Krzysztof Adamski: "Organizacje charytatywne praktycznie nie istnieją na rynku płatniczym" [WYWIAD]
Krzysztof Adamski, fot. materiały prasoweDonateo to fintechowy, ogólnopolski projekt fundraisingowy autorstwa BetterPOS. Pomaga organizacjom non-profit w pozyskiwaniu funduszy poprzez transakcje bezgotówkowe. Wpłat można dokonywać przez terminale Donateo (ponad 500 punktów w całej Polsce) oraz wirtualne skarbonki. Spółce zależy na promowaniu mikrodonacji – drobnych, ale częstych wpłat. Co ważne, Donateo jedynie udostępnia ozwiązanie – nie pośredniczy w transakcji, a środki trafiają bezpośrednio do Fundacji (za pomocą operatorów płatności jak Tpay czy Elavon). Wśród Fundacji, które współpracują z Donateo są PAH, SOS Wioski Dziecięce, Viva!.
O rynku fundraisingowym w Polsce oraz dalszych planach związanych z Donateo, rozmawiamy z Krzysztofem Adamskim, pomysłodawcą projektu.
Jak wspominasz początki Donateo?
Z nowymi technologiami jestem związany od dłuższego czasu. Przy okazji pracy nad pewnym projektem, pojawiła się potrzeba stworzenia rozwiązania dla fundacji i organizacji dobroczynnych, ułatwiającego wpłacanie funduszy. Prosty terminal do przekazywania datków szybko ewoluował w kompleksowe działania: datkomaty, mikrodonacje, współprace z operatorami płatności.
Dobroczynność jest wpisana w DNA mojej rodziny – zawsze pomagaliśmy, zawsze dawaliśmy, tak jesteśmy nauczeni. Często wyjeżdżałem na obozy, podczas których udzielałem się charytatywnie – byłem m.in. na misji w Nepalu. Już nawet nie pamiętam, ile dni spędziłem w sierocińcach czy w domach opieki.
Rozwijasz innowacyjne rozwiązanie fintechowe, choć sam nie jesteś związany stricte z fintechem. Z czym masz najwięcej trudności?
W życiu próbowałem różnych rzeczy, a raz nawet zbankrutowałem. Karierę zawodową rozpocząłem od pracy w firmie mojego ojca – najpierw jako szeregowy pracownik produkcyjny, a później przedstawiciel handlowy. Następnie – wraz z żoną – założyliśmy własną działalność, w ramach której zajmowaliśmy się szeroko rozumianym handlem w branży meblarskiej. Moim pierwszym projektem technologicznym były kioski do share’ingu powerbanków. Popełniłem wówczas wiele błędów, ale wszystko zmierzało ku dobremu. Kiedy jednak mieliśmy ruszyć z launchem produktu, wybuchła pandemia... Kioski działały w oparciu o technologię płatniczą, więc można powiedzieć, że to było moje pierwsze zetknięcie z fintechem. Rzeczywiście musiałem dowiedzieć się mnóstwa rzeczy, poznać pewne procesy, czego efektem jest obecnie całkowite skupienie się na płatnościach. Mieliśmy fajne rozwiązanie płatnicze, postanowiliśmy przekuć je w coś przydatnego działalnościom charytatywnym.
Donateo jest więc kompleksową platformą łączącą biznes z organizacjami dobroczynnymi?
Łączymy kilka obszarów. Przede wszystkim jesteśmy platformą technologiczną ułatwiającą fundacjom kontakt z retailem - dostarczamy narzędzia fundraisingowe, do tej pory nie do końca właściwie rozwijane. By zrealizować założone cele – oprócz datkomatów – stworzyliśmy również wirtualne terminale, które cały retail pomijają. Szczególnie rozwijamy mikrodonacje, a także pracujemy nad kolejnymi projektami. Z przykrością stwierdzam, że jak na razie fundacje mają raczej małą wiedzę dotyczącą technologii płatniczych lub słaby dostęp do nich.
Z czego to wynika?
Skala takich projektów jest jeszcze relatywnie niewielka w porównaniu do największych biznesów, bo nawet mały przedsiębiorca zwykle wypracowuje więcej obrotu niż przeciętna fundacja. Owszem, mamy kilka znaczących organizacji charytatywnych w Polsce, ale potem jest przepaść.
A może to konsekwencja faktu, że o fundacjach – paradoksalnie – niewiele się w naszym kraju mówi. Pojawiają się liczne wzmianki o największych organizacjach albo zdawkowe informacje przy okazji przekrętów finansowych.
