Morbius pokazał limity kinowej sieci Spider-Mana
Morbius nie radzi sobie finansowo / Fot. Fot. Columbia PicturesMorbius odnotował tylko 39 mln dol. w trakcie weekendowego otwarcia w USA. To mniej niż połowa otwarcia innego spin-offu Spider-Mana - filmu Venom. Z kolei druga część Venom, czyli Venom: Let There Be Carnage, odnotowała jeszcze lepszy wynik, bo 90 mln dol. w tym samym czasie.
Sprawdź: Tesco
Dla porównania, film, w którym Dr Morbius, odgrywany przez gwiazdę kinową Jareda Leto, zarobił zdecydowanie najmniej w trakcie otwarcia niż jakakolwiek część Spider-Mana. Z kolei ostatni Spider-Man: Far From Home wypracował 92 mln dol.
Nie można jednak od razu stwierdzić, że Morbius to klapa. Budżet na film był tutaj bowiem mniejszy, więc jest jeszcze duża szansa, że uda się wypracować zysk z inwestycji. Film kosztował "tylko" 75 mln dol., podczas gdy Venomy miały budżety po 100 i 110 mln dol.
Marvel Morbius, czyli z komiksu na ekrany kin
Sony bardzo chce, aby Morbius był przykładem tego, że z wielu komiksów o superbohaterach można zrobić duże, kasowe hity kinowe. Morbius jednak pokazuje, że będzie to o wiele trudniejsze niż zakładano. Marvel to świetny brand, ale to nie wystarczy, podobnie jak nie wystarczy powiedzieć, że Jared Leto gra postać dr Morbiusa, który ma powiązania ze Spider-Manem. Z bohaterami Marvela jest trochę tak, że jest ich raczej kilku - pozostali są bardziej "na doczepkę" i choć fajnie wypadają jako postacie drugoplanowe, to jednak tworzenie dla nich odrębnych filmów może się nie zwracać.
Jeśli ktoś jest fanem komiksów, Morbiusa będzie jednak kojarzyć. A przynajmniej powinien. Postać, w którą wciela się Jared Leto, czyli dr Michael Morbius, pojawia się pierwszy raz w komiksach w 1971 r. To żyjący wampir, który staje się dość częstym wrogiem Spider-Mana. Ostatecznie staje się on częścią Sinister Six, czyli grupy sześciu złoczyńców nienawidzących "człowieka-pająka", w tym Doctora Octopusa, Electro, Mysterio, Sandmana, Vulture i Kravena Huntera. Dla długoletnich fanów serii te postacie będą znane, ale większość osób co najwyżej skojarzy Octopusa.
Sony póki co nie daje za wygraną i buduje kinowy wszechświat Spider-Mana. Wytwórnia ma nawet odpowiednią nazwę na taką serię: Sony Pictures Universe of Marvel Characters.
Dr Michael Morbius raczej przejdzie bez echa
W 2018 r. Venom zarobił łącznie ponad 850 mln dol. na całym świecie. Stało się jasne, że trzeba zrobić kontynuację, która z kolei przyniosła ponad 500 mln dol. Dużo wskazuje na to, że film z udziałem Leto nie zbliży się jednak do tych liczb. Nie dość, że mamy dość kruche środowisko kinowe po pandemii i w trakcie obecnej inwazji Rosji na Ukrainę, to jeszcze recenzje Morbiusa są bardzo niskie. Serwis IMDb wyświetla ocenę 5,2/10 (ocenę wystawiło 21 tys. osób), co pokazuje, że mamy do czynienia raczej z kiepską produkcją.
Inspiracje: Bruce Lee
Nadzieja dla Morbiusa jest taka, że Venom też początkowo miał raczej słabe recenzje krytyków, ale ogólnie film został doceniony przez masowego odbiorcę.
Warto natomiast dodać, że Sony ma już niejako pomysł na dalsze filmy z Morbiusem. W scenie po napisach bohater-wampir spotyka bowiem Vulture'a, granego przez nikogo innego niż Michaela Keatona. Tu warto dodać, że Michael Keaton pojawił się już w Spider-Man: Homecoming.
To jeszcze nic pewnego, ale jest szansa, że powstanie kolejna część. Sony zapewniło sobie odpowiednią "furtkę". Zostanie ona jednak otwarta dopiero wtedy, gdy firma podliczy wyniki za kolejne weekendy. Jeśli film wypracuje sensowne zyski, ruszy pewnie produkcja innych części.