Okiem eksperta. Klienci nie wrócą zbyt szybko do restauracji
fot. materiały prasoweOgraniczenia, które pozostają w mocy, nie pozwolą klientom w swobodny i nieograniczony sposób korzystać z lokali, jak robili to jeszcze dwa miesiące temu. Niedawne otwarcie galerii handlowych pokazało, że jesteśmy bardzo ostrożni w sposobie powracania do codzienności. Może się okazać, że część nawyków czasu kwarantanny już z nami zostanie i jeszcze przez długi czas zamówienia online będą stanowić większą część obrotu restauracji.
Podobnie jak właściciele sklepów stacjonarnych, restauratorzy muszą znaleźć nowe sposoby, które pozwolą generować przychód i utrzymać relacje ze swoimi odbiorcami w czasach, gdy prowadzenie działalności jest ograniczone. Zamknięcie restauracji zaowocowało m.in. wzmocnieniem trendu tzw. ghost kitchens, czyli kuchni przygotowujących dania jedynie z możliwością odbioru czy dostawy.
Znam też przykłady barów i restauracji prowadzących w mediach społecznościowych relacje online, w których uczą przygotowywać swoje flagowe dania, a następnie umożliwiają zamówienie poszczególnych składników w formie gotowej paczki z dostawą pod drzwi. I tak możemy już kupić zestawy do zrobienia własnego burgera na bazie z tych samych składników, które na co dzień wykorzystują nasi ulubieni szefowie kuchni. Albo skorzystać z wirtualnej sesji z sommelierem i wybrać wino, które będzie odpowiadać naszym preferencjom. Restauracje uruchamiają również sklepy online z własnoręcznie wykonanymi produktami, np. pieczywem, przetworami czy półproduktami z danej kuchni świata. Oczywiście te działania nie zastąpią wizyty klienta w lokalu, ale zwiększają wartość koszyka i stwarzają nowe motywacje zakupowe.