Ostatnio słyszę o aferach jakby rzadziej. Takie sytuacje zawsze były i zawsze będą, w końcu fundacjami zarządzają tylko ludzie. Na pewno unikałbym generalizowania, gdyż instytucje charytatywne robią w Polsce wiele dobrego. Niestety państwo nie sprawdza się na wielu płaszczyznach i właśnie fundacje zapełniają pewne luki pomocowe - dlatego też datki przekazane za pomocą Donateo trafiają bezpośrednio na konto fundacji. Musisz pamiętać, że fundacje w naszym kraju działają zupełnie odwrotnie co rynek finansowy.
To znaczy?
Jeśli spojrzysz na rynek płatniczy, to mamy kartę, gotówkę, długo długo nic i e-commerce. W przypadku fundacji najpierw jest e-commerce, długo długo nic, gotówka, a na samym końcu karta płatnicza. Gwarantuję ci, że nie ma w Polsce organizacji charytatywnej, która posiadałaby przynajmniej kilkadziesiąt aktywnych terminali płatniczych.
Naprawdę jest aż tak źle z tą świadomością technologiczną? Pieniądze na ulicach zbiera coraz więcej organizacji, a nawet osób prywatnych – głównie na leczenie. W zasadzie każdy jest już wyposażony w terminal do płatności bezgotówkowych.
Biorąc pod uwagę skalę – naprawdę jest kiepsko. Ile razy na ulicy spotykasz fundraisera? Ja w ostatnich miesiącach zetknąłem się z taką osobą może ze dwa, trzy razy. Tymczasem nawet w najmniejszych osiedlowych sklepikach możesz już płacić kartą. Przed fundacjami jeszcze bardzo długa droga. Liczę, że Donateo pomoże stworzyć w naszym kraju prawdziwą kulturę dobroczynności.
Ona do tej pory nie istniała?
Polacy mają w sobie gen dobroczynności, jednak powszechność i dostępność technologii mogą go zdecydowanie pobudzić. Organizacje charytatywne praktycznie nie istnieją na rynku płatniczym, nie korzystają z kart płatniczych czy BLIK-a, a bez tego nie będziemy mogli mówić o w pełni rozwiniętej kulturze dobroczynności. Świetnym przykładem tego, że lubimy pomagać jest oczywiście Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy – statystyki dotyczące działalności WOŚP co roku robią ogromne wrażenie. Wielka Brytania jest kolebką fundraisingu w dużej mierze dzięki temu, że dostęp fundacji do technologii jest powszechny.
Rozwiązań fintechowych zazdrości nam cały świat. Jak to się stało, że zaniedbaliśmy tę odnogę fundraisingową? Przecież mamy i zdolnych ludzi i społeczeństwo, które jest otwarte na nowinki technologiczne.
Większość przedsiębiorstw aktywnie współpracuje z organizacjami charytatywnymi, ale robi to w ramach strategii CSR-owych. W Polsce do tej pory nie stworzono business case’u na działania dobroczynne, bo wydaje mi się, że mamy pewną mentalną blokadę. Czy słusznie? Przez taką blokadę fundacje bardzo cierpią, bo po prostu zostały zaniedbane przez podmioty fintechowe. Rozmawiałem z marketingowcami największych firm retailowych, którzy powtarzali, że zawsze chcieli stworzyć projekt taki jak Donateo, jednak na mapie celów te projekty spadały na sam koniec kosztem innych, bardziej dochodowych. Retailowiec powiniec mieć dostęp do technologii, które wspierają organizacje NGO. Ktoś musi wypełnić tę lukę.
Mam wrażenie, że problem jest znacznie szerszy – ludzi wciąż oburza, że na pracy w organizacji charytatywnej można zarabiać pieniądze.
Jest takie biblijne przysłowie: „godzien jest robotnik zapłaty swojej”. To są przecież instytucje, które aby funkcjonować, muszą np. zatrudnić ludzi i płacić im za wykonaną pracę. Chcemy zmienić myślenie, o którym wspomniałeś, bo dzięki temu firm podobnych do Donateo będzie coraz więcej. A jeśli będzie więcej, dostęp do technologii stanie się łatwiejszy. Fundacje naprawdę chcą płacić za rozwiązania, które przyniosą im więcej korzyści.
Czyli jak wygląda wasz model biznesowy?
Mamy misję do spełnienia, ale też jesteśmy młodą firmą, która musi pracować na wyniki. Mnóstwo środków inwestujemy w nowe technologie. Nasz model biznesowy mocno ewoluował od momentu powstania, w tym momencie działamy, wydaje mi się, najbardziej optymalnie – wynagrodzenie otrzymujemy od organizacji charytatywnych. Fundacje nie inwestują w technologię, więc w zasadzie nie ponoszą żadnego ryzyka, są najmniej zagrożone w całym procesie. To fundacje są głównym beneficjentem usług Donateo, model jest w stu procentach transparentny, etyczny, nie ma ukrytych kosztów.
