Maja Bohosiewicz: "Moja marka odzieżowa to już osobny organizm. Ja jestem tylko dodatkiem" [WYWIAD]

Maja Bohosiewicz
Maja Bohosiewicz / Fot. materiały prasowe
Mój obecny biznes wygląda naprawdę świetnie, nie interesują mnie wyobrażenia innych. Wolę skupić się na rozwoju Le Collet niż na analizowaniu tego, co ktoś myśli o tym, że aktorka prowadzi własny biznes - mówi w rozmowie z mycompanypolska.pl Maja Bohosiewicz.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Jak tłumaczy Maja Bohosiewicz, marka Le Collet powstała z zainteresowania modą. "Confidence is a choice" - tak brzmi hasło brandu, które jednocześnie definiuje jego najważniejsze założenie. Założycielka podkreśla, że rzeczy tworzone są z myślą o oczekiwaniach najbardziej wymagających klientek (a obecnie już też klientów), dla których moda jest sposobem na wyrażanie siebie. Prezentując modę w duchu szafy kapsułowej, Le Collet przekonuje, iż każdy element ubioru idealnie komponuje się z pozostałymi.

O biznesie, modzie i prowadzeniu własnej firmy rozmawiamy z Mają Bohosiewicz.

Kim jest dzisiaj Maja Bohosiewicz – aktorką, influencerką czy przedsiębiorczynią? 

Przede wszystkim przedsiębiorczynią, najmniej czuję się już aktorką. Obecnie marka Le Collet zajmuje mi około 80 proc. czasu zawodowego - doba ma 24 godziny, musiałam więc podjąć decyzję i wybrać priorytety. Aktorstwu musiałabym poświęcić mnóstwo czasu, zapewne kosztem działań biznesowych, dlatego biorę udział wyłącznie w projektach, które mnie najmocniej pasjonują – jak chociażby współpraca z Netfliksem

Może po prostu biznes dostarcza większych emocji niż granie na planie. 

Emocje są na pewno inne, trudno porównać oba obszary. Niezmiennie jednak wychodzenie na scenę i otrzymywanie oklasków sprawia mi ogromną przyjemność (śmiech). Aktorstwo nauczyło mnie cierpliwości oraz współpracy z innymi ludźmi – to cechy, które przydają mi się obecnie przy prowadzeniu własnej firmy, w której najważniejsi są dla mnie klienci oraz ich zadowolenie.

Piotr Stramowski powiedział kiedyś, że kiedy on wchodził w świat biznesu, to stykał się z kpiącymi opiniami. „Jak to, aktor będzie prowadził firmę?!”. Masz podobne doświadczenia?

Najważniejsze w biznesie to mieć głowę na karku i być inteligentnym. Kiedy ruszałam z pierwszą firmą, niewiele wiedziałam o biznesowych procesach – tego nauczyłam się od doświadczonych współpracowników. Jeśli jesteś sprytny, a przy tym masz siłę przebicia, możesz osiągnąć naprawdę wiele. Na początku biznesowej drogi nikt mnie nie deprecjonował, a przynajmniej nie mówiono mi przykrych rzeczy wprost. Mój obecny biznes wygląda naprawdę świetnie, nie interesują mnie wyobrażenia innych. Wolę skupić się na rozwoju Le Collet niż na analizowaniu tego, co ktoś myśli o tym, że aktorka prowadzi własny biznes. 

Uczenie się na własnych błędach to najwłaściwsza droga do sukcesu? 

Dzięki takiemu właśnie podejściu teraz wiem, że w swojej firmie mogę robić praktycznie wszystko, no, może z wyjątkiem szycia ubrań na maszynie. Jeśli na dowolnym stanowisku ktokolwiek podważa moje opinie, twierdząc, że „tak się nie da”, to zazwyczaj potrafię wyprowadzić tego kogoś z błędu. Oczywiście stale uczę się delegowania obowiązków, ponieważ bardzo trudno jest oddać pałeczkę. Obecnie Le Collet jest powoli oddawane w ręce doświadczonych managerów, gdyż zdaję sobie sprawę, że moje kompetencje nie wystarczą, by dalej równie dynamicznie rozwijać markę. Mogę powiedzieć, że dziś moja marka modowa to osobny organizm, ja w tym wszystkim jestem tylko dodatkiem (śmiech). Co nie zmienia faktu, iż nadal będę odpowiadać za wizję organizacji. 

Usłyszałem niedawno opinię, że markę modową łatwo otworzyć, za to trudno utrzymać. 

