Odpowiedzialny jak producent
ROP, czyli rewolucja dla producentów, fot. Shutterstockz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 7/2024 (106)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Wyobraź sobie, że w twoim gospodarstwie domowym zepsuła się pralka. Sprzęt był już dość wiekowy, więc po dokonaniu krótkiej kalkulacji podjąłeś decyzję o zakupie nowego urządzenia. Kilka kliknięć w internecie, wybór modelu, płatność i pozostało już tylko czekać na przyjazd kuriera. Wreszcie jest, wnosi nowe urządzenie i dodatkowo, bezpłatnie zabiera stary, zepsuty sprzęt. Gratulacje! Właśnie skorzystałeś z dobrodziejstw ROP!
Ten tajemniczy skrót to nic innego jak Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta. Jest to zestaw środków służących gospodarowaniu określonymi odpadami w sposób alternatywny dla tradycyjnego podejścia, w którym odpowiedzialnością za gospodarkę odpadami obciążone jest społeczeństwo. W tradycyjnym modelu to ty martwiłbyś się, co zrobić ze starą pralką. W podejściu ROP to producent jest odpowiedzialny za jej dalsze losy, a ty o niej zapominasz w momencie zamknięcia drzwi za kurierem.
Kto zanieczyszcza, ten płaci
Celem wprowadzenia mechanizmu ROP jest dążenie do zrównoważonego rozwoju oraz ochrony środowiska, zmniejszenie ilości odpadów, a także skorzystanie z procesu recyklingu tak, by wytworzyć jak najwięcej surowców wtórnych z odzyskanych odpadów. Przedsiębiorcy wprowadzający na rynek produkty lub produkty wraz z opakowaniami w ramach mechanizmu ROP mają obowiązek finansowania systemu zbierania oraz gospodarowania odpadami opakowaniowymi.
Co to oznacza w praktyce? Obowiązkowe opłaty ponoszone przez producentów (np. opłata opakowaniowa), zapewnienie udziału materiałów pochodzących z recyklingu odpadów z tworzyw sztucznych w przypadku przedsiębiorców wprowadzających napoje w butelkach o pojemności do 3 l, osiągnięcie poziomu selektywnego zbierania butelek PET do 3 l czy konieczność przymocowywania nakrętek i wieczek z tworzyw sztucznych do pojemników na napoje o pojemności do 3 l.
Rozszerzona Odpowiedzialność Producenta oznacza, że „zanieczyszczający płaci”. Nakłada bowiem na producentów obowiązek organizacji oraz finansowania właściwego zarządzania odpadami będącego sprzętem elektrycznym bądź elektronicznym. Konsumenci mają wtedy możliwość oddania zużytych bądź uszkodzonych urządzeń o niewielkich wymiarach w każdym większym punkcie handlowym, który sprzedaje takie produkty. W przypadku zakupu sprzętu o większych gabarytach, sklep jest zobowiązany do nieodpłatnego przyjęcia od konsumenta starego sprzętu pełniącego taką samą funkcję bądź sprzętu tego samego rodzaju. Przedsiębiorcy mają obowiązek poddania recyklingowi pozyskanego w ten sposób urządzenia elektrycznego i elektronicznego.
To wciąż nie wszystko. ROP przewiduje obowiązek utworzenia oraz utrzymania systemu bezpłatnego odbioru oraz recyklingu pojazdów, które nie nadają się już do użytku. Celem systemu jest zapewnienie demontażu pojazdów w odpowiednich do tego warunkach oraz możliwość poddania poszczególnych elementów pojazdu recyklingowi. W kolejce do objęcia mechanizmem ROP czekają już kolejne produkty.
Moda na szybką modę
UE postanowiła solidnie przyjrzeć się też działalności producentów tekstyliów i uregulować ich działania w celu zmniejszenia konsumpcji zasobów naturalnych i zanieczyszczeń. Dlaczego? Produkcja ubrań wymaga ogromnych ilości wody, a uprawa bawełny i innych włókien angażuje spore powierzchnie gruntów rolnych. Szacuje się, że wyprodukowanie jednej koszulki związana jest ze zużyciem około 2,7 tys. l słodkiej wody. Dużo? Bardzo dużo! Tyle wody zużywa jedna osoba przez 2,5 roku.
