Kreatywny ping-pong z AI. Naoko zdradza jak osiągnąć sukces przy użyciu nowych technologii

właściciele marki naoko
Naoko tworzą Monika i Jacek Szyndler. / Fot. mat. pras.
Marka modowa Naoko udowadnia, że AI to potężny silnik rozwoju: analizuje dane, angażuje klientów, projektuje kolekcje, optymalizuje produkcję i zwiększa wyniki sprzedaży. Jacek Szyndler, współwłaściciel Naoko, pokazuje, jak stworzyć własnych agentów AI, którzy zrobią za ciebie to, co dotąd wymagało całego zespołu ludzi. Opowieść o cyfrowym sercu Naoko, pokazuje jak zacząć budować podobne rozwiązania we własnej firmie – niezależnie od branży.

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Wiktor Cyrny: Naoko łączy modę i AI. W branży, która kojarzy się z kreatywnością, sztuczna inteligencja bywa traktowana, jako zagrażająca twórcom. Jak udało Wam się wejść w synergię z tą technologią?

Jacek Szyndler, współwłaściciel Naoko: Myślę, że to wyszło bardzo organicznie. Od początku chcieliśmy, by Naoko było blisko kobiet – emocjonalnie, symbolicznie, funkcjonalnie. AI pojawiło się jako narzędzie, które pozwalało tę relację jeszcze mocniej pogłębić. Zaczęło się od webinarów – wyobraź sobie, że nasze transmisje o kulisach projektowania kolekcji miały po 50-60 tysięcy odtworzeń! Kobiety, w większości nasze klientki komentowały, proponowały zmiany w konkretnych modelach ubrań, wskazywały kierunki. To był crowdsourcing emocji. I wtedy pojawiła się myśl: „A gdyby dało się to zautomatyzować, przyspieszyć, poszerzyć?”. Tak powstał projekt NAOKO AI.

Brzmi jak manifest nowej mody – tworzonej razem z klientkami. Jak wygląda to w praktyce?

Zaczynamy od koncepcji. Projektantka tworzy pierwszy szkic – bazujący na trendach, czy mikrotrendach, tego co jest na topie w tym sezonie, ale wplata w to oczywiście całe DNA naszej marki. Potem AI generuje wizualizacje: różne wariacje, kolory, aplikacje. Te obrazy pokazujemy klientkom w formie video asków – to nasza hybryda ankiety i storytellingu. Influencerka lub ambasadorka marki prezentuje sukienkę i zadaje pytanie: „Co myślisz?”. I to nie są kliknięcia na chybił-trafił – to feedback, który naprawdę wpływa na to, co trafi do produkcji. Warto tu zaznaczyć, że takie ankiety są dużo chętniej „wypełniane” niż tradycyjna nudna forma formularza.

Nie boisz się, że AI odbierze Wam kreatywność? Lub wywoła oskarżenia o pójście na łatwiznę?

Absolutnie nie. To nie jest tak, że AI projektuje za nas. My gramy z nim w kreatywnego ping-ponga. Tworzymy własne projekty i łączymy je z silnikami modeli sztucznej inteligencji. Jeśli potrzebujemy inspiracji – AI podrzuca 10 pomysłów. Potrzebujemy szybkiej wizualizacji – AI ją tworzy. Ale to nadal projektantka decyduje, który trop rozwijać. To przyspiesza pracę, pozwala sięgać dalej, testować więcej, podejmować lepsze decyzje. A jednocześnie nie zabija intuicji i kreatywności – tylko ją wspiera.


AI pomaga Wam osiągnąć coś, o czym inne firmy tylko marzą – brak nadprodukcji.

Tak. W modzie to kluczowy temat. Przemysł odzieżowy to jeden z najbardziej zasobożernych i zaśmiecających sektorów. Dzięki NAOKO AI mamy wskaźnik „sell-through rate” na poziomie niemal 100 proc. czyli sprzedajemy niemal wszystko co wyprodukujemy. Żadnych nadwyżek, żadnego „przetrzymywania stocków”, żadnych wyprzedaży „na siłę”. To nie tylko biznesowo opłacalne, ale także proekologiczne rozwiązanie. Dzięki temu rozwijamy firmę w sposób zrównoważony. To możliwe, bo zanim cokolwiek trafi do produkcji, mamy dane: reakcje, oceny, komentarze klientek. I dopiero wtedy ruszamy z szwalnią. Dzięki AI, wiemy więc na co jest największe zapotrzebowanie, a co raczej nie znajdzie wielu zwolenniczek.

