Big tech może wiele nauczyć

Natalia Siwek
Natalia Siwek / Fot. materiały prasowe
Mamy w kraju niski poziom inwestycji publicznych, a przy tym nie ściągamy na większą skalę zagranicznych inwestycji prywatnych – uważa Natalia Siwek.

Rozmawiamy późno, bo akurat skończyłaś zajęcia. Z jakich zajęć wracasz?

Z filozofii. W każdym semestrze musimy wybrać zajęcia spoza głównego kierunku, tym razem postawiłam na filozofię. Co ciekawe, prowadzi je Amerykanin polskiego pochodzenia i są całkiem ciekawe, dużo uczymy się o nierównościach społecznych.

Dlaczego od samego początku złapałaś fokus na studiowanie za granicą?

W liceum z sukcesami startowałam w olimpiadach przedmiotowych, dzięki czemu już w drugiej klasie w szkole średniej byłam pewna indeksu na topowej uczelni. To trochę zdjęło ze mnie presję i sprawiło, że zamiast wkuwania do matury, mogłam zająć się tym, co jest naprawdę ważne i wartościowe. Zaczęłam więc angażować się w najróżniejsze projekty, które bardzo otworzyły mój umysł.

Na początku klasy maturalnej – dzięki udziałowi w programie Queen Hedvig Scholarship – spędziłam trochę czasu w Dolinie Krzemowej. Odwiedziłam siedziby największych spółek technologicznych, poczułam vibe tego miejsca. Jednocześnie zafascynowało mnie, jak wielu Polaków się tam rozwija. Brałam np. udział w panelu organizowanym przez Google, gdzie cały skład stanowili właśnie Polacy, którzy uczyli się w ojczyźnie, ale na skutek różnych decyzji, trafili do biura firmy w Kalifornii. To było niezwykle inspirujące spotkanie, ponieważ dostałam dowód, że da się, że można.

Czyli twoją główną motywacją nie było stwierdzenie, że polskie uczelnie są po prostu gorsze?

Nie w aż takim stopniu, choć słyszałam o licznych uchybieniach i kiepskim podejściu do studenta, gdzie profesorowie bywają oschli, a dziekanaty wręcz wrogie. Ponadto na amerykańskie uniwersytety przyjmuje się mniej studentów w tym sensie, że kierunki nie są aż tak przepełnione jak w Polsce, dzięki czemu – oczywiście upraszczając – każdy student może liczyć na indywidualną opiekę mentora. Wkrótce rozpoczynam staż w jednym z głównych oddziałów Microsoft w Seattle, sądzę, że nie byłoby to możliwe, gdybym została np. na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie poziom uczenia informatyki jest co prawda wysoki, ale nie ma aż tylu możliwości rozwojowych poza uczelnią.

Czym będziesz się zajmować w Microsofcie?

Jeszcze nie znam dokładnego zakresu obowiązków, ale będę pracować w zespole odpowiedzialnym za Azure, czyli przede wszystkim rozwiązania chmurowe.

Z tego, co słyszę, tym, co wyróżnia amerykańskie uczelnie jest chociażby fakt, że wykłada na nich wielu praktyków.

Rzeczywiście, wielu profesorów, z którymi mam styczność to ludzie wywodzący się z sektora prywatnego, z doświadczeniem przedsiębiorczym. Do studentów podchodzi się z dużą skrupulatnością, dostrzegam, że ci ludzie naprawdę chcą nas czegoś nauczyć, a nie tylko odbębnić swoje i wrócić do domu. Ponadto wszystkie zajęcia są bardzo praktyczne, teoria oczywiście również jest, ale w odpowiednich proporcjach. Każdy semestr kończy się przygotowaniem jakiegoś projektu, a nie pisaniem niepotrzebnych egzaminów sprawdzających wiedzę, która prawdopodobnie nigdy nam się nie przyda. Na przykład w zeszłym semestrze zbierałam dane dotyczące indeksów giełdowych i przy użyciu...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 3/2025 (114)

Więcej możesz przeczytać w 3/2025 (114) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