Dane dotyczące wpływu środowiskowego produkcji odzieży i obuwia w 2020 r. są zatrważające. Zaspokojenie potrzeb „ubraniowych” przeciętnego Europejczyka spowodowało zużycie średnio 9 m sześc. wody, 391 kg surowców i wykorzystanie 400 mkw. gruntów. Ale problemem nie jest tylko samo zużycie zasobów, ale też zanieczyszczanie środowiska. Farbowanie i wykańczanie produktów tekstylnych odpowiadają aż za ok. 20 proc. światowego zanieczyszczenia słodkiej wody.
Liczby są szokujące. Zaledwie jedno pranie ubrań z poliestru może spowodować uwolnienie do środowiska 700 tys. mikrowłókien. Z łatwością mogą dostać się one do łańcucha żywieniowego – a w konsekwencji do naszych organizmów. Problem ten pogłębia zjawisko tzw. szybkiej mody polegającej na masowej produkcji tekstyliów przeznaczonych do zaledwie kilkurazowego użytku, charakteryzujących się też niskimi cenami i ogromnymi wolumenami sprzedaży. Efekty? Przeciętny mieszkaniec Europy kupuje rocznie 26 kg ubrań, a wyrzuca ich 11 kg. Generuje to kolejne kłopoty. Znaczną część niechcianych ubrań wyrzucamy, zamiast oddawać je do powtórnego wykorzystania. O recyklingu lepiej nie wspominać – tylko 1 proc. zużytej odzieży można wykorzystać w ten sposób.
Odpowiedzią UE jest strategia na rzecz zrównoważonych wyrobów włókienniczych w obiegu zamkniętym. W ramach przeciwdziałania skutkom zjawiska szybkiej mody, Komisja Europejska przedstawiła nowy plan działania. Jeśli uda się go wprowadzić w życie, tekstylia staną się naprawialne, bardziej trwałe, będzie można je poddawać recyklingowi, a także ponownie ich używać.
W ramach strategii urzędnicy europejscy przedstawili nowe zasady związane z ekologicznym projektowaniem tekstyliów, a także rewolucyjny wręcz pomysł cyfrowego paszportu produktu. Będzie to zestaw danych umożliwiających identyfikację produktu za pomocą specjalnego identyfikatora elektronicznego - np. kodu kreskowego, kodu QR czy też tagowania NFC. Dzięki paszportowi, każdy konsument w bardzo prosty sposób (choćby używając smartfona) pozna skład oraz pochodzenie poszczególnych elementów w całym cyklu życia sprawdzanego produktu – zarówno unijnego jak i pochodzącego spoza Europy.
Negocjacje z Komisją Europejską będą przeprowadzone przez właśnie wybrany Parlament Europejski. Możliwe więc, że dyrektywa w sprawie odpadów tekstylnych wejdzie w życie już 1 stycznia 2025 r, na razie jednak nie jest to przesądzone.
Przytwierdzać czy nie przytwierdzać
Prawem, które już zaczęło działać (od lipca 2024 r.) jest ustawa wdrażająca w Polsce Dyrektywę SUP zwaną potocznie dyrektywą plastikową. Od kilku dni wszystkie plastikowe nakrętki muszą być już fabrycznie przytwierdzone do opakowania od napoju butelki lub kartonu. Wokół nowych przepisów rozpętała się w ostatnim czasie wielka narodowa dyskusja, chętnie podtrzymywana i napędzana przedwyborczymi emocjami. Politycy, którzy ubiegali się o mandat europarlamentarzysty, wykorzystywali sprawę dyrektywy plastikowej jako przykład przeregulowania czy wręcz wprowadzania absurdalnego, w ich mniemaniu, prawa. Hitem internetu były filmiki, w których kandydaci szarpią się z nakrętkami, aby wreszcie triumfalnie oderwać je od butelki. Problem nakrętek nie przeszkadzał jednak tym samym politykom w zagłosowaniu w zeszłym roku nad ustawą wprowadzającą właśnie takie rozwiązanie. Wtedy nie zgłaszali żadnych wątpliwości w tym zakresie. Internauci obśmiali to w licznych memach na ten temat.
