Polski Ład to nie koniec! Prognozy dla firm na 2022 rok Czarka Szczepańskiego
Cezary Szczepański1. Polski Ład to nie koniec!
Myśleliście, że wprowadzenie Polskiego Ładu to już koniec „nieprzyjemnych” informacji dla przedsiębiorców od rządu? Tak się raczej nie stanie. Niemal co roku firmy musiały borykać się z kolejnymi rozwiązaniami, które niezależnie od tego, jaki miały cel, mocno utrudniały życie. Przykładowo: JPK (i ciągły rozwój tego projektu), wprowadzanie limitów płatności gotówkowych, obowiązek wprowadzania kas fiskalnych, BDO, czy też wprowadzenie PPK oraz oskładkowanie umów-zleceń. Do tego pozostały jeszcze dwa głośne pomysły, które były sygnalizowane przez rząd, ale ostatecznie nie weszły w życie. Pierwszy to test przedsiębiorcy. Tu raczej nic się nie wydarzy, bo władza znalazła skuteczniejszy sposób na podwyższenie opodatkowania firm. Ilu przedsiębiorców pozostanie na „liniowce” po wprowadzeniu Polskiego Ładu? No właśnie. Drugi pomysł – to oskładkowanie umów o dzieło. Już dziś firmy muszą zgłaszać podpisywane umowy dla celów statystycznych. W najbliższych miesiącach to właśnie wprowadzenie oskładkowania umów o dzieło (ogłoszone jako „wyrównywanie sytuacji na rynku pracy”) może zakończyć wielki projekt zmian podnoszących koszty funkcjonowania przedsiębiorstw.
Nie zapominajmy, że przyszły rok będzie także czasem walki z Polskim Ładem. Wiele przepisów cały czas budzi poważne wątpliwości interpretacyjne. Pod znakiem zapytania stoi także wykorzystanie czy to zmienionego estońskiego CIT czy ulgi na R&D. To będzie czas eksperymentów. Część z nich z pewnością zakończy się przed sądami administracyjnymi. Zarobią prawnicy i księgowi – to pewne. Trzeba także pamiętać, że ustawa będzie łatana. A to zrodzi dodatkowe trudności.
Oczywiście, to nie musi być koniec zupełnie nowych pomysłów. Bo już niedługo pojawi się Rozszerzona Odpowiedzialność Producentów. Na początku 2023 roku powróci PPK – można śmiało założyć, że poziom partycypacji znacząco wzrośnie, co wprost przełoży się na wydatki firm. A do tego trzeba dorzucić rosnące koszty prowadzenia działalności wynikające z ciągłych podwyżek cen energii (ta prognoza obowiązuje do końca 2030 roku!).
PS. Osoby, które zainwestowały w mieszkania, powinny także bacznie obserwować powrót do pomysłu wprowadzenia podatku katastralnego – dla np. drugiej lub trzeciej nieruchomości.
Dowiedz się, w co zainwestować w 2022 roku!
2. Coraz drożej (nie tylko) w święta!
Inflacja w Polsce notuje rekordowe poziomy. W listopadzie było to 7,8 proc. Szczyt przewidywany jest przez RPP i NBP na początek przyszłego roku. Na dziś ekonomiści spodziewają się, że może przekroczyć nawet 9 proc. Oczywiście, mowa o inflacji CPI, tylko konsumenckiej. Inflacja producencka w listopadzie przebiła już 13 proc. i będzie również rosła.
Sytuacja jest na tyle napięta, że przeraziła także władze. Reakcje są dwie: podwyżka stóp procentowych i tarcza antyinflacyjna. Problem w tym, że tarcza antyinflacyjna zgodnie z zapowiedziami pomoże tylko na chwilę (a i to w niewielkim stopniu). Co więcej, analitycy (np. zespół mBanku) spodziewają się, że po przywróceniu „normalnych” stawek VAT ceny wzrosną jeszcze bardziej, co sprawi, że bardzo wysoka inflacja nie tylko utrzyma się przez pierwszą połowę roku, ale zostanie z nami do końca 2022 r. – albo i dłużej!
