Afera Żelazo, czyli kradzione złoto dla dygnitarzy
W maju 1971 r. Kazimierz Janosz po ponad 10 latach pobytu w RFN przekracza granicę niemiecko-polską. Do kraju wraca wielkim mercedesem, którego wschodnioniemiecka bezpieka, uprzedzona przez PRL-owski wywiad, nie kontroluje. Na przejściu granicznym w Słubicach czeka na niego major z MSW.
Jadą razem do garażu Wojsk Ochrony Pogranicza, gdzie funkcjonariusze rozkręcają samochód. Auto jest tak przeciążone, że w czasie jazdy, już po polskiej stronie, pękają resory. Ze schowków i skrytek pogranicznicy wyciągają 200 kg sztabek złota, pierścionki, kolie, łańcuszki, zegarki i szlachetne kamienie. Ładują to wszystko do walizek i wiozą do warszawskiej siedziby MSW przy ulicy Rakowieckiej.
Przez kilka miesięcy skarby przechowuje w swoim gabinecie płk Mieczysław Szwarc. Ogląda je m.in. I sekretarz Edward Gierek, podobno coś zabiera jako prezent dla swojej żony Stanisławy. Gdy po wielu latach, już w wolnej Polsce, płk Szwarc zostanie zapytany o tę operację, odpowie: – Złote precjoza dostarczyliśmy Skarbowi Państwa. W porównaniu z dzisiejszymi skandalami, to był pikuś, a nie żadna afera „Żelazo”. Państwo na tym tylko zyskało!
Ewidentny kryminał
W rzeczywistości operacja „Żelazo” to jeden z największych przekrętów gospodarczych PRL. Bulwersujący tym bardziej że wątki ekonomiczne przeplatają się w niej ze zwykłą gangsterką. Gdy w 1984 r. sprawę będzie badała wewnątrzpartyjna komisja śledcza, jej wynik postępowania przerazi nawet komunistów. Marian Orzechowski, sekretarz i członek Biura Politycznego KC PZPR, który brał udział w wyjaśnianiu afery, powie po latach w rozmowie z dziennikarzem „Rzeczypospolitej”: „W miarę czytania dokumentów włosy mi na głowie stawały. Była to historia o tym, jak kierownictwo MSW z pomocą grupy ewidentnych kryminalistów zorganizowało akcję zdobywania środków na akcje specjalne MSW poza granicami kraju. Było to działanie zbrodnicze, gangsterzy dokonywali napadów na jubilerów, grabili drogocenne rzeczy. W czasie akcji padła ofiara śmiertelna. Następnie, z pomocą naszych służb specjalnych, transportowano łupy na teren Rzeczypospolitej. Ludzi, którzy przywozili te zrabowane rzeczy, eskortowali specjalni oficerowie MSW. To nie tylko było bezprawie, ale też coś, co narażało nasze interesy międzynarodowe. Gdyby służby kryminalne RFN złapały któregoś z uczestników tych działań i odkryły jego powiązania z MSW, byłby skandal międzynarodowy”.
Żeby jednak zrozumieć mechanizm procederu, trzeba poznać jego głównych bohaterów: gen. Mirosława Milewskiego i braci Janoszów spod Bielska-Białej.
Generał od obławy
Gen. Milewski to niewątpliwie jedna z najczarniejszych postaci w historii PRL. W lipcu 2005 r. zbierałem materiały do artykułu dla „Wprost” o obławie augustowskiej, największej zbrodni w powojennej Polsce. Historyk białostockiego IPN dr Marcin Markiewicz pokazał mi wówczas zdjęcie z 1945 r., które odnalazł w archiwach. 17-letni Milewski pozuje na nim razem z osobami najbardziej zaangażowanymi w obławę: sowieckim doradcą Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego majorem Wasilenką, szefem PUBP w Augustowie Aleksandrem Kuczyńskim oraz jego zastępcą Ryszardem Cabanem. Udział Milewskiego w obławie potwierdzali świadkowie tamtych zdarzeń. Niepełnoletni jeszcze wówczas Milewski doprowadzał sowieckich żołnierzy do członków podziemia i ich rodzin, wskazywał miejsca zamieszkania poszukiwanych Polaków. Przyczynił się do aresztowania m.in. swojej koleżanki, 19-letniej Zofii Pawełko należącej do Armii Krajowej.
W obławie augustowskiej zamordowano ponad 600 Polaków. Ich ciał nie odnaleziono do dziś. Później Milewski piął się po szczeblach UB i SB, aż w 1971 r. został wiceministrem spraw...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 11/2022 (86) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.