Nieruchome ceny nieruchomości

Od wybuchu pandemii przeciętne ceny nieruchomości w skali kraju wzrosły o 20  proc. Oczywiście to nie pandemia stała za rosnącym popytem na mieszkania i domy, ale obniżenie stóp procentowych praktycznie do zera, co z kolei zbiło odsetkowe części rat kredytów. Pomocne było też przekonanie, że nieruchomości są najpewniejszą lokatą (ceny rosły każdego roku już od dekady). Hossa została jednak w ubiegłym roku przerwana przez niespodziewany i mocny wzrost stóp procentowych. Większość kredytów hipotecznych udzielono ze zmiennym oprocentowaniem, zależnym właśnie od wysokości stóp, co w połączeniu z szybko rosnącymi kosztami życia, doprowadziło do załamania popytu na mieszkania w 2022 r. W konsekwencji ich ceny w niespełna rok spadły o 14–17 proc. (w zależności od źródła), a analitycy spodziewają się, że ostatecznie spadek sięgnie 20-25 proc., zanim się zatrzyma.

Po treści ostatniego zdania uważny czytelnik zorientował się zapewne, że powyższy opis – mimo wielu podobieństw – nie dotyczy Polski. Opisana sytuacja rynkowa miała miejsce w Szwecji, która tak jak Polska, jest członkiem Unii Europejskiej, ale pozostała przy własnej walucie. Kluczowe podobieństwo do polskiego rynku nieruchomości polega jednak na rodzaju udzielanych kredytów hipotecznych – dominują te o zmiennym oprocentowaniu. Na innych rynkach rozwiniętych przeważa stałe oprocentowanie i ceny nieruchomości są jak dotąd znacznie stabilniejsze. Czyli tak jak w Polsce.

Pytanie brzmi: Dlaczego w tych samych warunkach ceny mieszkań w Szwecji już spadły o 13...