Czy są jakieś kryteria, które musi spełnić fundacja, nawiązując z wami współpracę?
Skupiamy się na organizacjach dobroczynnych. Sami wyznajemy pewne wartości, staramy się kierować nimi również w biznesie. Fundacje korzystające z naszych rozwiązań działają w czterech obszarach – pomoc dzieciom, rodzina i pomoc społeczna, ekologia i pomoc humanitarna oraz pomoc zwierzętom. Oczywiście zanim podejmiemy współpracę, dokładnie sprawdzamy wiarygodność danego podmiotu, a to dość złożony proces.
Załóżmy taką sytuację – nazywam się Jan Kowalski, niestety moje dziecko zachorowało. Potrzebuję zebrać milion złotych, żeby wysłać je na operację w Stanach Zjednoczonych. Czy mogę skorzystać z usług Donateo?
Nasze rozwiązanie jest skierowane wyłącznie do zweryfikowanych podmiotów, takich jak fundacje lub stowarzyszenia. Ze względów prawnych oraz zasad, jakie przyjęliśmy, w takiej sytuacji nie możemy pomóc. Jeśli jesteś podopiecznym jakiejś fundacji, to oczywiście nie ma problemu.
Jakie macie plany na dalszy rozwój? Wspomniałeś wcześniej o dwóch nowych projektach.
Rozwój i ekspansja! O Donateo myślimy globalnie, więc w niedalekiej przyszłości nie wykluczam rundy inwestycyjnej. W najbliższych miesiącach mocno skupimy się na współpracy z Przelewami24, dzięki którym wdrożymy jeden z największych w Europie produktów fundraisingowych. Podczas każdej płatności w ramach bramki Przelewy24 pojawi się zapytanie czy chciałbyś doliczyć mikrodatek na rzecz organizacji charytatywnej.
Będą mógł wskazać dowolną organizację?
Mamy przygotowanych kilka możliwości, natomiast myślę, że klient dostanie kilka opcji do wyboru. Jesteśmy na etapie testów, liczę, że w sierpniu uruchomimy usługę.
Na zakończenie chciałbym cię zapytać o szerszy kontekst, bo wcześniej nakreśliłeś trochę smutny obraz relacji na linii biznes-organizacje charytatywne.
Duży retail jest bardzo świadomy, jeśli chodzi o działania CSR-owe. Giganci robią, co mogą, żeby pomagać, szukają najwłaściwszych rozwiązań wspierających działania dobroczynne. Donateo współpracuje z kilkoma sieciami handlowymi i każda z nich ma sprecyzowaną strategię dotyczącą wspierania instytucji charytatywnych. Mniejszy retail podchodzi do pomagania znacznie bardziej emocjonalnie – to nie są dokładnie zarysowane cele związane ze społeczną odpowiedzialnością biznesu, a raczej akcje skupione wokół pomagania lokalnej społeczności czy konkretnych organizacjach.
Odwieczna zagwozdka – biznes pomaga, bo chce czy pomaga, bo mu się to opłaca.
Pomaga, bo chce, ale szuka w takich aktywnościach korzyści marketingowych. W firmach pracują ludzie często prywatnie zaangażowani w działania charytatywne w ramach różnych fundacji, więc dla mnie odpowiedź jest jasna. Nie widzę nic w złego w chwaleniu się, że przeznaczono na konkretny cel charytatywny dużą sumę pieniędzy. Niech giganci dają jeszcze więcej i chwalą się jeszcze częściej.
W jakim kierunku będzie zmierzał rodzimy rynek charity? Wielu obserwatorów już teraz powtarza, że znane serwisy agregujące zbiórki charytatywne powinny przejść gruntowne zmiany. Wątpliwości budzą chociażby prowizje pobierane przez tego typu portale.
Myślę, że gdyby prowizje wzbudzały wątpliwość to w pierwszej kolejności beneficjenci by nie korzystali z tego typu rozwiązania, a na dziś tendencja jest wzrostowa. Dlatego też jestem za wolnością, bo to wolny rynek napędza rozwój technologii. Na pewno zastanowiłbym się nad tym, jak moglibyśmy pobudzić rynek charity, żeby jeszcze więcej firm technologicznych się nim zainteresowało. Świat płatności jest bardzo mocno uregulowany, więc nie obawiałbym się tutaj nadużyć.