Czyli zamiast tworzyć „modę dla kobiet”, tworzycie ją razem z nimi?

Dokładnie. Pracujemy nie dla klientek, tylko z klientkami. To nasze DNA. Chcieliśmy tworzyć modę blisko kobiet, która odpowiada na ich potrzeby i jest dostosowana do ich stylu życia. Od początku klientki mają realny wpływ na to co ostatecznie dla nich stworzymy. Nawet sceneria sesji i kontekst prezentowania naszych produktów jest dostosowany do tego w jakich sytuacjach klientki będą nosić ubrania marki Naoko. AI przetwarza mnóstwo danych i pozwala nam kreować odpowiedni przekaz. Przykładowo generuje wizualizacje: ubiera w naszą sukienkę zarówno 18-latkę, 45-latkę i seniorkę. Potem kierunkuje reklamę produktu bezpośrednio do klientek z tych grup wiekowych. To sprawia, że każda kobieta może się łatwiej zidentyfikować z projektem.


Naoko to nie tylko AI w projektowaniu, ale też w zarządzaniu i organizacji. W jakich sytuacjach używacie agentów AI?

To fascynujący temat. Agent AI to nie jest już tylko czat, który pisze teksty. To cyfrowy pracownik. Na przykład: planuję wyjazd zespołu na targi tekstylne do Mediolanu. Zamiast odpalać 15 okien przeglądarki, daję agentowi jedno polecenie: „Zorganizuj wyjazd do Mediolanu w dniach 1–10 maja dla 5 osób, zarezerwuj hotel, auto, restauracje, wytypuj miejsca do sesji zdjęciowej i przygotuj listę wystawców dopasowanych do naszej marki”. I on to robi. Wysyła zapytania, analizuje katalogi, filtruje, rezerwuje. Ja dostaję gotowy plan. Do mnie należy tylko ostateczna decyzja i płatność.

To brzmi trochę jak asystent idealny.

Bo nim jest. Agenci AI to gamechanger, który nieodwracalnie zmienia biznes. A z każdym miesiącem ich wyniki są coraz bardziej zaskakujące. Ostatnio poprosiłem agenta AI o zorganizowanie atrakcji turystycznych przy okazji wyjazdu na targi do Bolonii – zapisał mnie na walking tour i… do newslettera urzędu miasta, bo to dawało darmowy wstęp na dzwonnicę i wieżę widokową (śmiech). Taka automatyzacja naprawdę zmienia sposób pracy – oszczędza czas i pozwala skupić się na najważniejszych rzeczach.

Jak stworzyć takiego agenta?

Na razie to nie jest plug&play. Korzystamy z narzędzi typu ChatGPT Operator czy Manus, które mają dostęp do „toolsetów” – czyli potrafią odklikiwać formularze, przeszukiwać strony, pisać maile. Trzeba się trochę nagimnastykować – dostęp do takich agentów nie jest tani – koszt ChatGPT Operator to około 1000 dolarów miesięcznie. Manus jest np. limitowany, przez co lista oczekujących na niego chętnych jest naprawdę długa. Ale można ten proces „shakować”. My napisaliśmy odpowiednie uzasadnienie, opisaliśmy potencjał wykorzystania – i po 15 sekundach mieliśmy dostęp. Trochę partyzantki, ale działa. Poza tym w wielu kwestiach pomogą już wersje dostępne powszechnie. Nasz sprzęt pracuje na systemie Google AI Studio. Wbudowany jest w niego model Gemini, który świetnie radzi sobie z wypełnianiem choćby wniosków o unijne granty, czy wszelkich innych formularzy. Nie wspominając już o wysyłaniu za nas setek maili z ofertami. Nie pamiętam kiedy ostatnio napisałem mail po angielsku. To zabawne, bo nawet trochę zacząłem za tym tęsknić (śmiech).

Wasz zespół korzysta z AI na co dzień?

