe koszty zakupu. W trudnych sytuacjach mają jednak margines do zwiększenia dostaw z alternatywnych źródeł.

– Modyfikacji ulegnie też praktykowany dotąd model zarządzania łańcuchami dostaw o nazwie just-in-time polegający na dostarczaniu potrzebnych towarów dokładnie wtedy, kiedy są potrzebne, co ma ograniczać do minimum potrzebę magazynowania. Zmiany będą przebiegać w kierunku utrzymywania pewnego poziomu zapasów, co ma zabezpieczać firmy przed niespodziewanym wstrzymaniem produkcji wskutek zakłóceń w dostawach podzespołów – informuje.

Dlatego zamiast przeniesienia fabryki wystarczy postawić na rozwój bazy magazynowej. A to w Polsce rozwija się bardzo prężnie. W I kwartale br. w Polsce na wynajem było ponad 21,5 mln mkw. powierzchni magazynowej, z czego 1,4 mln mkw. czekało na najemcę. Tylko przez trzy miesiące deweloperzy oddali do użytku 750 tys. mkw. Bardzo...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 7/2021 (70)

Więcej możesz przeczytać w 7/2021 (70) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