Jednak sam problem plastikowych nakrętek wcale śmieszny nie jest. Nieprzymocowana do butelki nakrętka w większości przypadków nie jest bowiem poddawana recyklingowi. Maszyny sortujące odpady zazwyczaj nie są w stanie wykryć tak małych plastikowych części. W efekcie miliardy produkowanych nakrętek stają się niebezpiecznymi odpadami. Z drugiej strony koszty wprowadzenia z pozoru niewielkiej zmiany, jaką jest przytwierdzenie nakrętki do butelki, są ogromne. Mlekpol, firma będąca jednym z pionierów wprowadzania ROP, ogłosiła, że koszty wdrożenia zintegrowanej nakrętki w jej zakładach przekroczyły 30 mln zł. Część maszyn wymagała modernizacji, inne musiały być wymienione na zupełnie nowe. Mlekpol musiał też tłumaczyć niektórym zirytowanym klientom, dlaczego zdecydował się na wprowadzenie zmiany. Jak to bowiem często bywa, ustawodawca wprowadził nowe obowiązki, ale nie zdecydował się na przeprowadzenie akcji społecznej uświadamiającej pożytki płynące z nowych regulacji.
Ekoprojekt – wymysł czy konieczność
Prozaiczna w gruncie rzeczy sprawa przytwierdzania nakrętek do opakowań urosła do rangi sporego problemu, jednak „afera nakrętkowa” spowodowała też wzrost świadomości społeczeństwa dotyczący zarówno ROP, jak i ekoprojektowania. Okazuje się bowiem, że aby rozszerzona odpowiedzialność producenta odniosła zamierzone skutki, musi być poprzedzona uwzględnieniem aspektów środowiskowych podczas projektowania produktu tak, aby miał on jak najmniejszy wpływ na środowisko w całym cyklu swojego życia. Na tym polega właśnie ekoprojekt, a sprawa nakrętek jest doskonałą jego ilustracją. Kilka lat temu duże kontrowersje wzbudziło prawo wprowadzające wymogi na etapie projektowania, które producenci muszą uwzględnić w procesie wytwarzania urządzeń związanych z energią, takich jak grzejniki, pralki, zmywarki czy komputery. Toczono np. niekończące się dyskusje na temat sensu obniżania mocy w odkurzaczach. Tymczasem wprowadzenie zasad projektowych zmniejszających zużycie energii i negatywny wpływ urządzeń na środowisko okazało się być spektakularnym sukcesem. Ekoprojekt okazał się strzałem w dziesiątkę.
Na skutek implementacji przepisów dotyczących ekoprojektu nastąpiło znaczące obniżenie zużycia energii w krajach unijnych. Konsumenci odczuli to już pozytywnie w swoich portfelach. Na przykład tylko w 2021 r. nowe wymogi umożliwiły użytkownikom zaoszczędzenie aż 120 mld euro. Zużycie energii w tym okresie w porównaniu ze stanem sprzed wprowadzenia regulacji spadło o 10 proc. Szacunki wskazują, że zasady ekoprojektowania mogą przynieść aż 132 megaton oszczędności energii pierwotnej do 2030 r. Wartość ta jest odpowiednikiem zużycia 150 mld m sześc. gazu ziemnego.
Nic dziwnego, że UE postanowiła pójść za ciosem i wprowadzić wymogi dotyczące ekoprojektu dla prawie wszystkich produktów na swoim rynku.
Trwają prace nad nowym rozporządzeniem w tej sprawie. Znacznie rozszerzą one zakres produktów, które podlegają regulacjom.
Nowe przepisy wprowadzą dodatkowe wymogi i normy związane z możliwościami naprawy, trwałością, recyklingiem i efektywnością energetyczną produktów. Wymogi dotyczące ekoprojektu powinny zostać wprowadzone priorytetowo wobec tych produktów, których wpływ na środowisko jest największy. Dotyczy to np. stali, aluminium, mebli, przywołanych już wcześniej tekstyliów, opon, żelaza, detergentów czy farb i chemikaliów.
Urzędnicy chcą również powstrzymać niszczenie niesprzedanych produktów, które to zjawisko już jest sporym problemem dla środowiska. Chodzi o uniemożliwienie marnowania wartościowych zasobów gospodarczych. W pierwszym kroku nowe regulacje zobowiążą większe jednostki do zgłaszania liczby produktów konsumenckich, które nie zostały sprzedane, a zostały wyrzucone. W drugim posunięciu zostanie wprowadzony zakaz niszczenia niektórych produktów. Dotyczy to niesprzedanych tekstyliów i obuwia. Firmy będą miały dwa lata od wejścia rozporządzenia na dostosowanie się do nowych wymogów.
Więcej możesz przeczytać w 7/2024 (106) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.