Tak jest z działalnością w każdym sektorze. Najtrudniejsze jest zawsze pozyskanie klientów oraz określenie wyróżników mających robić z nas wyjątkowego dostarczyciela danych usług bądź towarów. Ubrać można się wszędzie, dobre historie oraz trafiony pomysł na marketing są domeną nielicznych. 

Jakie są wyróżniki Le Collet? 

Od samego początku jesteśmy bardzo blisko klienta, bo zaczynaliśmy od jednego modelu sukienki, a później – na podstawie opinii odbiorczyń – tworzyliśmy kolejne produkty. To procentuje, ponieważ mnóstwo klientek regularnie do nas wraca. Wiedzą, czego się po nas spodziewać, nie muszą np. sprawdzać składu ubrań, gdyż przyzwyczailiśmy je do wysokiej jakości. Prowadzimy przy tym poradnik stylistyczny, uczymy, jak robić zakupy, by szafa nie stwarzała problemów na zasadzie: „O Boże, znowu nie mam się w co ubrać”. Świadome i właściwe zakupy – to nasze wartości. Dzięki nam klientki mogą wyrażać siebie!

To akurat coś, co podkreślają przedstawiciele niemal każdej marki modowej... 

Le Collet jest przede wszystkim dla kobiet, które w każdej sytuacji chcą czuć się elegancko – mają np. własne firmy – wiedzą, że ubrania mają dodawać pewności siebie. Jeśli połączymy to z budowaniem aktywnej społeczności, to sądzę, że możemy mówić o niemałym wyróżniku. Klienci to jedyna grupa docelowa, jakiej powinno się słuchać, a wszelkie porady biznesowe należy czerpać właśnie od ludzi nabywających twoje produkty. Brak pytań o feedback oraz niedopasowywanie się do potrzeb i preferencji odbiorców to największe biznesowe błędy w tej branży. Jakiś czas temu klientki podpowiedziały nam, że długość bestsellerowego modelu spodni jest nieodpowiednia – szybko to poprawiliśmy, wprowadzając usługę skracania, na której w ogóle nie zarabiamy. A więc coś w stylu szycia na miarę znanego głównie z brandów luksusowych. Ponadto całkowicie zrezygnowaliśmy z poliestru – to również wymusiły na nas fanki – choć ten materiał w niektórych przypadkach świetnie się sprawdza. 

Odzież męska - wasz nowy kierunek - to również efekt rozmów z klientkami? 

Tak – otrzymywaliśmy sygnały od klientek, których mężowie zakładali nasze oversize’ove longsleevy i byli bardzo zadowoleni. Zbadaliśmy rynek i stwierdziliśmy, że brakuje małej polskiej modowej marki butikowej, dedykowanej właśnie panom. Postanowiliśmy zadziałać, jestem ciekawa, na ile powiedzie się ten eksperyment. Nie da się ukryć, iż branża modowa opiera się przede wszystkim na kobietach, ale może dlatego, że mężczyźni nie mają z czego wybierać? 

Branża modowa coraz głośniej mówi o aspektach związanych z ekologią i społeczną odpowiedzialnością. Jakie jest twoje stanowisko w tym temacie?

Chociażby rezygnacja z poliestru, o której już wspomniałam, jest proekologicznym krokiem. Wizerunek branży psują najgorsze sieciówki organizujące gigantyczne wyprzedaże, szyjące ubrania w skandalicznych warunkach. Chcesz wiedzieć, jakie kolory będą dominować w modzie w najbliższych miesiącach? Sprawdź kolor rzek w Azji, do których wylewa się barwniki z fabryk... Dokładnie obserwuję rynek, więc mogę stwierdzić, że rodzime marki butikowe są akurat bardzo odpowiedzialne, działają w duchu zrównoważonego rozwoju. 

Zgłasza się do ciebie sieciówka, z propozycją nawiązania współpracy – rozważasz? 

Tak, ponieważ jestem przeciwna demonizowaniu sieciówek, nie każda funkcjonuje w skandaliczny sposób. Sama mam kontakt z wieloma szwalniami w Azji, to często wybitne, „zdrowe” zakłady pracy, posiadające wszelkie niezbędne certyfikaty dotyczące świadczonych usług. Każdy przykład powinien być osobno rozpatrywany. SHEIN? Absolutnie nie! Inne współprace? Kto wie. 

Co szykujecie na najbliższe miesiące?

Niedawno otworzyliśmy w Gdańsku kolejny stacjonarny butik. To ważny krok w naszej ekspansji. Liczę, że sukcesem okaże się planowana kolekcja biżuterii, wprowadzamy także linię perfum. Mnóstwo decyzji biznesowych podejmujemy pod wpływem głosu serca, dlatego zapewne można się po nas spodziewać również kolejnych nieoczywistych działań!

ZOBACZ RÓWNIEŻ