Podwyżka stóp procentowych ma kilka skutków. Jedną z nich jest dalszy wzrost kosztów działalności przedsiębiorstw. Niemal każde finansowanie pozyskiwane od instytucji finansowej jest powiązane z WIBOR. A ten wskaźnik wzrósł. Na dziś WIBOR3M wynosi 2,4 proc. Ostatnio tak wysoki poziom notowany był w połowie 2014 roku. Pamiętajmy jednak, że do tego doliczyć trzeba marżę banku wynoszącą od 4 do nawet 5 proc. Jeśli jednak stopa referencyjna wzrośnie do 3 lub nawet 4 proc., wówczas WIBOR będzie znacząco wyższy.
Szczęśliwie polskie firmy w ciągu ostatnich dwóch lat nie zadłużały się na potęgę. Jak wynika z raportu BFG, w październiku banki raportowały poziom kredytów przedsiębiorstw w wysokości 333 mld złotych. W 2019 roku było to tylko o miliard złotych mniej. Poziom zadłużenia MSP jest wręcz niższy od tego z 2019 roku - o 10 mld. Mimo to podwyżka stawek WIBOR będzie miała konkretny wpływ na koszty działalności.
To nie jedyny problem. Wprowadzenie Polskiego Ładu doprowadzi do spadku realnego poziomu wynagrodzeń – zwłaszcza dla kluczowych pracowników zarabiających ponad 10 tys. złotych. Z pewnością przyjdą oni po podwyżkę. Wyścig na pensje będzie więc kontynuowany, co oznacza, że szczególnie mniejsi przedsiębiorcy staną przed poważnym problemem w postaci braku środków na utrzymanie strategicznych pracowników. A nowych pracowników będzie brakowało, chyba że spełni się prognoza Anity Szarlik i do Polski tłumnie ruszą wykształceni imigranci ze Wschodu.
3. Kryzys w budownictwie początkiem problemów polskiej gospodarki?
Jednym z pierwszych oznak nadchodzących problemów w gospodarce są trudności w branży budowlanej i przemysłowej. O ile produkcja przemysłowa w Polsce nie jest najgorsza (chociaż i tak dynamika wzrostu z miesiąca na miesiąc spada), to sytuacja w budowlance jest kiepska. Brak pracowników, wysokie koszty materiałów, ale przede wszystkim dość niska liczba zamówień (zwłaszcza dużych, zlecanych przez władze centralne) sprawiają, że mimo rozgrzanego rynku mieszkaniowego sytuacja wielu przedsiębiorstw jest zła. Pokazują to liczby prezentowane przez KRD. W kwietniu 2020 r. zadłużenie branży wynosiło około miliarda złotych. We wrześniu br. było to już 1,8 mld złotych. Sytuacji nie poprawiają opóźnienia w płatnościach – połowa firm z branży twierdzi, że ponad połowa wystawionych przez nich faktur nie została zapłacona w terminie. Największe problemy mają małe działalności – tu zadłużenie wynosi 940 mln złotych.
Czy czeka nas fala upadłości? Póki co tego nie widzimy, ale długa i ostra zima może stanowczo do tego doprowadzić. Sytuację w branży uratowałby na pewno wzrost inwestycji innych firm, ale na ten również próżno czekać. W dodatku także i branża mieszkaniowa zaczyna się schładzać – deweloperzy ograniczają liczbę nowych inwestycji.
Jeśli branża budowlana zacznie się walić, poważne problemy czeka cały sektor handlu zajmujący się dostawami materiałów budowlanych. Zgodnie ze stanem na wrzesień, firmy z tego sektora musiały odzyskać niemal 300 mln złotych. Zadłużenie w sektorze bankowym to około 900 mln złotych. Ryzyko jest więc spore, może się powtórzyć kryzys w branży porównywalny do tego z 2012 roku. Tym bardziej, że zdaniem wielu ekspertów w branży, na wzrost marż przez najbliższe lata nie ma co liczyć. Najsłabsi odpadną, pytanie tylko, czy w 2022 roku odpadną także duzi gracze. To wywołałoby lawinę, która wstrząsnęłaby całą gospodarką.