Tak. Każdy dział ma swojego AI-asystenta: finanse, marketing, analityka, projektowanie. Szkolimy się, jeździmy na warsztaty, czytamy raporty. Ale to nie chodzi o to, żeby znać każdą linijkę kodu. Chodzi o mindset: otwartość na testowanie, szybkie iteracje, elastyczność. Zatrudniamy 80 pracowników i większość z nich korzysta z asystentów, których stworzyliśmy.

Jakie kursy polecasz innym przedsiębiorcom?

Wszystko, co dotyczy budowania agentów i automatyzacji. Kursy OpenAI, Google AI Studio, Midjourney, Prompt Engineering. Ale ważniejsze niż konkretny kurs jest po prostu zacząć. Zainstalować czata, zlecić mu 10 zadań, zobaczyć, co potrafi. I robić to regularnie.

Masz jakiś przykład, kiedy AI uratowało Wam skórę?

Ostatnio rozwiązaliśmy spór z dostawcą systemu ERP. Chcieliśmy wycofać się z umowy powołując się na miesięczny okres wypowiedzenia, który zagwarantowaliśmy sobie odpowiednim zapisem w umowie. Dostawca mimo oficjalnej zgody na piśmie odpowiedział, że nie zgadza się na takie zakończenie współpracy. Odmawiając powołali się na brak egzemplarza aneksu do umowy, który według ich relacji nie dotarł do nich fizycznie. Nam trudno zweryfikować, czy rzeczywiście jakiś papier wysłany rok temu doszedł do adresata. Tymczasem na mailach wszystko się zgadzało, były dowody zgody na taki zapis w umowie. Opisałem tę sytuację Chatowi GPT, załączyłem szczegóły umowy i w ciągu 10 minut miałem gotowe pismo prawne, w którym sztuczna inteligencja powołała się na 7 artykułów Kodeksu Cywilnego i dosłownie rozjechał walcem ich argumentację. Następnie przekazałem pismo do działu prawnego, który potwierdził dane zebrane przez czat. Wysłaliśmy je i szybko dostaliśmy odpowiedź: „Zgadzamy się. Przepraszamy.” Tylko dzięki temu oszczędziliśmy miesiące nerwów i mnóstwo środków.


Zatem podsumowując, czy zgadzasz się ze zdaniem, że AI demokratyzuje dostęp do usług ekspertów?

Właśnie tak! To jedna z najlepszych cech sztucznej inteligencji. Korzystamy z modeli językowych do przygotowania się przed spotkaniem nie tylko z prawnikami, ale też z innymi specjalistami. Dzięki temu oszczędzamy swój czas, ekspert nie musi tłumaczyć nam wszystkiego od podstaw, tylko skupiamy się na konkretnym przepisie, który nas interesuje. AI pomoże też z przygotowaniem argumentów przed negocjacjami. To daje ogromną przewagę w biznesie. AI daje Ci dostęp do wiedzy, która kiedyś była zarezerwowana dla ekspertów i za którą trzeba było słono zapłacić.

Co planujecie dalej w związku z nowymi technologiami?

Chcemy stworzyć własnego agenta AI – szytego na miarę Naoko. Będzie obsługiwał procesy produkcyjne, marketingowe, zamówienia, zajmie się też raportowaniem. To nie będzie narzędzie. To będzie cyfrowy członek zespołu. Już teraz to robimy, trenujemy własnych agentów. Staramy się, żeby technologia była dopasowana do naszych potrzeb. Zatrudniamy dwóch specjalistów do zadań związanych typowo z AI i do automatyzacji procesów. Dzięki temu razem z moją partnerką możemy się skupić na tym co najważniejsze, czyli na pracy kreatywnej.

Czy widzisz jakieś zagrożenia w korzystaniu z AI?

Największe ryzyko to chyba ślepa wiara w AI. Trzeba mieć świadomość ograniczeń np. takiego zjawiska jak halucynacje sztucznej inteligencji. Zawsze musimy zadbać o weryfikację – np. wygenerowane dokumenty prawne zawsze sprawdzamy z kancelarią. Trzeba mieć na uwadze, że AI może czasem się mylić, albo powielać nieprawdę. Poza tym widzę tylko pozytywne strony. Ale generalnie? AI to narzędzie, które w dobrych rękach może naprawdę zrewolucjonizować sposób prowadzenia firmy.

Tekst powstał przy użyciu polskiej technologii AI Transkryptomat.

ZOBACZ RÓWNIEŻ