Maszyna kreatywności

Maszyna kreatywności
U zarania dziejów panował chaos, a ludzie pozostawali w niewiedzy. Bogowie, zlitowawszy się nad tymi nagimi małpami, podnieśli rodzaj ludzki z niedoli, dając im prawa, przekazując wiedzę o tym, jak uprawiać ziemię, tworzyć sztukę, budować i się rozwijać. Ludzie miłowali bogów, a że uczyli się coraz więcej, to i coraz więcej wiedzieli.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 6/2023 (93)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Odkryli, że Ziemia, a potem Słońce nie jest w centrum wszechświata, że rozwojem wszelkiego życia na Ziemi rządzi coś tak prostego jak ewolucja, że koniec całej ludzkości może nastąpić nagle i niespodziewanie – tak, jak zresztą następował w przeszłości, wybijając gatunki, po których zostały tylko skamieniałe kości. Ludzie więc stali się racjonalni i oświeceni, to oni stanęli w centrum wszechświata, zastępując Bogów. Ich mądrość i rozsądek miał tworzyć niekończący się dobrobyt, rozszczepili atom, polecieli w kosmos, zbudowali komputer. Aż w pewnym momencie stworzyli coś, co zaczęło bardzo szybko przewyższać ich możliwości. I wtedy się przestraszyli.

W tej skróconej historii ludzkich zmagań z rzeczywistością dotarliśmy do momentu, że nie za bardzo wiemy, co się wydarzy za chwilę. Jedni zachwycają się mądrością algorytmów, patrząc na nie z podziwem jak na święte sowy, mądre towarzyszki broni bogini Ateny. Drudzy przestrzegają: owe sowy to drapieżniki, które często przejmują gniazda innych ptaków, zabijając ich pisklęta. Możliwe więc, że te wasze algorytmy przejmą naszą cywilizację i ją po prostu zniszczą.

A może będzie inaczej? Może tworzone algorytmy nigdy nas nie przewyższą, stając się jedynie pomocą w rozwiązywaniu żmudnych, nudnych i niechcianych zadań? Może za kilka lat spojrzymy na tę dyskusję i stwierdzimy, że 100 lat temu tak samo baliśmy się radia tranzystorowego, które miało wywoływać w młodzieży bunt i choroby mózgu. Może powinniśmy więc traktować algorytmy jako trochę mądrzejsze narzędzia, którymi – jak na razie – są?

Bo czym jest model LLM (Large Language Model), na którym opiera się GPT-4? To model statystyczny, słowa zamieniane są na liczby, te na tokeny, które łączone są – w zależności od kontekstu – w przestrzeń znaczeń. Model łączy ze sobą poszczególne tokeny w zależności od tego, na które w danym momencie powinien zwracać uwagę. Potem wybiera te najbardziej prawdopodobne i zamienia z powrotem na słowo. I tak w kółko.

Jego mądrość wynika z danych, którymi go nakarmiono. Bez nich wypluwałby słowa bez żadnego związku ze sobą. Dzięki temu, że został nakarmiony niemal wszystkimi ludzkimi przemyśleniami (w postaci tekstu) przypomina nam nas samych. Ale czy potrafi coś więcej? Czy potrafi widzieć coś poza korelacjami? Czy może myśleć o poziom wyżej z wyobraźnią lub kontrfaktycznie? Gdy myślimy kontrfaktycznie czerpiemy ze swojego przyczynowo-skutkowego rozumienia świata, ale zmieniamy niektóre elementy tych związków, potrafiąc sobie wyobrazić światy, które mogą nie istnieć. Przekładając na biznes, algorytm zobaczy korelację, że kupując kawę, ludzie kupują rogalika, ale nie stworzy zupełnie nowego modelu sprzedaży kawy. Na temat rzeczy nieistniejących nie ma danych. Tylko człowiek potrafi budować świat nowych możliwości, tylko człowiek jest jak na razie maszyną kreatywności.

Nie oznacza to, że mamy porzucić narzędzia, które stworzyliśmy. Kalkulator liczy tysiące razy szybciej niż my, jednak nie traktujemy go jako zło, postulując powrót co najwyżej do abakusa. Tak samo powinniśmy traktować czaty oparte na modelach językowych. Mogą za nas pisać e-maile, podsumowania, zamieniać tekst na grafikę, pisać blogi, opisy produktów, przetwarzać dokumenty, zbierać wiedzę w organizacji. Traktujmy je jako supermoce, maski przywdziewane przez superbohaterów, kiedy akurat ratują świat. A na co dzień pozostańmy ludźmi, którzy są zdolni, by go zmieniać. 

My Company Polska wydanie 6/2023 (93)

Więcej możesz przeczytać w 6/2023 (93) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