4. Masa akwizycji
Tam, gdzie jedni upadają, inni widzą szansę na tanie zakupy. W 2021 roku rynek przejęć (M&A) był jednym z najbardziej aktywnych w historii polskiej gospodarki. Jak wynika z raportu Navigator Capital, w tym roku do końca września w Polsce doszło do 226 przejęć. Dla porównania, w całym 2020 roku było to 244 przejęcia. A to był i tak historycznie najlepszy rok.
Rok 2022 będzie nie mniej aktywny. Duzi gracze, którzy zgromadzili spore zasoby gotówkowe, z pewnością będą chcieli je wykorzystać. Zamiast rozwijać od zera nowe biznesy, po prostu pójdą po przejęcie najsłabszych podmiotów. Tych nie będzie brakowało, bo sytuacja gospodarcza jak wynika ze wcześniejszych punktów jest co najmniej niekorzystna. W br. największą transakcją było przejęcie Aviva Polska przez Allianz – za 2,5 mld euro. Najbardziej aktywny był sektor TMT i biotechnologii. Nie oznacza to, że w 2022 roku aktywność w tym biznesie pod względem przejęć, spadnie. Najbardziej aktywni powinni być gracze na rynkach, w których wzrost kosztów działalności będzie największy. Budowlanka, przemysł, cały obszar nowych technologii… Na horyzoncie widać także przejęcia w branży handlowej.
5. Nic na własność?
Czy świat bez własności prywatnej jest możliwy? Zapewne tak. Przyszły rok przyniesie nam dalszy ciąg rewolucji w obszarze własności, także i firm. Leasing czy wynajem długoterminowy staje się coraz powszechniejszy, ale zjawisko to przenika także do strefy „prywatnej”. Subskrypcje i modele abonamentowe stają się coraz popularniejsze. Przyszły rok przyniesie nam dalszy rozwój tego modelu.
Na horyzoncie coraz bardziej realne staje się jednak inne zjawisko – pojawienie się wirtualnych pieniędzy z ograniczonym terminem na ich wykorzystanie. Czy koniec z „posiadaniem pieniędzy” to realna prognoza na 2022 rok? Moim zdaniem w przyszłym roku usłyszymy nowe pomysły. Tym bardziej, że dokładnie takie rozwiązania zostały nam zaprezentowane wraz z odpowiedzią na kryzys wywołany pierwszą falą pandemii. Czym był tak naprawdę bon turystyczny stworzony przez polski rząd w 2020 roku, jak nie chwilową, „wirtualną” walutą? W nowym roku do polskich gospodarstw domowych popłynie kolejne rozwiązanie, czyli środki, które mają zrekompensować podwyżki cen energii. Oczywiście, do wizji wirtualnej waluty brakuje nam jeszcze wiele, ale przykładowo Chiny otwarcie idą w tym kierunku. W połowie roku Chińczycy poinformowali, że w ramach testów e-juana wykonano transakcje o wartości przekraczającej 5 mld dolarów. Jednocześnie w Chinach toczy się otwartą wojnę z kryptowalutami. Europejski Bank Centralny potwierdził, że pracuje nad własną, wirtualną walutą – czyli cyfrowym euro. Podobne badania prowadzi również amerykański FED. Cyfryzacja walut to z jednej strony odpowiedź na gigantyczną popularność zdecentralizowanych kryptowalut, ale z drugiej otwarcie się na narzędzia proponowane w ramach „nowoczesnej teorii monetarnej”. Przyszły rok z pewnością przyniesie nam nowe pomysły, bo rządy i banki centralne o ile mogą pozwolić sobie na przekazanie w ręce fintechów pewnych narzędzi zarezerwowanych dotychczas dla sektora bankowego, jak pożyczki czy inwestycje, o tyle monopolu w obszarze waluty z pewnością nie oddadzą bez ostrej walki.